- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.i powiedział, że jeżeli naprawdę chcę być psychiatrą i myślę o tym poważnie, to muszę umieć o wiele więcej niż ci, którzy nauczą się tylko do egzaminu, żeby jakoś - powiedział to dosłownie - przejść przez Walasa jak przez odrę i potem wszystko zapomnieć. W drugim terminie postawił mi piątkę, co wzbudziło nie lada sensację, bo już trzy z plusem u niego to był nie lada wyczyn, ale oddając mi indeks nie omieszkał zauważyć z przekąsem, że na razie o psychiatrii nie mam zielonego pojęcia, ale jak popracuję kiedyś u niego na oddziale, to będą ze mnie ludzie. No i po studiach przyjął mnie bez zbędnego gadania na staż jako swojego asystenta. Inni, i to nawet z tytułami doktorskimi, zaczęli nawet trochę spiskować, że mam u starego jakieś specjalne przywileje, ale w końcu wszystko jakoś się unormowało, gdy zrozumieli, że bardziej niż oddziałowa polityka i koterie bawi mnie sama praca na oddziale. A swoją drogą, myślę potrząsając dłonią starego, poszło gładko. Zimiński chyba mu nie odmó * * * - Jakiś pan Majer do pana, szefie - mówi sekretarka uchylając drzwi do gabinetu. Z wnętrza dobiega seria stłamszonych, mało zachęcających pomruków i sekretarka, trzeba przyznać, że całkiem ładna, mówi, że pan ordynator prosi. Popatrzyłem sobie po drodze na szpital. Nowy, olbrzymi, zadbany, nie jak na przykład nasza stara rudera; w holu marmury, palmy, wszystko lśni i świeci, sekretariat zupełnie jak w ekskluzywnym banku, eleganckie mebelki, boazeria na ścianach, komputery, drukarki, ksero, pokaźna biblioteczka, aż dziw bierze, bo nie dość, że cała służba zdrowia biedę klepie, ledwie zipie i strajkuje, tutaj bogactwo aż kłuje w oczy, choć to nie żaden szpital-pomnik tylko - co tu kryć - dom wariatów. Obejrzałem sobie wszystko po drodze i myślałem, że nic mnie już nie zadziwi, ale takiego gabinetu jak ten po prostu się nie spodziewałem. Patrzę: wielki pokój przypominający salę konferencyjną, rzędy miękkich, skórzanych foteli, kilka okrągłych stoliczków, biblioteka aż dech zapiera i aż wierzyć się nie chce, by jeden człowiek mógł to wszystko przeczytać od deski do deski, końcówka komputera, najnowsze pentium, a jakże, palmy, gobeliny, Zatkało mnie z wrażenia. - Proszę bliżej! Zza olbrzymiego, mahoniowego biurka kiwa na mnie mały, łysy człowieczek. Słowo daję, nie tak wyobrażałem sobie Zimińskiego. Tego Zimińskiego. I ten niesamowity kontrast: jedyny mały akcent w tym wielkim wnętrzu pełnym wielkich sprzętów. - Słucham, o co chodzi? Ledwie raczy zwracać na mnie uwagę. - Jestem Andrzej Majer. Miałem się dziś do pana zgłosić - mówię i milknę w nadziei, że to wszystko wyjaśnia. - Tak? Proszę mówić. Ja słucham. Jestem cokolwiek speszony: ma taki zimny, świdrujący wzrok charakterystyczny dla wszystkich chyba starych psychiatrów. Czyżby zapomniał, o co chodzi? - W mojej sprawie rozmawiał tutaj, właściwie, pan profesor, znaczy profesor Walas, ja jestem Andrzej Majer, ja - Pan się denerwuje? - mówi i patrzy na mnie badawczo. - Niech się pan nie denerwuje. Proszę mówić, ja słucham. - Ja - czuję, jak pod ciężarem jego spojrzenia uciekają myśli i tracę resztki opanowania - jestem lekarzem psychiatrą, pracuję w klinice profesora chodzi o to, że ja mam tu ja tu Szukam tego cholernego skierowania w portfelu, ale nie mogę go znaleźć. - Ja mam tu gdzieś... Zaczynam przetrząsać kieszenie marynarki i wypada mi na podłogę długopis. Widzę, jak turla się pod jego biurko i tyle go widać. Cholera, myślę, niezły długopis, w wbudowanym schylić się i spróbować go poszukać? co za idiotyzm, skierowania nigdzie nie ma, pal diabli ten długopis, gdybym go teraz zaczął szukać na czworakach, to by mnie chyba tu przyjęli bez żadnego skierowania. Przestaję zerkać pod biurko i nerwowo obmacywać kieszenie. Przenoszę wzrok na Zimińskiego i widzę to jego nieruchome, skupione spojrzenie lekarza usiłującego postawić diagnozę, widzę zmarszczone lekko brwi i czuję, że cokolwiek teraz zrobię czy powiem, będzie mogło być wykorzystane przeciwko mnie. Czuję się śmieszny, a zarazem żałosny i osaczony jego wzrokiem, który z lekarską bezwzględnością analizuje wszystkie moje dotychczasowe potknięcia, wszystkie stany nastroju i umysłu. I nagle twarz Zimińskiego się rozjaśnia, a ściągnięte mocno brwi - rozprostowują. - Ach - mówi - już sobie przypominam. To pan chciałby się tu rozejrzeć jako pacjent, prawda? Kiwam głową, a wówczas Zimiński wstaje zza biurka i wyciąga rękę na powitanie. - Andrzej Majer - przedstawiam się po raz nie wiadomo który i ściskam jego dłoń. - Właśnie, chodzi o umożliwienie pobytu na pańskim oddziale. Chciałbym zebrać trochę materiału do badań... Wie pan, - Tak - mówi - tak, już sobie przypominam. Pan by tu chciał poleżeć... To się może zdarzyć
audiobook mp3 do pobrania
Czyta Marcin Popczyński |
Wydawnictwo x-audio |
Data wydania 2020 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść psychologiczna |
Wydawnictwo: | x-audio |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Marcin Popczyński |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.