- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.incjonalnego, świadoma, czym jest emocjonalna tandeta. Czy poprzez literaturę można wyjść ze skóry człowieka? Zrozumieć autonomię zwierząt? Wcielić się w krajobraz? Nieustannie próbował. Filipowicz czyni bohaterami swoich opowiadań uczucia - samotność, smutek, żal, rozpacz, wstyd, ale i miłość, której nie da się opisać. Tęsknotę. W notatkach zostało piękne zdanie, które być może miało stać się tytułem jednego z opowiadań: ,,Smutek i powaga miejsc i rzeczy opuszczonych". Zanotował też: ,,Dawno już chciałem napisać opowiadanie, w którym nie byłoby przedmiotów i rzeczy, głosów, nie byłoby akcji ani fabuły - tylko uczucia, czyste uczucia". Był jednocześnie przekonany, że życie wewnętrzne człowieka jest niepoznawalne, nie wiadomo ,,co jest w człowieku", w swoim pisaniu unikał uproszczeń i eksponowania emocji. Dlatego w tej opowieści nie starałam się wyobrażać sobie, co mógł czuć w różnych momentach swojego życia. Nie wiemy tego, chyba że sam zostawił ślad w listach, notatkach albo w opowiadaniach. Zamiast tworzyć fikcję opartą na dokumentach - staram się oddawać głos mojemu bohaterowi. * * * Nikt się nie spodziewał, że walizka się znajdzie. Zaginęła w 1991 roku. Kiedy rodzina likwidowała mieszkanie pisarza przy ulicy Lea 23a, Wisława Szymborska razem z synem Filipowicza Aleksandrem i jego żoną Marią zapakowali przedwojenne i wojenne listy z biurka pisarza do skórzanej angielskiej walizki z wytłoczonym nazwiskiem Sir John Fowler Bart (czyli ,,baronet"). Była to jedna z dwóch solidnych walizek, które przywiozła mama Kornela, Stanisława Filipowiczowa, kiedy w 1947 roku wróciła z Egiptu i Palestyny, gdzie dotarła z Armią Andersa. Droga powrotna wiodła ją przez Londyn, gdzie zakupiła dwie używane, piękne walizy. Może należały do słynnego konstruktora londyńskiego metra sir Johna Fowlera? A może do pewnego kapitana, który zginął w czasie pierwszej wojny światowej? Nikt już tego się nie dowie. W każdym razie do mniejszej z nich rodzina zapakowała cenną korespondencję. A potem walizka znikła. Usłyszałam o niej i o jej tajemniczej zawartości, kiedy pierwszy raz pojawiłam się u syna Filipowicza Aleksandra na Woli Justowskiej w Krakowie i u syna Marcina w Łodzi. Walizka była jak refren. Opowieści o jej zawartości pączkowały i rozrastały się. Ale sama walizka wpadła w niebyt i wydawało się, że pozostanie tylko rodzinną legendą. Aż tu nagle gruchnęła wieść, że prawnuk Kornela, Tadeusz, walizkę przypadkiem odnalazł. Nie tę piękną po baronecie. Zwykłą, kraciastą, dziurawą, ale w środku były listy, które zaginęły tuż po śmierci pisarza. Tamta musiała spodobać się komuś podczas przeprowadzki, ale na szczęście przełożył zawartość do innej, która przyjechała na Wolę Justowską. W środku przez trzydzieści lat leżały między innymi zakurzone listy sprzed wojny. Zaraz zaczęło się przeglądanie, segregowanie i odkładanie, kilka nocy spędziła tam Agnieszka Dauksza, autorka biografii Jaremianki. Potem i ja zasiadłam przy pudłach. Bo jedna walizka mieściła kilka pudeł kartonowych. A w nich historie, ile historii i ilu ludzi! Kornel Filipowicz nie wyrzucał chyba żadnych papierów, zachował nie tylko listy zakochanych gimnazjalistek z Cieszyna, ale i rachunki z kamieniołomów w Zagnańsku (podpisane ,,Heil Hitler!"), gdzie pracował w czasie wojny. Pozwy sądowe - procesował się z właścicielem kamieniołomów. Przedwojenne bileciki w miniaturowych kopertach ze skreślonymi kilkoma słowami. Na kopertach i kartkach pocztowych różne adresy - począwszy od Gimnazjum Przyrodniczego w Cieszynie, tam zostawiały swoje listy wielbicielki wysokiego, przystojnego blondyna z niebieskimi oczami, Kornela. A właściwie wtedy jeszcze Mirona. Na chrzcie greckokatolickim w Tarnopolu dostał greckie imię Miron. Miron Eustachy Kornel Filipowicz. Dlatego w tej furze papierów znalazłam listy do Pana Mirona, Milusia - zdrobnienie od Miruś, Kornela i Nela, Filipka, ale też do Ilii (Eliasza). ,,Ilia" - mówiła do Kornela jego żona Maria Jarema, Jaremianka, nazywana Mamą Marysią. ,,Ilia" mówił do niego syn Aleksander. Skąd się wziął Ilia? Prawdopodobnie od Eliasza, ale jakiego? Kornel miał to kiedyś wyjaśnić synowi, ale to ,,kiedyś" nie nastąpiło. W walizce pomieściły się różne twarze i tożsamości Kornela. Czy Miluś i Nel byli podobni? ,,Milusiem" nazywali go ludzie z Cieszyna przed wojną. Jedna z nadawczyń listu nazywa go też ,,Mój Monte Christo", ale do tej historii dojdziemy dużo później. ,,Drogi Stary" - równym pismem zaczyna swoje listy i kartki Tadeusz Różewicz, przyjaciel, dla którego Kornel był zawsze starszym kolegą. Przy tych listach coraz wybucham śmiechem. Wielki talent epistolograficzny tkwił w ciele niezbyt rosłym, z czego Różewicz wielokrotnie sobie dworuje - ,,nie, ja nie siedzę przy pracy, ja ku
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, biografie, literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Iskry |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.