- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023., że wie wszystko i o nic nie musi pytać. - A jeśli nie zechcą poczekać w samochodzie? - upewnił się. - To wtedy przegonisz. * Nie myliłem się. Nie minął kwadrans, gdy przyjechał oznakowany na żółto samochód stacji radiowej. Sierżant Wódka spisał się bardzo sprawnie. Poszedł tam, by po chwili wrócić z zadowoloną miną. - Jest facet z żółtym mikrofonem. Mówiłem mu o pańskiej prośbie. Obiecał poczekać, aż pan do niego podejdzie. - Dzięki. Ale przypilnuj, żeby był grzeczny. - Rozumiem, panie inspektorze, że chodzi głównie o mikrofon. Albo kamerę. Wódka to naprawdę był łebski gość. - Jasne - przytaknąłem. - Pismaki nie zrobią nam większej krzywdy. Gazety już się drukują, niczego nie zdążą zamieścić. Poszedłem do peugeota. W środku siedział młody człowiek ostrzyżony bardzo krótko, w żółtej służbowej kurtce. Żuł gumę i czekał. Znałem go z widzenia, ale nie wiedziałem, czy uda mi się go przekonać. Początek jednak był obiecujący. - Dobry wieczór - powiedziałem. - Pan tu służbowo? - Owszem - otworzył drzwi i wysiadł. - Coś poważnego, panie inspektorze? - Raczej tak. W związku z tym mam prośbę. Czy mógłby mi pan pożyczyć telefon? Zawahał się, patrząc podejrzliwie. - Nie macie łączności? - Mamy, ale potrzebujemy lepszej. Więc? - Mogę - zgodził się. - Jeśli pan powie, o co chodzi. - Powiem - obiecałem. - Jak tylko coś konkretnego będę wiedział. Bo na razie mam tylko nieboszczyka. - Ten samochód? - podchwycił. - Znam ten samochó Nie potwierdziłem. - Proponuję tak - zacząłem, biorąc aparat do ręki. - Pan poczeka z boczku, a potem opowiem w miarę dokładnie, co tu mamy. - Tylko dla mnie? - Tak. Pod warunkiem, że się umówimy co do zasad współpracy. Nic pan nie puści, zanim nie powiem. Albo puści pan wedle swojego widzimisię, choć w tym akurat przypadku bym nie radził... Od razu załapał. - To jakiś szczególny przypadek? - Tak - potwierdziłem. Zgodził się, choć nie wyzbył wahań. Zakładałem, że krótką korespondencję już nadał, a teraz zależało mi, żeby się nie spieszył z kolejnymi rewelacjami i jak tylko odszedłem na bok natychmiast wyłączyłem jego telefon. W ciągu następnych minut kilkakrotnie mówiłem do wyłączonego aparatu, gestykulowałem i udawałem, że telefon jest mi bardzo potrzebny. W ten sposób załatwiłem dwie sprawy. Sprawiłem wrażenie, że powiedziałem prawdę, co mogło wróżyć dalszą dobrą współpracę, przede wszystkim zaś odseparowałem młodzika od sprzętu łączącego ze światem, uniemożliwiając mu nadanie informacji. Przynajmniej chwilowo. Lokalna telewizja na szczęście nie dojechała, a pismaków sierżant Wódka z kolegą trzymali na dystans. Całą grupką czekali w oddaleniu, pod drzewami. Inspektor Jaskóła przyjechał swoim prywatnym samochodem. Pod kurtką miał świąteczne ubranie - elegancki garnitur i muszkę. - No? - zapytał uprzejmie. - Powinien pan sam to zobaczyć - odpowiedziałem i poprowadziłem go do oświetlonego samochodu. Technicy ustawili już kilka lamp i Jaskóła nie musiał podchodzić zbyt blisko, żeby wszystko dokładnie obejrzeć. Mężczyzna w samochodzie siedział za kierownicą, a palce jego prawej dłoni trzymały jeszcze pistolet. Pocisk został skierowany w skroń i wyszedł po drugiej stronie głowy, ale w tym przypadku nie było problemów z identyfikacją. - Mój Boże - powiedział Jaskóła, prostując plecy. - Przecież to - Tak - potwierdziłem. - Kto o tym wie? - Kilka osób. My tutaj, tamci policjanci, lekarz. Dziennikarze wiedzą na razie tylko czyj to samochó - Ich nie dopuszczaj - polecił. - Żadnych informacji. Sam się tym zajmę. Dwa razy przeżywałem już takie śledztwa, którymi inspektor Jaskóła kierował osobiście. Oznaczało to, że ja będę miał wiele do zrobienia. Zacząłem od razu, bo komendant był zbyt wstrząśnięty, żeby tym pokierować już teraz. - Dziennikarze czekają - przypomniałem. - Trzeba im coś dać, to sobie pójdą. Potem pomyślimy o konferencji prasowej. - Słusznie - zgodził się. - Niech na razie będzie, że to tragiczny wypadek, bo przecież nie wiemy, co się stało. Ale niewiele było do dodania, gdyż wszystko wydawało się jasne. Mężczyzna strzelił do siebie z pistoletu. - Śmierć na miejscu - oświadczył lekarz. - Moim zdaniem, był zdecydowany na to, co zrobił. Dlaczego na tego typu rozstrzygnięcie wybrał parking przed motelem? Dlaczego w ogóle wybrał takie rozwiązanie? Może tu spotykał się z kimś? A może to przypadek? Miejsce tak samo dobre jak każde inne. Łuskę znaleziono w samochodzie. Tożsamość denata potwierdzało szereg dokumentów, jakie miał w kieszeniach. To samo nazwisko widniało na legitymacji i na wizytówkach. Jan Józef Malikowski. Senator. * Moi ludzie już pracowali w motelu, przesłuchując obecnych i szukając świadków. Technicy kr
audiobook mp3 do pobrania
Wydawnictwo SAGA Egmont |
Data wydania 2020 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.