Dziś przyszła pora napisać kilka słów o kolejnej książce Stanisława Piguły, która trafiła pod moje patronackie skrzydła. Tak jak poprzednio jest to książka zaskakująca, momentami absurdalna, ale naprawdę wciągająca i... zabawna. Od premiery tej książki minął już jakiś czas, a ta historia nadal siedzi mi głowie i wierci się w niej niczym mały zielony robaczek. Powiedzieć, że jest ona zaskakująca, to tak jakby nic nie powiedzieć.
Zgadzając się na patronat, w głowie miałam zupełnie inną wizję tej historii. Ale totalnym hitem jest już fakt, że książka mi się naprawdę spodobała i przepadłam w niej na cały wieczór, próbując odkryć kto lub co stoi za wieloma intrygami ukrytymi na jej kartach.
"Morderca kochanka" to genialna moim odczuciu mieszanka kryminału, sensacji, obyczaju a znajdzie się nawet spora erotyki- Żeby ją poczuć, trzeba podejść do niej z otwartą głową, nie szukając żadnego sensu i logiki w niektórych wydarzeniach, nie oceniając postępowania postaci, za to z nastawieniem na naprawdę pokręconą opowieść...
Pomysł na fabułę w moim odczuciu jest bardzo trafiony, autor doskonale balansuje pomiędzy mrocznym i tajemniczym klimatem małej miejscowości i mieszkającej w niej społeczności a szaleńczą akcją prosto planu filmów o Bondzie. Sporo wątków otulających główną oś powieści, tworzy ciekawą i wciągającą lekturę, niektóre z nich mogłyby być bardziej dopracowane, ale nie czepiam się tego.
Akcja początkowo toczy się dość wolno, nawet leniwie, ale dzięki temu możemy poznać głównego bohatera i zrozumieć jego motywy, jakkolwiek są one dziwne. Przyśpiesza ona w zaskakujących momentach i gwarantuje stały dopływ adrenaliny. Pełno tu tajemnic i intryg, które z każdą stroną zaskakują coraz bardziej, zwroty akcji momentami wydają się tak absurdalne, że nie sposób się roześmiać, a mimo to chce się czytać i czytać. Wszystko to okraszone tajnymi agentami, szpiegami, spektakularnymi gonitwami i tajemniczymi zejściami, podlane sporą dawką alkoholu, podsypane tajemniczym złotem, okraszone nutką sarkazmu, ironii i pozbawioną zahamowań erotyką.
Bohaterowie są kreatywni i bardzo kolorowi, fajnie napisani i poprowadzeni. Jest ich sporo, i trzeba się skupić na lekturze, bo już pod koniec jest łatwo się pogubić, kto z kim trzyma, a kto kogo chce wyeliminować... albo zaciągnąć do łóżka, by wyciągnąć tajne informacje ...
Barwne opisy pozwalają puścić wodze fantazji i poczuć klimat tej historii całym sobą. Książkę czyta się bardzo szybko, jest zasługa nie tylko klimatu tej historii, ale i przyjemnej dla oka czcionki.
Jest to druga książka pana Piguły, której patronuję i muszę przyznać, że bardzo odpowiada mi zarówno jego styl pisarski autora, jak i to jak nadaje bieg swoim historiom. Pamiętajcie, że czasami warto sięgnąć po książkę, która swoją fabułą rozbawi i zrelaksuje, nie będzie nudna, ale na pewno zapadnie w pamięć swoimi nieszablonowymi rozwiązaniami. "Morderca kochanka" znakomicie te warunki spełnia, podejdźcie tylko do tej historii z luzem i przymrużonym okiem ;) Nie oceniajcie bohaterów i nie stawiajcie się w ich miejscu.
Czy polecam?
Przyznam, że cieszę się, że mogę patronować tej historii, i nie zmienia tego nawet fakt, że jest ona momentami absurdalna i niedorzeczna tak bardzo, że trudno w nią uwierzyć. Bawiłam się doskonale i naprawdę polecam ją każdemu na odstresowanie i relaks. Świetnie skonstruowany miks gatunkowy, w którym każdy odnajdzie coś dla siebie.
Opinia bierze udział w konkursie