- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.o muszę o wiele więcej. A mogę coraz mniej. Dzisiaj mianowicie, żeby ją uciszyć, musiałabym ją zakneblować, najlepiej skarpetkami jej tatusia - straciłaby przytomność i byłby spokój. Matka - potwór - można by pomyśleć. A ja tylko usiłuję przeżyć. Okazuje się, że osobnikiem Alfa w moim stadzie jest kocica Fizia, nawet nie kocur, nie przebił się, może dlatego, że kastrat. Kochana, Twoje dzieci są troszkę starsze od mojej córki, powiedz no mi proszę, czy ta wojna pokoleń się kiedyś kończy i dlaczego to tak boli? Słowa ranią jak miecz samuraja, tną serce i zostawiają rany, które się nigdy nie zabliźniają. Cała ta miłość, która jest we mnie, miesza się ze złością, bezsilnością i bólem nie do wytrzymania. Może niektórzy nie powinni mieć dzieci? Może ja właśnie jestem tymi ,,niektórymi" - mam tak skomplikowaną osobowość, że chwilami nie mogę nad nią zapanować i zamiast ją sobie podporządkować, zmusztrować i ustawić w szeregu na baczność, moja osobowość artystki połączona z DDA, DDD robi ze mną, co chce? MK Moja M. Tak, karmił, choć kiedy po porządnej awanturze (bo miałam cesarkę i mnie w pooperacyjnej umieścili) wreszcie przynieśli mi pierworodnego i dostawiłam go do wypełnionej wtedy jeszcze tzw. siarą piersi, spał jak zaklęty rycerz. Potem próbowałam kolejny raz i a on nic. Dostawiam z lewej, z prawej, rana szarpie jak cholera, ale trza być twardym, a nie miętkim, nie? No to dzielnie, dawać mi dziecko! A tu wstawać ni diabła, brzuszysko nawala, ale ja się nie zrażam. Tylko do cholery, czemu mały nie je? Tylko śpi? Rozumiem, choć mam dopiero 20 lat, że niemowlak dużo śpi, ale że nie jest głodny? Obok mnie dumne matki skutecznie podają swoim nowonarodzonym mleczne piersi, a ja? Choć moje przypominają nadmuchane piłki do siatkówki, W końcu zdeterminowana wygramoliłam swe obolałe ciało z łóżka i poszłam do oddziałowej. Okazało się, że dziecko owszem je - tylko z butelki! Wkurzenie moje nie miało granic, żałuj, moja droga, że w takim szale nie miałaś okazji mnie widzieć. Natychmiast kazałam się przenieść do pokoju matki z dzieckiem i mimo ostrzeżeń pielęgniarek, że po cesarskim ,,to ja sobie nie poradzę", dopięłam w drugiej dobie swego. Bolało, byłam skonana, ale Michał zaczął wreszcie jeść uff. To była najpiękniejsza chwila mojego młodego życia. Ilu łez, nieprzespanych nocy, tabletek uspokajających będzie mnie kosztował mój przepiękny (był wyjątkowo cudny jak na noworodka) synuś, nawet w najśmielszych snach nie mogłam przewidzieć. A córka? Ta miała parcie na życie, zanim się obejrzałam, już była na świecie, kosztując mnie prawie reanimację i transfuzję. 8 miesięcy karmienia, potem szarpania i gryzienia. W międzyczasie studia, bieganie, a to z brzuchem, a to z wózkiem, a to z nosideł i tak parę lat. Na nazwanego przez córkę po 20 latach ,,tzw. biologicznym ojcem" tatusia zbytnio liczyć nie mogłam. W moim stadzie, nie mając wyjścia, musiałam zostać samicą Alfa i to jaką! Tzw. ,,pan domu" zajęty własnymi rozrywkami, połączony sztywnym łączem ze swoim komputerem funkcjonował poza realiami. Cała życiowa logistyka należała do mnie. Nie miałam czasu na zastanawianie się, czy jestem szczęśliwa. Nie rozważałam swojego stanu, dopóki nie stał się tak boleśnie kłujący, rozrywający duszę, a potem i ciało. Wiedziałam, że dam sobie radę. Nie, M., nie było mi łatwo. Gryzłam z bezsilności palce, stałam w oknie wypatrując, czy syn nie wraca już z imprezy. Łykałam gorzkie łzy, gdy córka krzyczała, żebym oddała ją do domu a potem pisała do mnie najpiękniejszy, najbardziej wzruszający na świecie list z okazji Dnia Matki. Zawsze, gdy go czytam, potoki słonych wzruszeń moczą mi dekolt. Czy i u Ciebie tak się stanie? Czy K. zrozumie, jak bardzo Cię rani i jak bardzo jest niesprawiedliwa? No cóż, nie mnie wyrokować. Wiem jedno, możemy dać tyle, ile możemy. Nasze matczyne intencje są naturalne, szczere, niewymuszone. Czas pokaże, czy ta ciężka praca, nazywana wychowaniem, przyniesie oczekiwane efekty? A może inne. ,,Bo życie nie jest ani lepsze, ani gorsze niż zaplanowaliśmy. Jest po prostu inne." I ja się z Wiliamem zgadzam. Twoja M. MS Późny wieczór, ale jeszcze 18 stycznia 2012 Kochana moja M. Nieszczególnie czuję się pocieszona, choć odnajduję w Twojej historii wiele elementów wspólnych i teoretycznie powinno mi się zrobić lepiej. No, ale kto powiedział, że ma być lepiej? My, kobiety, jesteśmy szczęśliwe, gdy jesteśmy nieszczęśliwe. Im bardziej powalony facet, tym bardziej nas kręci. Radar mamy na typy niemalże patologiczne, a omijamy tych spokojnych, grzecznych, bezproblemowych, kulturalnych, nudnych po prostu. Syndrom Matki Teresy, rzec by można. Jeśli nie uratujemy jednego patola, to nie pójdziemy do nieba. A że droga do Nieba prowa
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | E-bookowo |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 15.06.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.