- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023., antyromansowe i nowatorskie pisarstwo Cypriana Norwida? Czy zdołamy znaleźć jakąś wspólną nazwę ogarniającą jego prozatorskie arcydzieła? Zenon Przesmycki był chyba na dobrym tropie, gdy pisał o uprawianym przez Norwida ,,medytacyjnym i artystycznym pamiętnikarstwie". Kierunek wskazywał zresztą sam poeta, nazywając własne dzieło ,,pamiętnikiem artysty". Jednak podobne deklaracje autora Czarnych kwiatów nigdy nie są jednoznaczne. Norwid kilkakrotnie - z różnych powodów i przy różnych okazjach - zabierał się do napisania autobiografii. Nigdy nie wyszedł w tym zakresie poza pisarskie okruchy świadczące o tym, że stworzony przez niego pełny tekst mało przypominałby choćby młodzieńczy pamiętnik Słowackiego czy też nie istniejący, lecz pozostawiony w listach do różnych adresatów ,,dziennik" Zygmunta Krasińskiego. Mamy podstawy przypuszczać, że nie byłby w ogóle podobny do pamiętnika żadnego wodza, polityka, myśliciela ani artysty. Poetę nie interesował bowiem zapis biegnących chwil, które tak wielu piszących lubi utrwalać na kartach dziennika. Nie pasjonował go nawet tradycyjny obraz życia jednostki na tle epoki, czyli temat, który w atrakcyjnej formie przekazują nam sławni pamiętnikarze. Przygody, o których chciał mówić Norwid, miały wymiar intelektualny, bo ich bohater nie chciał i nie umiał ograniczyć się do powierzchniowej warstwy życia. Każdy epizod musiał posiadać nie tylko sens, ale i filozoficzne uzasadnienie. Dlatego tak rozumiany ,,pamiętnik artysty" nie mógł być raptularzem ani kroniką towarzyską, kolekcją złotych myśli czy życiorysem pełnym znaczących dat. Nie powinien być też książką, którą bierzemy do ręki w wolnej chwili, gdy pożera nas nuda, a odkładamy bez żalu, skoro tylko zabrzęczy dzwonek u drzwi. To samo dotyczy pisania i chyba dlatego ,,pamiętnik artysty" jest u Norwida ,,ogryzmolony". Można to rozumieć różnie, ja chciałbym widzieć w tym słowie nie tyle brzydotę, co trud włożony w szkicowanie, próbowanie, ,,przymierzanie" i kształtowanie ostatecznego dzieła. To wszystko, co Francuzi określają czasownikiem essayer i co daje początek nazwie gatunku literackiego zapoczątkowanego ponad czterysta lat temu we Francji. Za pomocą pięknej metafory Norwid podąża śladami wielkiego Michela Montaigne`a: ,,pamiętnik artysty" jest ,,w siebie pochylon", co dzisiejszy badacz nazwałby subiektywizmem, egotyzmem, a w najlepszym razie odważną manifestacją własnego ,,ja". Jeśli napisze inaczej, spotka się niechybnie z ingerencją redaktora. Tylko Norwidowi wolno dziś tak pisać. Ten smutny fakt uświadamia nam, jak brzydka jest współczesna polszczyzna, którą posługujemy się w intelektualnych sporach. A byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie wysiłki eseistów z prawdziwego W zimie jeździć nie lubię Może nie warto pisać szczerych pamiętników - nawet jeśli miałyby się ukazać dopiero trzydzieści lat po naszej śmierci? Ale z drugiej strony - czym byłby dziennik, pamiętnik, książka autobiograficzna, a nawet esej starannie ukrywający prawdziwy wizerunek autora? Wydane ponad pół wieku temu Pamiętniki Kazimierza Chłędowskiego wywołały prawdziwy skandal i zaciążyły bez wątpienia na reputacji znakomitego pisarza. Nawet ostrożna apologia wygłoszona wówczas przez Zbigniewa Herberta (przypomniana w potężnym tomie Węzeł Gordyjski) nie mogła zmienić dwuznacznej sytuacji twórcy Sieny. Przeważyła raczej opinia o wiele bardziej wpływowego Jarosława Iwaszkiewicza: Chłędowski to plotkarz, którego pisaniny w ogóle nie warto brać do ręki. Wypowiadał się krytycznie i złośliwie o swoich znajomych, szukał jedynie sensacji studiując historię renesansowej Francji i Włoch. Akurat skończyłem lekturę dzienników Iwaszkiewicza, który swoich kolegów po piórze traktuje dosyć bezceremonialnie: ,,świnia", ,,idiota", nawet ,,ścierwo". To o luminarzach literatury z epoki PRL-u. Zdaje mi się, że Chłędowski jest w swoich pamiętnikach znacznie bardziej elegancki. Jak się ma małostkowych wrogów, to można się po nich spodziewać najgorszego. Mieli mu za złe, że był skąpy, że niechętnie zapraszał na obiad nieproszonych gości, że bał się zarazków odwiedzając chorego w szpitalu. Podobno również mało interesował się sztuką, co zupełnie mija się z prawdą, bo mało kto odtworzył z taką maestrią klimat duchowy Wiednia przełomu XIX i XX wieku. W swoich licznych podróżach odwiedzał muzea, galerie, antykwariaty. Starał się kupować tanio, na miarę własnych możliwości - również to mu wytknięto, bo oczywiście większą sympatię budziłby rozrzutnik i wydrwigrosz tonący w długach. Chociaż był jednym z niewielu polskich pisarzy chętnie tłumaczonych w owym czasie na obce języki, rzadko doceniano jego trud. Powierzchowny - dowodzili sceptycy, lecz żaden z nich nie mówił przy okazji, na czym polegać
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | eseje, felietony i publicystyka |
Wydawnictwo: | NTE |
Rok publikacji: | 2013 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.