- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.e się spierał, a równocześnie spierał się w bardzo miły sposób. Nigdy nie mówił: ,,Pan wyszedł" tylko: ,, Pan był łaskaw wyjść". ,,Miałem zaszczyt zabić pańską dwójkę" - i tym podobnie. Żeby jeszcze bardziej przekonać swoich przeciwników, za każdym razem podsuwał im wszystkim swą srebrną emaliowaną tabakierkę, na której dnie zauważono dwa fiołki, włożone tam dla zapachu. Uwagę przyjezdnego szczególnie zwrócili na siebie właściciele ziemscy Maniłow i Sobakiewicz, o których było wyżej wspomniane. Zaraz się o nich poinformował odwoławszy nieco na stronę prezesa i poczmistrza. Kilka pytań, zadanych przez niego, świadczyło nie tylko o ciekawości gościa, ale i o rzeczowości; przede wszystkim bowiem wypytał się, ile każdy z nich posiada dusz chłopskich i w jakim stanie znajdują się ich majątki, a potem dopiero dowiedział się o imię i imię ojca. W krótkim czasie udało mu się zupełnie ich oczarować. Właściciel ziemski Maniłow, człowiek jeszcze bynajmniej niestary, mający oczy słodkie jak cukier i przymrużający je za każdym razem, gdy się śmiał, stracił głowę dla Cziczikowa. Bardzo długo ściskał mu rękę i prosił usilnie o zaszczycenie go przyjazdem na wieś, do której, według jego słów, było tylko piętnaście wiorst od miejskiej rogatki. Na to Cziczikow z bardzo grzecznym pochyleniem głowy i serdecznym uściskiem ręki odpowiedział, że nie tylko z miłą chęcią gotów jest to zrobić, ale będzie to sobie poczytywał za swój święty obowiązek. Sobakiewicz również powiedział nieco lakonicznie: - Proszę i do mnie - szurnąwszy nogą obutą w trzewik tak olbrzymiej wielkości, że nie wiadomo, czy znalazłaby się dla niego odpowiednia noga, zwłaszcza dziś, kiedy w Rosji zaczynają znikać legendarni bohaterowie. Następnego dnia Cziczikow udał się na obiad i na wieczór do policmajstra, u którego goście zasiedli do wista o trzeciej po obiedzie i grali do drugiej w nocy. Tam między innymi zapoznał się z właścicielem ziemskim Nozdriowem, człowiekiem lat około trzydziestu, bardzo swobodnym, który po kilku słowach zaczął mu mówić ,,ty". Policmajstrowi i prokuratorowi Nozdriow również mówił ,,ty" i był z nimi na stopie przyjacielskiej; ale gdy zasiedli do wysokiej gry, policmajster i prokurator nadzwyczaj bacznie obserwowali jego lewy i uważali prawie na każdą kartę, którą wychodził. Następnego dnia Cziczikow spędził wieczór u prezesa sądu, który w nieco zatłuszczonym szlafroku przyjmował swych gości, w tej liczbie jakieś dwie damy. Potem był na wieczorze u wicegubernatora, na wystawnym obiedzie u dzierżawcy wódczanego i u prokuratora na skromnym, który zresztą mógł ujść za wystawny; na śniadaniu wydanym po nabożeństwie przez naczelnika miasta, które również warte było tyle co obiad. Słowem, ani godziny nie pozostawał w domu i do hotelu przyjeżdżał tylko po to, żeby spać. Przyjezdny w każdej sytuacji jakoś umiał się znaleźć i dowiódł, że jest doświadczonym światowcem. O czymkolwiek toczyła się rozmowa, zawsze umiał ją podtrzymać. Jeśli mówiono o hodowli koni - mówił o hodowli koni; jeśli mówiono o rasowych psach - i tu wygłaszał bardzo rzeczowe spostrzeżenia; w rozmowie o śledztwie, przeprowadzonym przez izbę skarbową, dowiódł, że i procedura sądowa nie jest mu obca; gdy była mowa o grze w bilard - i tu nie był ignorantem; jeśli rozmawiano o cnocie - i o cnocie mówił bardzo dobrze, nawet ze łzami w oczach, o przyrządzaniu grzanego wina - znał się na grzanym winie; o nadzorcach i urzędnikach celnych - i o nich mówił tak, jakby sam był i urzędnikiem, i nadzorcą. Ale szczególne, że wszystko to umiał mówić z jakimś umiarem, zawsze potrafił znaleźć się. Mówił nie za głośno i nie za cicho, ale akurat tak jak należy. Słowem, był przyzwoitym człowiekiem pod każdym względem. Wszyscy urzędnicy byli zadowoleni z przyjazdu nowej osobistości. Gubernator wyraził się o nim, że to człowiek dobrze myślący, prokurator, że to bardzo rzeczowy człowiek; pułkownik żandarmerii mówił, że to człowiek bardzo uczony; prezes sądu, że to człowiek doświadczony i szanowny; policmajster, że to człowiek szanowny i miły; żona policmajstra, że to człowiek bardzo miły i bardzo uprzejmy. Nawet sam Sobakiewicz, który rzadko się o kimś dobrze wyrażał, przyjechawszy dość późno z miasta do domu, leżąc już zupełnie rozebrany w łóżku obok swojej chuderlawej żony, powiedział jej: -Byłem, kochanie, na wieczorze u gubernatora, jadłem obiad u policmajstra i zapoznałem się z radcą kolegialnym Pawłem Iwanowiczem Cziczikowem. Bardzo miły człowiek! - Na co małżonka odpowiedziała: - Hm! - i trąciła go nogą. Taka opinia, bardzo pochlebna dla gościa, powstała o nim w mieście i utrzymała się dopóty, dopóki pewna dziwna właściwość gościa i przedsięwzięcie albo, jak mó
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, klasyka |
Wydawnictwo: | Literatura.net.pl |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 03.02.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.