- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.a się być uśpiona, gdyż oczy miała zamknięte i cień od długich rzęs zachodził głęboko na jej policzki. Lecz usta jej, nieco otwarte, podane były ku księżycowi, jakgdyby w lunatycznem upojeniu piła jego srebrne promienie. Marek zatrzymał gondolę i patrzył. Nie był on muzykalny i wyraz ,,nokturn" był mu zapewne obcy. A jednak odczuł coś takiego, co tylko muzyka może wyrazić, jakąś symfonję, złożoną z bladych, drgających na wodzie blasków, z sennego bełkotania fali pod dnem łodzi, z milczących pałaców, z ich ukojonych linij, z tej białej postaci i z tej twarzy, przechylonej ku niebu, a pogrążonej w śnie, w marzeniu, czy też w omdlałym -- Nie budźmy jej! -- szepnął do Cywińskiego. A ów popatrzył także przez dłuższą chwilę i odpowiedział również szeptem: -- Ona się całuje z księż Zapadła wielka cisza. Słychać było tylko łagodny plusk wody o marmurowe progi pałacu. Markowi wydało się, że jest w krainie czarów. Tak też i było od pierwszej chwili przybycia do Wenecji. Od błękitnych lagun, od blasków słonecznych na rozlewach, od różowych marmurów zamku dożów, od pałaców, jakby zamyślonych nad wodami, od kościołów i tęczowych mozaik bazyliki, padało na duszę młodzieńca radosne olśnienie. To, co niegdyś czytał o tem cudownem mieście, co o niem wiedział i co wyobrażał sobie jako daleką pozycję, zmieniało się w bliską rzeczywistość. Życie traciło tu zupełnie swą powszedniość i zdawało się szeregiem świąt, pełnych uroczystości i wesela. Marek czuł się jakby pijany pięknością. Wszystkie jego władze duchowe rozszerzyły się, jak nigdy dotychczas, i stały się mocne, a zarazem wrażliwe, jak struny harfy. Nawet i Cywiński nie oparł się urokowi, chociaż ów urok zmieniał się w nim głównie w zdumienie. Wiedział jeszcze ze szkół, że Wenecja stoi na wodzie, ale wiedzieć, a widzieć jest co innego. Teraz, gdy patrzył na nią, nie chciał oczom wierzyć. Jeżdżąc gondolą, wybuchał często śmiechem lub wykrzykiwał: ,,Niech djabli wezmą!" nie umiejąc inaczej swych podziwów wyrazić. Miasto wydawało mu się czemś przechodzącem wyobraźnię, a zarazem i czemś niedorzecznem, albowiem szlachecki jego rozum nie mógł pojąć, żeby ,,ludzie żyli jak kaczki". Nie zdawał sobie jednak sprawy, że jego zdziwienie graniczy z radością i zachwytem, w którym, bardziej świadomie, tonął jak w morzu Marek. Ale tej nocy, pod niebem nabitem gwiazdami, w tajemniczym potoku srebrnych blasków, w milczeniu śpiących pałaców i przed tem otwartem oknem, w którem biała dziewczyna podawała jakby w omdleniu usta księżycowi, czar owładnął Markiem z większą niż kiedykolwiek mocą. Przez myśl przeleciało mu szybko, jak letnia błyskawica, wspomnienie ,,Nocy Younga", które czytywał jeszcze w Różycach. Ogarnęło go poczucie, że żyje w jakichś lazurowych przestrzeniach i że dusza jego pławi się na rozłożonych skrzydłach gdzieś w zaświatach, gdzie wszystko składa się ze świetlanych toni, cichej muzyki, z westchnień, z błogiej melancholji, z łagodnych ukojeń z pół snu, pół jawy, z zapachu kwiatów, z nadziemskich zachwytów i z księżycowych pocałunków. A potem wydało mu się że jego jestestwo zmienia się całe w jedno pasemko miesięcznego światła, że pada na twarz uśpionej dziewczyny, dotyka jej włosów, rozświeca czoło, dotyka zamkniętych oczu, zatrzymuje się na otwartych ustach, które wysuwają się ku niemu, wnika przez nie do jej serca, zaślubia je i w niepojętem szczęściu tuli się w niem, jak w kielichu lilji białej. Długo trwało milczenie. Marek ocknął się z upojenia dopiero, gdy znów jakaś gondola wysunęła się z bocznej uliczki i gdy wśród nocnego spokoju rozległ się przeciągły głos gondoljera: -- Sia di lungo!... Wówczas zwrócił się do Cywińskiego. -- Stanisławie -- szepnął -- ja muszę ją poznać, tu wrócę... Lecz Cywiński, strudzony całodziennem zwiedzaniem miasta, wyciągnął się wygodnie na poduszkach gondoli i spał jak zabity. II Trzeciego dnia obaj młodzieńcy znaleźli się w Padwie. Jeszcze przed południem pokłonili się św. Antoniemu Padewskiemu, którego cześć była od wieków tak i w Polsce rozpowszechniona, że Cywiński dowiedział się z pewnem zdziwieniem, że ów wielki święty nie był Polakiem. Potem odczytywali pod kolumnami w uniwersytecie nazwiska polskie i rozpoznawali polskie herby, a wkońcu ,,cicerone", niedorosły jeszcze chłopak, zaprowadził ich przed posąg Guattamelaty i jął opowiadać o jego czynach rycerskich, tak przewracając oczyma, jakby był ich uczestnikiem. Ale oni obaj byli już ogromnie wygłodniali, wskutek czego, ani więź, ani pęciny donatellowego konia nie zdołały zatrzymać dłużej uwagi Cywińskiego. Jakoż, w chwilę później, odprawiwszy chłopca, znaleźli się w ,,trattorji", na placu dei Frutti. Zwykła pora obiad
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | Avia Artis |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.