- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.? Pomogę kolegom - nie pytam, ale oświadczam pacjentowi. Kiwa głową na ,,tak", w sumie chyba nie ma wyjścia. Co on może? Powie, że się nie zgadza? Podchodzę do chłopaków. Na łóżku mają pacjenta. Starszy gość. Podbite oko, siny bok, jęczy z bólu. Widać, że z wypadku. - Co mu? - Co mnie to obchodzi. Lepiej zobacz, jaki wielki. - Odsłania kołdrę. Pod kołdrą wielki brzuch. Całość dobrze ponad 150 kilogramów. Trzeba go przenieść, położyć na aparacie do rezonansu. - Kloc! - Było się tak obżerać? - Nie słyszy! - Bo zamiast słuchać się obżerał. - Jezu, nie damy rady! - Jakoś musimy. - We trzech takiego słonia. Nie damy rady. Słoniu!!! - Jak go przeniesiemy? - Na prześcieradle. - Pomoże pan? Technik lituje się i pomaga. - Raz, dwa, trzy! - Aaaaaaa! Pacjent ożywa. Krzyczy. Głowa mu wpada między łóżko a leżankę tomografu. - Jeszcze trochę! - Dopychamy jak możemy - kolana, brzuchy, łokcie. - Aaaaaaa! - Nie krzycz, człowieku! - Dobra. Wychodzimy. Czekamy. Technik woła. Wchodzimy. - No to przerzucamy. - No. - Na trzy? - Kurwa, kręgosłup mi pęknie. - Kurwa mać. - - Aaaaaaa! - Nie krzycz! - Ja pierdolę. - Trzymaj głowę. - Aaaaaaa! - Podnieś barierkę. - Aaaaaaa! - Nie, nie, została ręka! - Co? - Miażdżysz mu rękę! - Aaa, rączka została, no dobra, jest! - Ja pierdolę. - No! - Cały jestem mokry. Patrzymy po sobie. M. podchodzi do pacjenta. Głaszcze po głowie, poprawia mu kołdrę jak dziecku, pod samą szyjkę. Delikatnie klepie po policzku. - I co, pączusiu? Wybuchamy śmiechem. Wszyscy. Nie potrafię się powstrzymać". W tym miejscu skończyła się książka o ,,Małych bogach" i był to też początek zbierania materiałów do kolejnej reporterskiej historii. Tym razem chciałem zobaczyć, jak to jest, gdy o losie człowieka decydują sekundy. Jakie to uczucie zawrócić kogoś z drogi na tamten świat? Jak to jest ponieść porażkę? Czy twarze ludzi, których nie udało się uratować, śnią się? Czy idą z nami do domu? Czy można się do nich ,,przyzwyczaić"? Chciałem ,,zajrzeć do sklepu ze śmiercią". Odpowiedzieć na pytanie, po co oni to robią. Przecież w pogotowiu czy na SOR-ze płacą psie pieniądze. Zastanowić się, jak taka praca zmienia człowieka. I jak wygląda świat przez okna ambulansu. Wiedziałem, że tym razem będzie inaczej, trudniej. W szpitalu mogłem zatrudnić się, przychodząc z ulicy, powołując się na ogłoszenie. Budowanie nowej tożsamości nie wymagało żadnych szalbierstw, które mogłyby mnie narazić na przykład na konflikt z prawem. Tym razem sytuacja była inna. Nie mogłem zatrudnić się w pogotowiu. Żeby tu pracować, trzeba być lekarzem albo ratownikiem medycznym (co wymaga trzech lat studiów medycznych), albo sprawdzonym kierowcą. Bez fałszerstwa nie mógłbym więc dostać się do tej pracy. Zrobiłem inaczej. Dotarłem do ratowników medycznych, których poprosiłem, by przyjęli mnie do zespołu. Obiecałem im anonimowość w zamian za to, że będę mógł patrzeć na ich pracę z bliska, pomagać im. Zgodzili się. Atutem, który przemówił za mną, byli Mali bogowie. Książka w sumie brutalna, ale prawdziwa. I tak wraz z zespołem jeździliśmy ratować ludzi. Chyba tylko reporter ma takie możliwości. Fachowo ten gatunek dziennikarski nazywa się reportażem wcieleniowym. Ma długie tradycje. W Polsce kiedyś Janusz Rolicki zatrudniał się na budowach, w Niemczech Günter Wallraff był alkoholikiem i gastarbeiterem. John Howard Griffin, by w 1959 roku napisać książkę Czarny jak ja, zmienił farmakologicznie kolor skóry i ruszył w podróż przez Amerykę. Dla mnie to było reporterskie wyzwanie. Ale koledzy z zespołu ratowniczego ryzykowali bardzo dużo. Gdyby ktoś się dowiedział, że byłem z nimi, straciliby robotę. Dziękuję im za zaufanie, za odwagę i za to, że nie udawali. Dzięki zespołowi mogłem poczuć pod własnymi rękami, jak cienka jest granica między życiem a śmiercią. Żeby ochronić mój zespół, musiałem zmienić imiona bohaterów i wiele szczegółów. Ale wszystko, co opisałem, zdarzyło się naprawdę. CZĘŚĆ I KARETKA Rozdział I Zespół * * * Każdy ambulans ,,operuje" w swoim rejonie. Po jakimś czasie w głowach ratowników tworzy się szczególna mapa. Tu mieszka ,,pacjent onkologiczny". W tym domu jest Mówi Marcin, ratownik: - A tu na zakręcie, pamiętacie? Trudno nie pamiętać. Volkswagen passat (kierowca lat 21), jadąc z nadmierną prędkością (,,Leciał stówą, nie ma bata"), uderzył w kierującego motorynką (chłopiec lat 14). Marcin: - I tak go rąbnął, że chłopiec głową wpadł w dach auta. I jakoś tak, że dach mu tę głowę odciął. Policja. Pogotowie. Ale wiele się nie narobi. Można było pozbierać ciało tego dzieciaka do worka. Bo co więcej? Chłopiec mieszkał niedaleko tego zakrętu. To bę o, ten Wypadek! Wypadek
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Czerwone i Czarne |
Rok publikacji: | 2018 |
Liczba stron: | 336 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.