- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.piętrze przystanąłem obok gabinetu psychiatryczki i na ścianie wyryłem kluczami ,,KURWA". Gdyby ktoś mnie zauważył, powiedziałbym, że to moje podziękowania za wszystkie lata konsultacji. Korytarze były jednak opustoszałe - jak po trzęsieniu ziemi. W naszej szkole nie zagrzewały miejsca nawet infekcje. Na parterze, jak psia kupa, tkwił Kalo, mój drugi przyjaciel. Palił papierosa, czekając na jakąś dalszą ciotkę, która miała go wziąć na tydzień do siebie. Mama Kalo wyjechała do Hiszpanii, żeby masować ruskiego oligarchę - to wersja Kalo, oczywiście. Wszyscy poza nim wiedzieli, czym zajmuje się jego matka, ale nie mówili o tym, bo był z niego porządny chłopak. Serio. Nieco opóźniony, ale porządny. Spytałem go, co będzie robił po wizycie u ciotki, a przed naszym wypadem do Amsterdamu. Odparł, że nie będzie robił niczego. Czyli jak my wszyscy. Byliśmy niczym, robiliśmy nic. Podczas wszystkich lat w tej szkole nie słyszałem ani razu, żeby jakiś kolega chwalił się wakacjami, tak jakby oprócz szaleństwa dotknął nas też trąd. Wystarczało nam, że mogliśmy spędzić lato spuszczeni ze smyczy i bez kagańca. Po co jeszcze je opłacać? Nagle poczułem wstręt do Kalo, do Jima, do siebie. Ludzkie strzępy - oto czym byliśmy. Polipy i cysty, w dodatku już usunięte. A zgłaszaliśmy pretensje do bycia żywymi nerkami i sercami. Zawsze lubiłem anatomię. Pewnie mam to po mamie, która powinna była uczyć w szkole biologii, a która została sprzedawczynią precli. Po tacie nie mam niczego. Spostrzegłem, że Kalo jest nieco oklapły i że unika mojego wzroku, więc zatrzymałem się przy nim i wypaliliśmy razem papierosa. Potem przypomniałem sobie jego siostrę, która w Irlandii wyszła za jakiegoś farmera. Spytałem, dlaczego nie pojedzie do niej zamiast do ciotki. Wytłumaczył mi jak idiocie: jedzie, no jasne, że jedzie, siostra już mu wysłała limuzynę, przecież nie może się doczekać, żeby trzymać u siebie ,,pomyleństwo". Na pożegnanie trzepnąłem go w głowę i powiedziałem, że widzimy się za dwa tygodnie na dworcu i że ma nie przewalić wszystkich pieniędzy. Kalo odparł po prostu, że będzie. Mama, gdy tylko mnie zobaczyła, zaczęła krzyczeć, żebym ruszał się szybciej, bo nie opłaciła parkingu. Wyciągnąłem kolejnego papierosa i paląc, wsiadłem do samochodu. - Znowu palisz trawkę, znowu palisz trawkę - usłyszałem, jak mówi pod nosem. Otworzyłem okno i splunąłem w kierunku szkolnej bramy. Szkoła za nami zaczęła się zmniejszać - razem z tymi siedmioma latami życia, tak głupio tam przegranymi. Nic się nie zmieniło. Mika wciąż była martwa, a ja nadal chciałem bić ludzi. 2 Poza innymi defektami mama była zawsze olśniewająco biała, tak jakby przed snem ściągała skórę i przez noc trzymała ją w wannie ze śmietaną. Jej skóra nie miała żadnej zmarszczki ani pieprzyka. Nie wydzielała zapachu, nie miała włosów ani innych śladów normalności. Zastanawiałem się czasem, czy mama nie jest tylko ożywionym kawałkiem zaczynu. Spod pach wyrastały jej dwie piersi, przypominające piłki do rugby wycelowane w różne kierunki, a z głowy - włosy lalki, na ogół splecione w syreni warkocz. Ten jej warkocz doprowadzał mnie do szału, był też ulubionym tematem dyskusji chłopaków ze szkoły. ,,Syrena w rui", gadali o niej wszyscy, zarykując się ze śmiechu, gdy przychodziła odebrać mnie po lekcjach. Tata nazywał ją ,,głupią krową". Nowa kobieta taty - ,,kiełbasą". I tylko ja musiałem do niej mówić ,,mamo". Do dziś zresztą - a jestem teraz niemal w tym samym wieku co ona wtedy - nie spotkałem gorzej ubranej kobiety. Nawet w ciągu tych dwóch lat, gdy po wypadku mieszkałem w pobliżu fabryki przetworów rybnych na północy Francji. Wyobraźcie sobie setkę brzydkich kobiet co dzień ubierających się tylko po to, by zabijać kraby, krewetki, langusty i inne paskudztwa. Mama ubierała się jeszcze żałośniej. Była też brzydsza. W swoich spodniach, bluzkach i halkach wyglądała pokraczniej niż wszystkie pracownice fabryki i śmierdzące skorupiaki razem wzięte. Gdybym mógł, w ułamku sekundy zamieniłbym ją na jakąkolwiek inną matkę. Chociażby na matkę pijaczkę, albo i na taką, która dzień w dzień spuszczałaby mi manto. Pijatyki i lania musiałbym znosić tylko ja, podczas gdy szkaradność i syreni warkocz zobaczyć mógł każdy. Widziały je chłopaki ze szkoły. Widzieli je nauczyciele i wszyscy z sąsiedztwa. Najgorsze jednak, że widziała je Jude. Czasami, gdy wieczorem wracaliśmy po lekcjach do domu - ja nie odzywając się całą drogę, ona nieprzerwanie papląc bzdury - nie mogłem jej ścierpieć. Miałem ochotę upchnąć ją w pralce i nastawić program gotowania. Zamknąć w zamrażarce i wyciągnąć stamtąd rozkruszoną. Napromieniować. W tamtych chwilach, gdy pod powiekami migały mi wykrzywione od śmiechu twar
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Książkowe Klimaty |
Wydawnictwo - adres: | redakcja@ksiazkoweklimaty.pl , http://www.ksiazkoweklimaty.pl , 51-504 , Marca Polo 11 /8 , Wrocław , PL |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.