- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.niętymi zębami wybuchała mi bomba twardych i suchych nasion. Otwierałam oczy i patrząc, jak zanosi się rechotem, plułam i plułam niekończącym się ładunkiem nasion. Mój język przemawiał po swojemu. Znam się na tych sztuczkach, bo wielokrotnie padałam ich ofiarą, za to rzadko udawało mi się kogoś na nie nabrać. Nieraz próbowałam namówić Hannah, żeby zagryzła zęby na łodyżce, ale dobrze wiedziała, co zamierzam. Byłam najmłodszą z rodzeństwa, w dodatku urodzoną w mieście, więc od czasu przeprowadzki na wieś, póki byłam jeszcze za mała, żeby chodzić do szkoły, stanowiłam łatwą ofiarę uczniowskich występków. Szybko jednak nauczyłam się poruszać po polach i słabo oznaczonych ścieżkach wokół naszego wiejskiego domu, szukać skarbów w gęstych żywopłotach, i zaznajomiłam się ze zmieniającymi się w ciągu roku darami przyrody. Nie w sposób naukowy, z nazwami systematycznymi roślin czy zgłębianiem tajników rolnictwa, lecz po prostu poznając ich istotę. W przecinających się ścieżkach i ślepo zakończonych alejkach powtarzał się naturalny cykl życia i śmierci. Żabi skrzek zamknięty w słoikach trafiał na lekcje biologii, a nieustraszone pisklęta o wielkich, niewidzących oczach wypadały z gniazd wprost na ganek naszego domu. Wypatrywaliśmy przemykających po polach królików. Jeśli zdarzyło nam się widzieć borsuki, było to z dala od ich nor, na poboczach dróg. Leżały brzuchem do góry, tragikomicznie rozdęte od własnych cuchnących gazów. Okres kocenia się owiec oznaczał kilka tygodni radości i strachu; wiedzieliśmy, że niektóre noszą kubraczki, bo kto się rodzi, może też umrzeć. Wiedzieliśmy też, jakimi prawami rządzi się świat roślin. Żołędzie zmieniają się w dęby, a lśniące kasztany wypuszczają pędy kasztanowca, o ile nie zostaną zanurzone w occie lub wysuszone w piekarniku, by zasilić coroczną kolekcję kasztanowej amunicji. Choć byliśmy niezłymi urwisami, uznawaliśmy okładanie się wiązkami pokrzyw za okrutną zagrywkę poniżej pasa - utwierdzała nas w tym przekonaniu piekąca i swędząca wysypka pojawiająca się na ciele, gdy przypadkiem wpadliśmy w ich skupisko; jeśli szczęśliwie w pobliżu rósł szczaw, jego zielonymi liśćmi można było ukoić podrażnioną skórę naszych dziecięcych nóżek. Ściskaliśmy pełne garście liści w spoconych rękach, a zielone lekarstwo sączyło się spomiędzy palców, farbując skórki. Większość czasu spędzaliśmy jednak w domu. Na wsi kultywowano zaskakujące, malownicze rytuały - pieczenie prosiaków na ognisku, zabawy balonem z owczego pęcherza oraz gorącą rywalizację podczas prezentacji plonów na festynach - ale ja byłam dzieckiem lat dziewięćdziesiątych, zafascynowanym technologią i błądzącym myślami w dalekiej przyszłości, jak wszyscy moi rówieśnicy. Doskonale pamiętam, jak w gabinecie w naszym domu instalowano komputer z systemem Windows 95. Równie żywe jest wspomnienie tego, jak kilka lat później uczyłam się łączyć z Internetem. Możliwości życia online wzbierały w moim pokoleniu jak fala przypływu, lecz wtedy mało kto się zastanawiał, jak to wszystko się potoczy. Gdy byłam nastolatką, wieś zaczęła mi się wydawać klaustrofobiczna. Tyle wolnej przestrzeni, a nie ma gdzie się schować. Marzyłam o mieście, o Londynie, o chodnikach, ulicznym stylu oraz atmosferze ryzykownej zabawy, która wykracza poza lęk, że z bocznej alejki za szybko wyjedzie samochód. Czułam się tłamszona wiejską ciszą, bezkresnym niebem i ciasnotą umysłową niektórych mieszkańców. Rodzice i nauczyciele wypytywali nas o plany na przyszłość, o to, kim chcielibyśmy zostać, naciskali, żebyśmy wyszli na ludzi, odnaleźli swoje powołania, robili kariery na stanowiskach o bałamutnych nazwach. Bezmyślnie powtarzaliśmy ich słowa, rozpalając w sobie desperackie pragnienie, by budować swoją przyszłość. Ja uznałam, że chcę zostać dziennikarką, bo dziennikarze mogą się bawić, a nadal jest to postrzegane jako praca. Chciałam przelewać swoje słowa na papier. Wyruszałam więc do jednego przeludnionego miasta za drugim, ani przez moment nie myśląc o roślinach, porach roku czy cyklach natury, które za sobą zostawiam, aż nadeszła wreszcie chwila, gdy dotarło do mnie, jak bardzo za nimi tęsknię. Zaczęłam interesować się roślinami, gdy miałam dwadzieścia pięć lat. Pierwsze kroki w ich świecie stawiałam powoli i ostrożnie. Nie było to nic godnego popisywania się. Swoje hobby utrzymywałam w głębokiej tajemnicy. Zamiłowanie do prac w ogrodzie uchodziło za obciachowe i dziwaczne, za coś dla staruszków i nudziarzy. Jednak było w nim coś, co na długo przepełniało mnie poczuciem satysfakcji: odkrywanie nowego pędu lub pączka, czy też chwile, gdy otwierałam drzwi do suszarni, by ujrzeć dziesiątki kiełkujących nasion na tacy propagatora. T
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura popularnonaukowa, poradniki, ogród, rośliny |
Wydawnictwo: | Muza |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.