- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.mniejszy nieład uczynić podczas obrady, temu łeb utnie bez sądu. Wiedziano, czym była obietnica pana Edmunda i wszystko dawano na to. Tegoż zdania będąc mój ojciec, pojechał tam także. I sejmik ten doszedł istotnie i obrano na nim urzędników i wszystko dobrze się zakończyło, ale jak to onego czasu mało, która ważniejsza chwila była taka, aby nowej klęski, albo przynajmniej smutnej wieści dla kraju nie przyniosła, tak i tam bez tego się nie obeszło. Po sejmiku, bowiem przyszła ta nieodmienna wiadomość, że na Ukrainie poczęła się wielka rzeź szlachty, straszne rabunki i mordy. Była to pierwsza próba tej rzezi, która w trzy lata potem, pod dowództwem Żeleźniaka i Gonty tyle krwi katolickiej rozlała po ziemi, tylu strasznymi łunami zaczerwieniła, niebo, tyle kacerstwa i herezji się dopuściła na kościołach i cerkwiach. Wiadomość ta smutne zrobiła wrażenie na sejmujących. Obiady wydawane przez nowo obranych urzędników dla szlachty, odbyły się smutno i ponuro, nie było onych głośnych wiwatów i krzyków, którymi brzmiał Sanok w dniach takich dawnymi laty, po trzeźwemu skończono uczty i ze zwieszonymi głowami szlachta się rozjechała do domów. Mój ojciec przyjechał do Bóbrki jak ścięty. Od niejakiego czasu było to już zwyczajem u niego, że go bardzo dojmowało każde krajowe nieszczęście, od niejakiego czasu z lada małej wyrokując drobnostki, przepowiadał bardzo złe rzeczy, w każdym starcu umierającym, w każdej nieudanej imprezie, w każdej burdzie bez potrzeby zrobionej, widział złą gwiazdę, zwiastującą zgon i ruinę Jeruzalem. To też i wtedy powiadał nam w domu: - Źle jest z tym naszym krajem. Bóg nas srodze opuścił, musimy wiele być winni. Trzeba się modlić i modlić i modlić. Starca tego, który dawniej żył i śnił tylko czynami, dzisiaj stać już było li na modlitwy, i po powrocie z owego sejmiku, w wielkim smutku i na pilnych modlitwach kilka dni zbiegło mojemu ojcu. Aż niebawem, bo dnia trzynastego miesiąca lipca, wielki odpust miał się odbyć w Łopience, gdzie jest cerkiew obrządku ruskiego, a w niej Obraz Matki Najświętszej cudownej. Ojciec lubo nigdy tam nie był, bo nie frekwentował ruskich nabożeństw i łacińską kaplicę miał w domu u siebie, jednak jakoś dowiedział się o tym; a że to Bóg jest jeden na niebie i jedna Matka Najświętsza, czy to w ruskim, czy w polskim kościele, więc postanowił tam jechać, aby się za pomordowanych braci pomodlić, i odwrócenia tej krwawej plagi uprosić. Dowiedziawszy się o tym projekcie, ja już nie mogłem wytrzymać. A lubo nie nabożeństwo, lecz próżna ciekawość ciągnęła mnie na ten odpust, jednak rzuciłem się ojcu do kolan prosząc, iżby mi nie bronił i moich modlitw do jego przyłączyć. Czego się nigdy nie spodziewałem, wstał ojciec i rzekł mi: - Chwali się to Waści otwarcie, że się poznajesz na swoich obowiązkach względem tych nawet, których twe oko nie widzi. Nie bronię ci tego, i owszem zabiorę z sobą, ale się pierwej spytam Księdza Dutkiewicza, czy pensa wszystkie wyrobione jak trzeba, bo jeżeli nie, to jakże bym śmiał leniwego prezentować na miejscu cudownym? Moje pensa, mówiąc pomiędzy nami, nie wszystkie były wyrobione natenczas, ale że to jeszcze dni kilka było do tego odpustu, więc przysiadłem fałdów, co siła i wyrobiłem się tak ze wszystkiego, że w wigilją dnia wyjazdu przedłożyłem ojcu przez Ks. Dutkiewicza podpisaną erratę, z której okazywało się ja wilie, żem godzien tego, abym był wzięty na odpust. Jakoż dnia następnego o świcie, po odmówionych modlitwach porannych, ubrałem się w kontusik granatowy sukienny, żupan biały gredyturowy, buciki na podkówkach czerwone, opasałem się pasem siatkowym ze złotymi frędzlami, przypiąłem szabelkę jaszczurową na rapcie, wszedłem do pokoju ojca, a zastawszy go już gotowego zupełnie i konie pokulbaczone w dziedzińcu, ruszyliśmy w imię Boże pieszo do tej tak dla mnie ciekawej Łopienki. I. Miejsce cudowne Nie dalej jak o milę od węgierskiej granicy, pomiędzy Bukiem, Tyskową a Polankami, leży wieś Łopienka. Wieś ta, ciągnąca się długim brudnym łańcuchem wzdłuż rzeczki Solinki, położona jest między tak wielkiemi górami, że tam zimą i latem słońce o godzinę później wschodzi i o godzinę wcześniej zachodzi. Ziemia nie żyzna, a grunta orne są tak wysoko położone, że nie tylko, iż nic nie rodzą prócz owsa i jarzyny, ale i ten owies jeszcze częstokroć nim go śnieg zasypie; bo jesień piękną, tam rzadko dotrzyma, a chmury deszczowe, zamieniając się w śnieżne, częstokroć już z końcem września a bardzo często z początkiem października o tamtejsze góry się rozbijają, a mieszkaniec tamtejszy, wstawszy ze snu o świcie i wychyliwszy się oknem ze dworku, nagle ujrzy nad sobą ubielono gór szczyty, wyglądające tak właśnie, jak gdyby głowy muzułmanó
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | Armoryka |
Wydawnictwo - adres: | wydawnictwo.armoryka@interia.pl , http://www.armoryka.strefa.pl/ , PL |
Rok publikacji: | 2014 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.