- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.y policjant i rozejrzał wokół z zażenowaniem. - Jest mi naprawdę przykro, wszyscy robili, co w ludzkiej mocy, aby go wyciągnąć, tyle że nie miało to większego znaczenia, gdyż on, według świadectwa lekarza, zginął na miejscu. W tym momencie ktoś krzyknął. Spojrzałam na mamę. Jej oczy były smutne i wystraszone. Rozpacz zmyła promienny blask z jej pięknej twarzy, która przypominała teraz śmiertelną maskę. Czułam, że mama dawała wiarę relacji policjanta, tym samym jakby przypieczętowując śmierć ojca. Chciałam zaprotestować, krzyczeć, że żadne z tych słów nie mogło być prawdą. Nie tata! Nie mój tata! On nie mógł zginąć... Nie mógł! Śmierć przecież dotyka ludzi starych, chorych, a nie takich jak on. Ale obok mnie stała mama, która popadała w coraz większą rozpacz i rezygnację. Zaczęłam płakać. - Proszę pani - odezwał się młodszy z policjantów - mamy kilka rzeczy pani męża, które wypadły z samochodu. Uratowaliśmy, co się dało. - Odejdźcie - wrzasnęłam. - Wynoście się stąd! To nie mój tata! Czy nie rozumiecie tego? On zatrzymał się w sklepie, aby kupić lody. Za chwilę tu będzie! Wynoście się! Skoczyłam z impetem na policjanta i uderzyłam go w klatkę piersiową. Próbował mnie odsunąć, gdy przybiegł Christopher i odciągnął mnie na bok. - Bardzo proszę, czy ktoś mógłby zająć się tym dzieckiem? - zaperzył się zaatakowany policjant. Chciałam, żeby ktoś wykrzyczał, że Bóg nie mógł zabrać do siebie kogoś takiego jak tata, ale nikt tego nie zrobił. Zszokowani goście tylko szeptali między sobą, a w powietrzu zaczęła unosić się nieprzyjemna woń spalenizny od pozostawionych w piekarniku potraw. W końcu Christopher odezwał się dziwnym, matowym głosem: - Czy panowie jesteście pewni, że w samochodzie był nasz tata? Jeżeli ten zielony cadillac palił się, to człowiek w środku musiał być bardzo poparzony, więc bez zidentyfikowania zwłok raczej trudno jednoznacznie orzec, czy to był tata, czy nie? Głęboki szloch wydarł się z gardła mamy, ale ani jedna łza nie popłynęła z jej oczu. Była zaskoczona wystąpieniem Christophera, bo od początku wierzyła, że ci dwaj mężczyźni mówili prawdę! Goście, którzy przybyli na to urodzinowe przyjęcie tak pięknie ubrani, otoczyli nas teraz, pocieszając słowami, które w takiej sytuacji nigdy nie odnoszą skutku. Tata nie żył. Już nigdy nie zobaczymy go żywego. Zobaczymy go jeszcze tylko ułożonego w trumnie, która powędruje do ziemi, gdzie stanie marmurowy nagrobek, a na nim zostaną wyryte jego nazwisko, data urodzenia i śmierci. Ten sam dzień i miesiąc, tylko inny rok. Rozejrzałam się dokoła. Nie zauważyłam bliźniąt, które, jak się okazało, ktoś zabrał do kuchni, aby przygotować im coś do jedzenia. Potem natknęłam się na Christophera - sprawiał wrażenie tak samo zagubionego w tym koszmarze jak ja. Jego twarz była blada i przestraszona, a oczy wypełniał żal. Tymczasem policjanci rozłożyli na stoliku zebrane z miejsca wypadku rzeczy taty. Skamieniałam, patrząc na te dobrze mi znane przedmioty: portfel, który dostał od mamy na Gwiazdkę, skórzany notes, kalendarzyk, zegarek, obrączkę. Wszystko było poczerniałe i częściowo zwęglone. Poza tym na stoliku znalazły się jakieś pluszowe zwierzątka, pewnie przeznaczone na prezenty dla bliźniąt, i ubrania taty, które wypadły z walizek, gdy otworzył się zamek bagażnika. Teraz uwierzyłam we wszystko, o czym mówili policjanci. Tata przecież nigdy nie zapomniałby o prezentach dla nas, nawet w swoje urodziny. Wybiegłam z pokoju, aby uciec jak najdalej od tych wszystkich rzeczy i ludzi, dających świadectwo o śmierci ojca. Pobiegłam do ogrodu i tam zaczęłam uderzać pięściami w stare klonowe drzewo. Biłam tak długo i mocno, aż poczułam ból i krew, która pociekła mi z licznych małych rozcięć. Potem rzuciłam się na ziemię i wypłakałam ocean łez za tatę. Płakałam nad nami, gdyż my musieliśmy żyć dalej, ale już bez niego. I nad bliźniętami, które nie miały nawet szansy przekonać się, jakim wspaniałym był człowiekiem. Gdy zabrakło już łez, a oczy zrobiły się spuchnięte, czerwone i obolałe od tarcia, usłyszałam za sobą kroki. Obok mnie na trawie usiadła mama. - Cathy - powiedziała po długiej chwili - spójrz na niebo, jak wiele gwiazd je dziś rozjaśnia. Gdzieś tam jest teraz twój tata i patrzy na ciebie. Chyba wiesz, że chciałby, abyś była dzielna. - Mamo, on żyje! - odpowiedziałam gwałtownie. - Córeczko, kiedy ty byłaś w ogrodzie, ktoś w tym czasie musiał zidentyfikować zwłoki. Jim Johnston, chcąc oszczędzić mi bólu, zaofiarował się zrobić to za mnie. Jednak musiałam zobaczyć tatę na własne oczy, bo tak jak ty nie mogłam uwierzyć w jego śmierć. Cathy, twój tata naprawdę odszedł, a my musimy się nauczyć z tym żyć. Objęła mni
ebook
Wydawnictwo Świat Książki |
z serii Rodzina Dollangangerów |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | film, literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Świat Książki |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 16.02.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.