"Najpierw musimy stawić czoła prawdzie o sobie, by móc być prawdziwymi dla innych."
Lubicie czytać książki, które Was wzruszają? Skłaniają do refleksji nad życiem i śmiercią?
Taką książką właśnie jest "Mój ostatni miesiąc" Marcela Mossa. Dziwne? Też się tego nie spodziewałam, więc jakie było moje zdziwienie kiedy w oczach zaczęły pojawiać się łzy.
Zastanawiacie się czasami, jak to będzie, gdy stracicie najbliższą, najważniejszą osobę? Mnie to nawiedza dość często i nie są to myśli, które sprawiają, że dzień staje się lepszy. Nie napawają optymizmem, rodzi się dużo pytań i nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy w naszym życiu.
Historia Sebastiana i Matiego pokazuje, w jak najbardziej nieoczekiwanym momencie można zaznać szczęścia, nawet tego chwilowego, tej kropli radości, która sprawia, że ma się powód do uśmiechu i żyjemy nadzieją, by obudzić się na następny dzień obok drugiej osoby, móc się przywitać i czuć, że jest się szczęśliwym. Kiedy czekanie na koniec staje się początkiem czegoś pięknego...
Większość akcji w "Mój ostatni miesiąc" rozgrywa się w hospicjum Eden, gdzie Sebastian zostaje wolontariuszem. To tam w końcu otwierają mu się oczy na życie, które dotychczas prowadził. To tam poznaje przyjaciół, o których walczy do ostatnich chwil. To tam poznaje miłość, tą prawdziwą, która sprawia, że czuje się kompletny. Czuje się... sobą.
Marcel Moss ponownie porusza całą gamę trudnych tematów - śmierć bliskiej osoby, żałoba, depresja, uzależnienie od narkotyków czy alkoholu, przemoc domowa, trudna sytuacja rodzinna, utrata pracy i jej konsekwencje, homoseksualizm i poszukiwanie swojego prawdziwego "ja". Nie dziwi więc, że książka to istny rollercoaster emocjonalny, który sprawi, że w oku zakręci Wam się nie jedna łza, a po lekturze refleksyjnie podejdziecie do tematu życia i śmierci.
Wiedziałam, że to nie będzie "głupiutka" młodzieżówka i z czystym sumieniem mogę ją polecić nie tylko nastolatkom, ale i dorosłym czytelnikom. Jest to całkowicie nowa odsłona autora, zupełnie inna twarz. Czy Marcel zdał test? Jeśli chodzi o mnie, zdał go śpiewająco i coś czuję, że nie przestanie zaskakiwać swoich czytelników.
Gratuluję Marcelowi książki, która mówi o szczerej, prawdziwej miłości, dążeniu do szczęścia, pamięci o tych, którzy już odeszli, walce o siebie i innych.