- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ie ma diamentów. Zagarnęła je ONZ. Co do wezwania, które ci dałem: według rejestru naprawialiśmy tę chłodnię dwa miesiące temu z tego samego powodu. Zasilanie albo izolacja. W nieregularnych odstępach czasu silnik zwalnia, aż bezpiecznik go wyłącza, żeby się nie spalił. - Sprawdzę, co jeszcze podłączyli do generatora - powiedział Jack. Ciężko się pracuje dla pana Yee, pomyślał, idąc schodami na dach, gdzie stały helikoptery firmy. Wszystko odbywało się niezwykle racjonalnie. Pan Yee wyglądał i zachowywał się jak kalkulator. Sześć lat temu, w wieku dwudziestu dwóch lat, obliczył, że na Marsie mógłby prowadzić bardziej dochodowy interes niż na Ziemi. Na Marsie istniało rozpaczliwe zapotrzebowanie na naprawy wszelkich urządzeń, wszystkiego, co ma ruchome części, bo koszt sprowadzenia nowego sprzętu z Ziemi był kosmicznie wysoki. Stary toster, który na Ziemi bezmyślnie by zezłomowano, na Marsie musiał być utrzymywany w sprawności. Pan Yee opowiadał się za regeneracją. Wychowany w oszczędnej, purytańskiej atmosferze Chin Ludowych nie aprobował marnotrawstwa. Jako inżynier elektryk z prowincji Honan miał odpowiednie przygotowanie, zatem bardzo spokojnie i przemyślnie podjął decyzję, która dla większości ludzi oznaczała emocjonalnie katastrofalną szarpaninę - poczynił przygotowania do emigracji z Ziemi, tak jakby się wybierał do dentysty po sztuczne szczęki ze stalowymi zębami. Kiedy otworzył warsztat na Marsie, wiedział do ostatniego oenzetowskiego dolara, jak dalece może zmniejszyć koszty własne. Była to działalność w wąskim marginesie opłacalności, ale nadzwyczaj profesjonalna. W ciągu sześciu lat, od 1988 roku, interes tak się rozwinął, że do nagłych awarii jego mechanicy byli wzywani w pierwszej kolejności. A co nie jest nagłą awarią w kolonii, która wciąż się boryka z uprawą rzodkiewek i przechowywaniem w chłodniach skromnych zapasów mleka? Zamknąwszy drzwiczki helikoptera, Jack Bohlen uruchomił silnik i niebawem wznosił się już nad budynkami Bunchewood Park w zamglone, posępne przedpołudniowe niebo, lecąc na pierwsze tego dnia wezwanie. Daleko na prawo od niego olbrzymi statek, kończąc podróż z Ziemi, opadał na krąg bazaltu - miejsce odbioru żywego ładunku. Inny towar miał być dostarczony setki mil dalej na wschód. Był to transportowiec pierwszej klasy, który niebawem odwiedzą zdalnie sterowane urządzenia mające pozbawić pasażerów wszelkich wirusów i bakterii, owadów i nasion, jakie do nich przylgnęły; pasażerowie wynurzą się nadzy jak nowo narodzeni, przejdą przez chemiczne kąpiele, będą bełkotać podczas ośmiogodzinnych testów, aż w końcu wypuści się ich, by sprawdzić, jakie mają osobnicze zdolności przetrwania, skoro przetrwanie kolonii było zapewnione. Niektórzy mogą nawet zostać odesłani na Ziemię - ci, których stan mógłby sugerować defekty genetyczne ujawnione w stresującej podróży. Jack wyobraził sobie ojca cierpliwie znoszącego procedurę imigracyjną. Trzeba to zrobić, mój synu, mawiał. Konieczność. Medytujący i palący cygaro Filozof po siedmiu klasach nowojorskiej szkoły publicznej, i to w najbardziej zdziczałym okresie systemu edukacji. Dziwne, pomyślał, w jaki sposób ujawnia się czyjś charakter. Stary miał pewną wiedzę, która mówiła mu, jak się zachowywać, nie w sensie towarzyskim, ale głębszą, bardziej permanentną. Przystosuje się do tego świata, uznał Jack. Podczas tej krótkiej wizyty da sobie radę lepiej niż Silvia czy ja. Niemal tak dobrze jak Jego ojciec i syn znajdą wspólny język. Obaj sprytni i praktyczni, a jednak niebezpiecznie romantyczni, o czym świadczy impuls ojca, by kupić ziemię gdzieś w Górach FDR. Był to ostatni poryw nadziei, wiecznie żyjącej w staruszku. Oto ziemia bez nabywców, sprzedawana praktycznie za bezcen, autentyczne pogranicze, którym nadające się do zamieszkania tereny Marsa ewidentnie nie były. Jack zauważył pod sobą Kanał Senatora Tafta i poleciał wzdłuż niego. Kanał doprowadzi go do gospodarstwa mlecznego McAuliffa, tysięcy akrów zwiędłej trawy i stada niegdyś pokazowych jerseyów, skarlałych teraz w nie sprzyjających warunkach do postaci zwierząt przypominających ich przodków. To był zdatny do zamieszkania Mars, ta niemal żyzna pajęcza sieć rowów, rozchodzących się promieniście i krzyżujących ze sobą, ale zawsze ledwie zdolnych podtrzymać życie; do niczego więcej. Tuż pod nim w Kanale Senatora Tafta ukazała się niemrawa i odpychająca zieleń. To była woda w ostatnich stadiach uzdatniania, przepuszczona przez śluzy i przefiltrowana, ale tutaj ujawniała złogi czasu, denny szlam, piasek i zanieczyszczenia, przez co nie nadawała się do picia. Bóg jeden wiedział, ile związków alkalicznych wchłonęli do tej pory ludzie, wbudowując je w swoje kości. Niemniej wciąż żyli. Woda, choć brunatna i p
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, światy alternatywne |
Wydawnictwo: | REBIS |
Wydawnictwo - adres: | rebis@rebis.com.pl , http://www.rebis.com.pl , 60-171 , Żmigrodzka 41/49 , Poznań , PL |
Rok publikacji: | 2014 |
Liczba stron: | 336 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.