- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ka, przez okładki prześwitywały jakieś stare dokumenty, zmurszałe papiery. Kilka stron; cienkie, porwane, postrzępione. Pochyliłem się nieco i dojrzałem greckie litery. Jakiś stary dokument. Zamilkł i wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem. Spojrzałem na niego i też się uśmiechnąłem. Nie bardzo rozumiałem, o co mu chodzi. Co mogę dla pana zrobić, panie profesorze? Stary manuskrypt grecki. Bardzo stary, powtórzył z naciskiem. Potem, w kilku zdaniach, wyłożył mi sprawę. Chciał, żebym zawiózł ten manuskrypt w pewne miejsce na północy Europy i oddał pewnemu człowiekowi. Ujął filiżankę z czekoladą i podniósł ją do ust. Kciuk i mały palec miał mocno, nienaturalnie odchylone; tak, chyba cierpiał na jakąś reumatyczną przypadłość. Oczywiście, że w pierwszej chwili odmówiłem. To jakiś przemyt sztuki zapewne, nie ma mowy, nie wchodzę w to. Co to w ogóle jest, spytałem, dotykając lekko folii. Nie, nie, niech pan nie pyta i niech się pan niczego nie boi, panie Piotrze. To nie jest żaden przemyt. Ten grecki dokument jest własnością tego człowieka na północy. Odda mu pan tylko jego własność, żaden kryminał, nie śmiałbym pana nigdy w takie Dlaczego ja? Niech pan o nic nie pyta, mówił szybko, cały czas się uśmiechając. Dlaczego mam nie pytać, przecież chce pan ode mnie, panie profesorze, czegoś Podniósł obie dłonie do góry. Zamilkłem. To trwało dosłownie z piętnaście sekund. Wyciągnął książeczkę czekową z wewnętrznej kieszeni marynarki, wypełnił czek kilkoma szybkimi posunięciami złotego mont blanca, wyrwał kartkę i podał mi. Plus wszystkie koszta podróży, dodał. Spojrzałem na czek. Nigdy nie trzymałem w ręku takich pieniędzy. Adres tego człowieka był na Wyspach Owczych. Przeprosił na chwilę i skierował się w stronę toalety. Czekałem jakiś kwadrans. Posrał się po tej szarlotce czy jak? Poszedłem sprawdzić. Nie, nie było nikogo w toalecie. Wziąłem ,,Radar" ze stolika, czek wsunąłem do tylnej kieszeni spodni, potem zapłaciłem przy barze i wyszedłem. Ciepły, wieczorny wiatr. Po przejściu paru metrów zawróciłem, wszedłem ponownie do kawiarni i poprosiłem o rachunek. Pomyślałem, że to będzie pierwsza rzecz do rozliczenia. MIĘDZYRZECZ Dlaczego wychodzicie? Mistrz Eckhart Ten sen zaczął pojawiać się rok temu, może trochę dawniej. Zazwyczaj nad ranem samym. Co parę tygodni powracał. Zawsze taki sam. Budziłem się z uczuciem nieokreślonego niepokoju. Niepokoju obcowania z nieznanym. Ale nie, nie był to jakiś koszmar, strach z podświadomości mrocznej wyrwany. Nie, nie, to nie był lęk, to był sen z rodzaju tajemniczych, a nie przerażających, dusznych. Raczej tajemnica, tak czułem, kiedy zaspany siadałem na łóżku. Tajemnica. Widzenie krótkie, nie wiem, może dwuminutowe, czas snu to przecież inny czas, to pozaczas. Wizja rozmazana na początku, jakieś głosy dalekie, jakby śpiewy albo nawoływania. To było gorące miejsce, nie widziałem jeszcze wszystkiego w tym śnie, ale czułem gorące powietrze, wiatr przesycony słońcem i morzem, taki jak mam na co dzień tu, w Aleksandrii. Potem obraz się wyostrzał i zaczynałem widzieć miasto. Fragmenty miasta, chyba niedużego; wszystko było małe i wąskie, kameralne. Dobrze mi tam było w tym mieście-śnie, bo ja kameralistykę uwielbiam we wszystkim. Kamienice niskie raczej, przytulone jedne do drugich, chaotycznie trochę; zdecydowanie południowe, nie północne. Mury ciepłe, nasączone słońcem, a nie wiatrami zimnymi i deszczem. Z małymi okienkami, małymi metalowymi balkonami, z detalami pięknymi, głowami satyrów i żeliwnymi kołatkami. Pranie falujące na wietrze, dużo prania, no, wiesz. Południe. Żółte ściany. Piaskowa żółtość dominowała w tym sennym miasteczku. Obdrapane mury, doniczki z pelargoniami, kable wiszące na zewnątrz, talerze anten satelitarnych, koty. Na początku myślałem, że to arabskie miasto, ale było za dużo kwiatów, a za mało śmieci, które wiatr lekko rozwiewał; ja lubię bardzo, jak wiatr rozwiewa śmieci na ulicach. I to we śnie. Podniszczone tropikiem domy, ale nie ruiny. Zaniedbanie pośrednie to było, śródziemnomorskie. Nie tak wielkie jak w Egipcie czy Algierii, ale większe niż na Malcie czy w genueńskich Włoszech. I ta dominująca w śnie piaskowa żółtość murów; takiej żółci nie ma w Grecji ani w Turcji. - To gdzieś indziej się dzieje, to nie u mnie - szeptałem cicho do siebie. Z jednego z domów podrywał się gołąb i frunął w lazurowe niebo. Trwało to ze trzy sekundy. Trzymał w dziobie kawałek chleba. Potem uliczką przechodził ksiądz. Czarny ksiądz bez brody. Wygolony; zachodni, nie wschodni; ale też południowy, nie północny. Katolicki, nie grecki ani pastor żaden szwedzki - na bank. W żadnym momencie nie mogłem dobrze dojrzeć jego twarzy, wszystko było cały czas lekko zamazane, ale to
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść filozoficzna |
Wydawnictwo: | JanKa |
Rok publikacji: | 2013 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.