- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.aściwości penetrujące i podczas przejazdu pociągu potrafi wniknąć w każdy zakamarek wagonu. Począwszy od tego miejsca, zwierzyna jest mniej lub bardziej liczna, ale trudno ją zlokalizować z powodu gęstego podszytu, w którym się ukrywa. Zdołaliśmy jednak z pociągu dostrzec kilka sztuk, a także kilku tubylców z plemienia Wa Nyika, czyli ,,dzieci dziczy". W Maungu, o jakieś osiemdziesiąt mil od wybrzeża, dotarliśmy do końca ,,pustyni", lecz właściwie jedyna różnica w charakterze terenu polegała na tym, że zmienił się kolor pyłu. Kiedy pociąg jechał przez wysoko położoną równinę, zobaczyliśmy ładny okaz strusia pędzącego wzdłuż torów, jakby się z nami ścigał. Doktor McCulloch chwycił sztucer i jednym strzałem obalił ogromnego ptaka; zaraz jednak wyłoniła się trudność z podniesieniem zdobyczy. Z początku bowiem maszynista nie zauważył naszych wymachiwań i okrzyków, w końcu jednak udało nam się ściągnąć jego uwagę i pociąg cofnął się do miejsca, w którym padł struś. Był to wyjątkowo dorodny okaz i musieliśmy użyć wszystkich sił, aby wyciągnąć go na platformę wagonu. Wkrótce potem osiągnęliśmy Voi, położone o mniej więcej sto mil od wybrzeża, a jako że była to najważniejsza stacja na całej naszej trasie, zarządziliśmy krótki postój, aby dokonać inspekcji prowadzonych prac. Kontynuując podróż, stwierdziliśmy, że w wyglądzie krajobrazu nastąpiła korzystna zmiana. Począwszy od miejscowości o nazwie Ndii, linia przez kilka mil prowadzi przez urokliwie zalesiony kraj, który wyglądał na bardziej gościnny, zwłaszcza wobec monotonii dotychczas przebytej trasy. Na południu mogliśmy dostrzec pasmo gór Ndii, miejsce zamieszkania plemienia Wa Taita, podczas gdy po naszej prawej stronie wznosił się stromy nawis skarpy Ndungu, ciągnącej się w kierunku zachodnim przez wiele mil. Odtąd poruszaliśmy się wolno, ponieważ co chwila się zatrzymywaliśmy, by sprawdzić przebieg prac trakcyjnych; wreszcie jednak przed zmierzchem przybyliśmy do Tsavo, celu naszej podróży. Noc spędziłem w małej chatynce z liści palmowych, którą zbudował jakiś człowiek podróżujący przede mną, a która na szczęście w tej chwili pozostawała niezajęta. Była to konstrukcja uszkodzona i sfatygowana, nieposiadająca nawet drzwi - leżąc na swym wąskim łóżku, mogłem dostrzec gwiazdy mrugające przez luźno uformowany dach. Gdybym był wiedział, co się dzieje tuż pod moim bokiem i jakie jeszcze czekają mnie przygody, to pewnie nie spałbym sobie tak beztrosko w tym rozlatującym się szałasie. Nazajutrz wcześnie byłem na nogach, powodowany chęcią zapoznania się z nowym otoczeniem. Na zewnątrz od razu stwierdziłem, że ze wszystkich stron otaczają mnie gęste, nieprzejrzane chaszcze, zaś po wejściu na szczyt pobliskiego niewielkiego pagórka zobaczyłem, że cały teren, jak daleko wzrokiem sięgnąć, zarastają niskie drzewa i gęsty podszyt kolczastej czepoty. Właściwie jedynym wolnym od roślinności miejscem było samo wąskie torowisko. Ta nieskończona nyika - dziki obszar spalony słońcem i porośnięty białawymi bezlistnymi drzewami - tworzyła upiorny widok; tu i ówdzie nad tą dżunglą wystawały ciemnoczerwone, rozpękłe od skwaru skały, jeszcze przydając grozy temu miejscu. Daleko ku północnemu wschodowi ciągnęła się nieprzerwana linia uskoku Ndungu, podczas gdy daleko na południu mogłem niewyraźnie dostrzec śnieżysty szczyt Kilimandżaro. Jedynym pozytywnym elementem tego krajobrazu była rzeka, od której obszar Tsavo wziął nazwę. Jest to wartki strumień, zawsze chłodny i nigdy nieprzerywający biegu, a ta ostatnia cecha jest rzadkością w tej części Afryki Wschodniej; ponadto obramowanie zielonych drzew po brzegach strumienia mile ożywiało ogólną monotonię krajobrazu. Rozejrzawszy się z grubsza po otoczeniu, powróciłem do mojej chatynki i zacząłem czynić przygotowania do zakwaterowania się w tym miejscu. Moje zapasy zostały rozpakowane, a chłopcy z mojego personelu rozbili mi namiot na małej polance blisko miejsca, w którym nocowałem, a i niezbyt daleko od głównego obozu robotników. Linia kolejowa została właśnie doprowadzona do zachodniego brzegu rzeki i znajdował się tam obóz dla kilku tysięcy induskich kulisów i innych pracowników. Linię należało budować jak najszybciej, toteż dokonano zmiany jej przebiegu i przeprowadzono ją przez rzekę po prowizorycznym moście. Moje główne zadanie polegało na wybudowaniu mostu stałego i wykonaniu wszelkich koniecznych robót na odcinku trzydziestu mil po obu stronach rzeki Tsavo. Niezwłocznie zatem określiłem zakres prac i przekazałem zapotrzebowanie na siłę roboczą, narzędzia i materiały do kwatery głównej w Kilindini. W krótkim czasie robotnicy zaczęli napływać; odgłosy pracy młotów, świdrów tudzież eksplozji materiałów wybuchowych przetaczał
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Atra World |
Rok publikacji: | 2016 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.