- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.eczy. W ciągu krótkiego czasu poczyniłem znaczne postępy i wkrótce potrafiłem już grać utwory Mozarta, Mendelssohna i Bacha. Pewnego ranka do mojego pokoju wszedł ojciec; na jego twarzy malowało się najwyższe wzburzenie. Wymachując trzymaną w ręku gazetą, zwrócił się do mnie głosem niezwykle dramatycznym: -- Arturze, czy wiesz kto zmarł? Przestraszony tym pytaniem, wybuchnąłem płaczem. -- Antoni Rubinstein -- wymamrotał. -- Twoja przyszłość legła w gruzach! Ojciec najwidoczniej zamierzał posłać mnie do tego wielkiego muzyka, którego nazwisko przypadkowo nosiłem. Był on dyrektorem Konserwatorium w Petersburgu, a jego przedwczesna śmierć obróciła wniwecz plany i nadzieje ojca. Wtedy nie byłem w stanie pojąć rozmiarów tej straty i dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak odmiennie mogłaby się potoczyć moja kariera artystyczna, gdyby Antoni Rubinstein żył o kilka lat dłużej. Pewnego dnia zarząd jakiejś instytucji zwrócił się do rodziców z prośbą o wyrażenie zgody na mój udział w koncercie, z którego dochód przeznaczono na cele dobroczynne. Dla rodziców była to niełatwa decyzja -- nie miałem jeszcze ośmiu lat. Należało również zapytać o zdanie pana Prechnera. Kiedy się zgodził, zaczęliśmy natychmiast przygotowywać repertuar mojego debiutu w roli pianisty wirtuoza. Termin koncertu ustalono na 14 grudnia 1894 roku. Rankiem tego dnia cały dom popadł w stan najwyższego podniecenia i tylko ja byłem spokojny i zadowolony. Otrzymałem właśnie piękne, wspaniałe ubranko z czarnego aksamitu z białym koronkowym kołnierzykiem, czułem się więc ogromnie ważny. Koncert wypadł znakomicie. Jakaś młoda dama zagrała Koncert skrzypcowy Mendelssohna, jakiś mężczyzna odśpiewał kilka pieśni, a potem przyszła kolej na mnie. Ponieważ w garderobie artystów już wcześniej zauważyłem wielkie pudło czekoladek, w nader szczęśliwym nastroju wykonałem sonatę Mozarta, a także dwa utwory Schuberta i Mendelssohna, publiczność zaś, złożona głównie z członków mojej rodziny, ich przyjaciół, a także łódzkich melomanów, Żydów i Niemców, nagrodziła mnie gorącą owacją. Noemi była ze mnie dumna, a to napawało mnie szczególną radością. W dwa tygodnie później posłano mnie do szkoły -- z konieczności do szkoły rosyjskiej, nie zezwalano bowiem na istnienie szkół polskich. Zaczęto od nauczenia nas szybkiego odklepywania oficjalnych tytułów cara i carskiej rodziny: ,,Jego Cesarska Mość, Samodzierżca Wszechrosji, Król Polski, Wielki Książę Finlandii itd.", oraz do śpiewania rosyjskiego hymnu państwowego. Nienawidziłem tego, buntowałem się przeciwko narzucaniu mi czegoś równie obcego. W domu mówiliśmy po polsku, byłem Polakiem. Znamienne, jak bardzo ta nienawistna atmosfera szkoły uświadomiła mi, że kocham Polskę. Po południu z siostrą Franią odbywałem lekcje języka polskiego, które były dla mnie źródłem wielkiej radości. Przez rok życie toczyło się w sposób jednostajnie uporządkowany aż do chwili, gdy pewnego wieczoru zupełnie nieoczekiwanie zaprowadzono mnie na noc do domu siostry Jadwigi. Od dwóch dni nie widziałem Noemi. Powiedziano mi, że jest chora. Podejrzewałem, że dzieje się coś złego, ale na moje pytania odpowiadano wymijająco: ,,Nie możesz się z nią spotykać. Noemi źle się czuje" -- a twarze wszystkich były przy tym poważne i pełne napięcia. Kilka następnych dni było dla mnie męczarnią: dorośli zachowywali się dziwnie, w mojej obecności mówili szeptem, unikali mnie. Czułem się jak pies porzucony przez pana. Wreszcie pewnego popołudnia Jadwiga wróciła do domu cała we łzach. Na mój widok załamała się zupełnie, a ja od razu wszystko zrozumiałem. Domyśliłem się całej prawdy: nie ma już Nemutki, moja kochana Nemutka nie żyje! Jadwiga powiedziała zduszonym głosem: -- Nemutka wyjechała w daleką podróż... Kiwnąłem głową głupawo, udając, że wierzę. Nie mogłem znieść prawdy. Nie chciałem jej usłyszeć. Pragnąłem tylko, aby pozostawiono mnie w spokoju. Jest polskie słowo ,,żal", słowo piękne i niemal nie do przetłumaczenia. Oznacza smutek, nostalgię, rozżalenie, ból serca i jeszcze coś więcej. Wyraża uczucie, kiedy w człowieku coś wyje w środku, uczucie nie do zniesienia, od którego pęka serce. Nazajutrz ojciec zabrał mnie na spacer. Po pierwszych jego słowach: ,,Wiesz, " -- przerwałem mu i powiedziałem szybko: -- Tak, wiem, wiem, ojcze. Nemutka odeszła, ale wró Był to koniec mojego dzieciństwa; teraz byłem już dorosłym chłopcem. Dopiero po latach mogłem o tym mówić i wysłuchać szczegółów tej straszliwej choroby, szkarlatyny, która mi ją zabrała. Moja mała słodka Nemutka -- jeżeli istnieją anioły, z pewnością znajduje się dziś w ich gronie! Przeżywałem ciężki okres. Stałem się nerwowy i nieposłuszny, nie chciałem jeść, stroniłem od do
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, biografie |
Wydawnictwo: | Wysoki zamek |
Wydawnictwo - adres: | info@wysokizamek.com.pl , http://www.wysokizamek.com.pl , PL |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.