- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.czę cię, przysięgam na Boga! Najzupełniej szczerze i chcąc okazać czystość pobudek, któremi chciałem się kierować przez całe moje życie, powiedziałem: -- Kwestya spadku jest dla mnie podrzędną. Wyrzekam się zawczasu wszystkiego. Nie wiem dlaczego, zupełnie niespodzianie słowa te obraziły mego ojca. Zaczerwienił się cały. -- Nie waż się tak odzywać do mnie, głupcze! -- krzyknął cienkim, piskliwym głosem: -- Nicpoń! -- I prędko i zręcznie, zwykłym ruchem w twarz mnie uderzył raz i drugi. -- Zapominasz się. W dzieciństwie, kiedy mnie ojciec bił, musiałem stać wyprostowany i patrzeć mu w oczy. I teraz, kiedy mnie uderzył, straciłem zupełnie głowę i jakbym był dzieckiem jeszcze, starałem się patrzeć mu prosto w oczy i wyprężałem się jak mogłem. Ojciec mój był stary i bardzo chudy, ale widocznie cienkie jego muskuły bardzo były mocne, gdyż bił bardzo boleśnie. Cofałem się do przedpokoju, ale tutaj schwycił swój parasol i uderzył mnie kilka razy w głowę i w ramiona; w tej samej chwili siostra otworzyła drzwi od salonu, chcąc zobaczyć co to za hałas, ale natychmiast się odwróciła z wyrazem strachu i żalu, nie powiedziawszy ani słowa na moją obronę. Postanowienie moje nie wracania do kancelaryi i rozpoczęcia nowego, pracowitego życia, było we mnie niezachwianem; pozostawało tylko wybrać rodzaj zajęcia, a to nie wydało mi się trudnem, ponieważ miałem się za bardzo silnego, wytrzymałego i zdolnego do najcięższej pracy. Grozi mi życie jednostajne, głód, będę narażonym na obcowanie z ludźmi ordynarnymi, na bezustanną troskę o kawałek chleba. I pozazdroszczę inżynierowi Dołżykowowi jego umysłowej pracy, ale teraz było mi jakoś wesoło na myśl o tych moich przyszłych niewygodach. Niegdyś marzyłem o działalności umysłowej, widziałem się to w roli lekarza, to nauczyciela, to pisarza, ale marzenia te nie ziściły się. Zamiłowanie do umysłowych rozkoszy, naprzykład do teatru i czytania, graniczyło z namiętnością, ale czy byłem dostatecznie uzdolnionym do pracy umysłowej, nie wiem. W gimnazyum miałem nieprzezwyciężony wstręt do greckiego języka, do tego stopnia, że musieli mnie z czwartej klasy odebrać. Przez dłuższy czas przychodzili korepetytorzy i przygotowywali mnie do piątej klasy, potem służyłem w przeróżnych wydziałach, próżnując większą część dnia, i mówili mi, że umysłowa praca; działalność moja w sferze naukowej i służbowej nie wymagała ani naprężenia umysłu, ani talentu, ani osobistych zdolności, ani twórczego wzlotu ducha: stawałem się maszyną; tego rodzaju umysłową pracę stawiam niżej od fizycznej, pogardzam nią i nie zdaje mi się, żeby mogła choć na chwilę usprawiedliwić życie bezczynne i bez trosk, jest to zamydleniem oczów, jest odmienną formą tejże bezczynności. Coprawda, rzeczywistej pracy umysłowej nie widziałem w życiu. Nadszedł wieczór. Mieszkaliśmy na Wielkiej Dworjańskiej, była to główna ulica w mieście i po niej wieczorami spacerował nasz beau monde. Porządnego ogrodu nie mieliśmy wcale. Wspaniała ta ulica po części zastępowała ogród, gdyż po obu jej stronach rosły topole, wydające bardzo miły zapach, zwłaszcza po deszczu; z poza płotów zwieszały się gałązki akacyi, wysokie krzaki bzu, czeremchy, jabłoni. Majowy zmierzch, delikatna młoda zieloność w przeróżnych odcieniach, zapach bzu, brzęczenie chrabąszczy, cisza, ciepło, jakżeż to wszystko nowe i jak niezwykłe, chociaż wiosna powtarza się co rok! Stałem przed furtką i przypatrywałem się spacerującym. Z wielu z pomiędzy nich wzrosłem i swawoliłem, teraz moje towarzystwo mogłoby ich obrazić, bo ubrany byłem biednie i niemodnie, patrząc na moje wązkie spodnie i na duże, niezgrabne trzewiki mówili, że noszę makarony na okrętach. Poza tem używałem niedobrej reputacyi w mieście, gdyż nie miałem ustalonego stanowiska społecznego, grywałem często w tanich cukierniach w bilard, a być może i dlatego, że prowadzili mnie dwa razy do oficera żandarmeryi, coprawda bez mojej winy. W wielkim domu naprzeciw nas, u inżyniera Dołżykowa, grali wesoło na fortepianie. Zaczynało się już ściemniać, na niebie zamigotały pierwsze gwiazdy. Oto, wolno, kłaniając się co chwila, przeszedł ojciec w starym cylindrze z wysoko zagiętemi brzegami, wsparty na ramieniu mej siostry. -- Patrz! -- mówił do siostry, wskazując na niebo tym samym parasolem, którym mnie niedawno bił. -- Spojrz na niebo! Gwiazdy, nawet najmniejsze, wszystko to światy! Jakże nic nie znaczącym jest człowiek w porównaniu z wszechświatem! Mówił to takim tonem, jak gdyby mu było niezwykle rozkosznie i przyjemnie, że jest tak mało znaczącym. Cóż to za niezdolny człowiek! Niestety, był u nas jedynym architektem i podczas ostatnich piętnastu, czy dwudziestu lat nie zbudowano ani jednego porządnego domu. Kiedy z
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, nowele |
Wydawnictwo: | Avia Artis |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.