- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.e nie mogli mieć teraz psa. Nie od razu. Nie mogła zostawiać dużego psa zamkniętego na wiele godzin w domu ani uwiązać go na łańcuchu na podwórku. Nie mieli teraz pieniędzy ani na zrobienie ogrodzenia, ani na zakup psa, ani na weterynarza, a więc siłą rzeczy sprawa musiała się odwlec w czasie. Po tej przeprowadzce była doszczętnie spłukana. Robin zbudziło poranne rześkie powietrze. Była szósta trzydzieści. Stary śpiwór, pamiętający jeszcze czasy szkolne, musiał się jej rozpiąć w nocy i do środka wdarł się poranny chłód. Ręce i nos miała lodowate. Szybko zapięła śpiwór, naciągając go aż pod brodę, i przekręciła się na bok, chcąc zasnąć jeszcze choć na pół godziny. Wyciągnęła rękę po koc, żeby się dodatkowo okryć, ale napotkała dziwny opór. Szarpnęła raz i drugi, ale bez skutku. I nagle dotarło do niej ciche posapywanie i poczuła na szyi ciepły oddech. Otworzyła szeroko oczy i odwróciła głowę. Ku jej przerażeniu spoglądała wprost w ślepia wielkiego czarnego psa. Aż zaparło jej dech w piersiach. Usiadła raptownie, próbując wyplątać się ze śpiwora. - A ty skąd się tu wziąłeś? Labrador wcisnął się pomiędzy nią i Jeffa i ułożył wygodnie. Łeb oparł na przednich łapach i wyglądał na bardzo zadowolonego, choć może odrobinę niepocieszonego, że przerwano mu poranną drzemkę. Jeff zaczął się kręcić i po chwili otworzył oczy. Widząc czarnego futrzaka, natychmiast oprzytomniał. - Mamo! - wykrzyknął, siadając - kupiłaś mi psa! - Nie, on nie jest nasz. Nie mam pojęcia, czyj to pies. - Mój! - zawołał tryumfalnie Jeff. - Jest mój! - powiedział i objął go za szyję. - Naprawdę kupiłaś mi To miała być niespodzianka, prawda? - Jeff - powiedziała Robin stanowczo - nie wiem, skąd tutaj wziął się ten pies, ale nie należy do nas. - Nie, naprawdę? - Był wyraźnie zawiedziony. - Ale to czyj on jest? I jak tu wszedł do nas, do namiotu? - Nie mam zielonego pojęcia. - Robin przetarła oczy, starając się uporządkować myśli. - Za dobrze wygląda jak na przybłędę. Pewnie należy do któregoś z sąsiadów. Musimy popytać w - Blackie! - Nieopodal namiotu rozległ się męski głos. - Blackie, gdzieś ty polazł? Do nogi! Labrador uniósł głowę, ale pozostał na swoim miejscu. Nie można było mu się dziwić. Jeff głaskał go jedną ręką po grzbiecie, a drugą tarmosił za uchem i czule do niego przemawiał. Robin wygramoliła się ze swojego śpiwora, włożyła tenisówki i wyczołgała się z namiotu. Natychmiast dostrzegła wysokiego, szczupłego mężczyznę, który stał dosłownie kilka metrów od niej, koło żywopłotu wytyczającego granicę działki, i bezradnie rozglądał się dokoła. Uśmiechnęła się do niego, ale on nie odwzajemnił uśmiechu. Szczerze mówiąc, nie wyglądał na kogoś specjalnie uprzejmego. Był naprawdę imponującego wzrostu, bo gdy podeszła bliżej, górował nad nią niczym jakaś potężna budowla. - Dzień dobry - powiedziała najbardziej beztroskim głosem, na jaki było ją stać. Ledwo omiótł ją wzrokiem i tylko nieznacznie kiwnął głową. No cóż, pewnie po tak spędzonej nocy nie wyglądała oszałamiająco, jednak nie usprawiedliwiało to jego kompletnego braku zainteresowania. Nie oceniała zwykle ludzi, których nie znała, ale ten typ wydał się jej wyjątkowo antypatyczny. - Dzień dobry - powtórzyła więc mocniejszym i bardziej stanowczym głosem, prostując się przy tym i unosząc głowę. - Jeśli szuka pan psa, to jest on z moim synem w namiocie. Na tę wiadomość mężczyzna jakby się ocknął, a jego rysy twarzy złagodniały i Robin odniosła wrażenie, że taki odprężony, może być nawet całkiem atrakcyjny. Zwykle nie bardzo ją to interesowało, czy facet jest przystojny, czy też nie, ale tym razem ta przemiana wzbudziła jej ciekawość. - Nie szukam go, bo on nie ucieka - wyjaśnił, po czym gwizdnął głośno i przeciągle, aż zaświdrowało jej w uszach. Blackie wyszedł z namiotu i podszedł do żywopłotu, merdając ogonem. - To pana pies? - zapytał Jeff, który również wyskoczył z namiotu. - Jest super. Od dawna pan go ma? - Zapewniam, że więcej nie będzie państwu zakłócał spokoju - powiedział mężczyzna, ignorując pytanie Jeffa. Robin domyśliła się, że miały to być przeprosiny. - Jest dobrze wychowany, nigdy dotąd nie uciekł z ogrodu i dopilnuję, żeby się to nie powtórzyło. - Ale on nam wcale nie przeszkadza - pospiesznie wyjaśnił chłopiec, po czym podszedł do psa i pogłaskał go po głowie. - Wszedł do naszego namiotu i chyba było mu tam dobrze - dodał po chwili z zadowoleniem. - Nie przeszkadzał nam, prawda, mamo? - Oczywiście, że nie. - Robin odruchowo poprawiła włosy. Musiały być strasznie zmierzwione po tak szalonej nocy. - Zaprzyjaźniliśmy się, co nie, Blackie? - Jeff przyklęknął obok psa i potarmosił go za uc
ebook
Wydawnictwo Harlequin Enterprises |
z serii Gwiazdy Romansu |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, dla kobiet, romans |
Wydawnictwo: | Harlequin Enterprises |
Wydawnictwo - adres: | info@harpercollins.pl , http://www.harpercollins.pl , 02-672 , ul. Domaniewska 34A , Warszawa , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 18.07.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.