- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.naszych trawnikach. Przy dzisiejszej skali zadymienia i zanieczyszczenia powietrza zielone płuca miasta powinny być wzięte pod szczególną ochronę. - Pijesz pan do mnie? - skontrował kierownik wielkiej miejskiej kotłowni, Jan Węgielski. - Jak za bardzo dymimy, to proszę bardzo. Zaraz mogę zadzwonić do chłopaków, aby wyłączyli piec. Zobaczymy, co powiecie, jak przyjdzie zima i zaczną wam marznąć dupy. Śmiechy i docinki zgromadzonej publiki zaczęły przybierać na sile, toteż burmistrz z lekką prośbą w głosie przemówił do mikrofonu: - Drodzy państwo, proszę o ciszę i bardziej merytoryczną dyskusję. Inaczej nie porozumiemy się do rana. - W takim razie może ja coś zaproponuję - odezwał się siedzący dotąd w milczeniu przedsiębiorca budowlany Jurecki. - Jak się nie zgadzacie, aby marsjański statek wylądował w mieście, to może niech usiądzie poza miastem. - Ha, ha, ha, ale filozoficzna myśl - zaśmiał się kierownik zieleni miejskiej. - To niby gdzie mają lądować? W lesie? - A nie w lesie, tylko nad Rzeką, na łąkach. - Protestuję - wyskoczył ponownie z gotowym konceptem przewodniczący koła wędkarskiego Gumiak. - Jak marsjański złom zapaskudzi Rzekę, to ich świństwo wytruje wszystkie ryby stąd aż do Bałtyku. - Panie Józefie, przestań pan, za przeproszeniem, truć. Tu nie chodzi o ryby tylko o żwir - wszedł w słowo konkurent Jureckiego, też z branży budowlanej. - Wszyscy wiemy, że taki latający talerz trochę ziemi powyrywa i zamiast pięknej łączki zostanie gotowy do eksploatacji teren. Sprytne, panie Jurecki, ale ten numer nie przejdzie. - Panie, przepraszam, zapomniałem nazwiska - wszedł w słowo burmistrz. - Bernacik - odezwał się budowlaniec. - Walerian Bernacik. - Panie Bernacik, nie można rzucać bezpodstawnych oskarżeń. Skąd pan wie, że w ogóle jest tam jakiś żwir? - Wiem, bo też mam tam łąkę, i to niedaleko pana Jureckiego. - No tak, to zmienia postać rzeczy. To co pan na to, panie Jurecki? - zdziwił się burmistrz. - Ależ panie burmistrzu, to jakieś bzdury. Bernacik się wścieka, bo przegrywa wszystkie przetargi. Zazdrości, że moja firma się rozwija, a on ciągle dołuje. - Panowie, dość tego! Zakazuję wam prywatnych dyskusji. Chciałbym przypomnieć, że zebraliśmy się tu w celu przedyskutowania sprawy lądowania Marsjan. - To może na jakichś nieużytkach? - nieśmiało zauważył właściciel największej w mieście firmy śmieciarskiej. - Panie Piegus, pan to jak coś wymyśli, A może chodzi panu o nieużytki w Kalińsku? Miałby pan przy okazji ubite wszystkie śmieci. Nie musiałby pan ciągnąć na wysypisko kosztownego sprzętu, co? - zadrwił Bernacik i popatrzył z dumą na zebranych. Jan Piegus skurczył się na krześle, jakby przed chwilą przyłapany został na podglądaniu w szatni własnej firmy zatrudnionej na czarno pracownicy. Gdy po paru sekundach lekko ochłonął, odciął się oponentowi w dość zręczny sposób. - Panie Bernacik, proponowałbym, aby własne frustracje skierował pan w inną stronę. A jest gdzie kierować. - Chyba nie myśli pan o mnie - Jurecki wybałuszył oczy na Piegusa. - Ależ nie, panie Jurecki, mówię tak ogólnie. - To jak pan mówisz ogólnie, to z łaski swojej patrz się pan w inną stronę. Mam wrażenie, że zaczynacie się mnie czepiać. - Panowie przedsiębiorcy, dość! - Głośne napomknięcie burmistrza momentalnie uspokoiło adwersarzy. - Proponuję inne rozwiązanie, bo - powiem metaforycznie - nieużytków, poza miejskim wysypiskiem śmieci, u nas ci niedostatek. Chyba nie chcecie, aby turbiny statku kosmicznego porwały w powietrze to wszystko, co tam nazwoziliśmy? - Panie burmistrzu, to może ja coś powiem - odezwała się milcząca cały czas starsza pani, obok której siedziały jeszcze dwie równie nadobne matrony. - Może się przedstawię. Nazywam się Leontyna Kopyć i jestem aktywistką kościelną przy naszym kole parafialnym. A te oto siedzące obok panie są moimi asystentkami w trudnej walce z rozprzestrzeniającym się po całym świecie ateizmem. Otóż chciałabym złożyć stosowne oświadczenie. Starsza pani rozejrzała się po zastygłej w oczekiwaniu publice i charakterystycznie chrząknęła, jakby za chwilę miała zamiar wygłosić orędzie życia. Potrzymała jeszcze wszystkich przez chwilę w napięciu, rozłożyła złożoną na cztery części kartkę i zaczęła swój wywód. - Szanowni państwo! My, wyznający jedynie prawdziwą wiarę katolicy, oświadczamy. Nie dajmy się zwieść fałszywym prorokom. Nie wierzmy w insynuacje, które zaprowadzą nas do bram piekieł. Marsjanie to fikcja! Bóg stworzył człowieka na własny obraz i podobieństwo, a nie jakieś zielone stwory! Protestujemy przeciwko takim niecnym praktykom. Dopóki oficjalnie nie zostanie zdementowana ta wstrętna plotka, dopóty my, katoliczki zrzeszone w naszym kole parafialnym, będziemy trwać na posteru
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | My Book |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 16.10.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.