- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.e swych sąsiadów bardzo dowcipnie, choć serca uderzały im bardzo prędko. Dowiedziawszy się zaś, że z powodu jakiejś wielkiej kontrabandy dozór ma być zwiększony, obaj zniknęli ze sklepu, pozostawiając w nim swoją siostrę, Ruchlę. Przed zniknięciem jednak zabrali z za szafy duży tłomok, owinięty w płachtę, i przez podwórka i tylne ulice pobiegli do mieszkania swego ojca. Stary Cymes zajmował dużą izbę, podzieloną przepierzeniem na dwie części. Tam, gdzie było okno, siedziała jego sędziwa żona i robiła pończochę. Za przepierzeniem zaś, w mało oświetlonym alkierzu, leżał na łóżku sam Cymes, od paru łat sparaliżowany. Ledwie ukazali się bracia ze swoim tłomokiem, aliści oboje rodzice poczęli im od ostatnich słów wymyślać. Matka za to, że onegdaj, w dzień szabasu, widziano ich palących fajki -- a ojciec za to, że mu nie zwrócili pożyczonych w zeszłym tygodniu dziesięciu rubli. Ale dobrzy synowie nie mieli bynajmniej zamiaru trapić serc rodzicielskich hardemi odpowiedziami. Milczeli pokornie. Tylko, wniósłszy tłomok do alkierza, zabrali się do oryginalnej roboty. Moszek chwycił pościel ojcowską w głowach, Abraham w nogach i w ten sposób dźwignąwszy paralityka, złożyli go na podłodze. Stary klął okropnie, matka rzuciła na złych synów dużym kłębkiem niebieskiej bawełny, ale -- nic to nie pomogło. Bracia wydobyli ze swego tłomoka kilkanaście sztuk tkanin, napełnili niemi szerokie łóżko, a dopiero na tym osobliwym materacu położyli napowrót pierzynę i poduszki, wraz ze sparaliżowanym ojcem. Następnie wybiegli z izby, nawet nie patrząc na swoich życiodawców. Chory aż płakał ze złości, ale powstała na niego żona. -- Daj spokój! -- mówiła po żydowsku. -- Widać, że stało się coś złego, a w takim razie trzeba się przecie prędko zwijać. No, nie krzycz Josek, bo przez ciebie mogą ich wziąć do kryminału!... -- Niech djabli wezmą gałganów, za wszystkie zgryzoty, jakie mi wyrządzili! -- jęczał chory. -- Cóż oni mają robić? -- oburzyła się matka. -- Sameś ich tego nauczył. -- Ja? Ja nauczyłem ich, ażeby ojca nie szanowali? -- Nauczyłeś ich zagranicznego handlu. -- Zagraniczny handel co innego, a biedny stary ojciec co innego! -- mruczał paralityk. -- Mogli mnie poprosić, a nie tak, jak rozbójnicy, poniewierać po podłodze. Mało mi pierzyny nie podarli. Żona machnęła ręką, wiedząc, że Josek, z powodu nieszczęsnej choroby swojej, był przesadnie drażliwy. Wieść o spotęgowanej czujności nad granicą, obiegłszy wszystkich Żydków, trafiła wkońcu do kancelarji gminnej. Ktoś, przechodzący tamtędy, wsadził głowę w okno i wrzasnął: -- Kontrabandy szukają! W kancelarji siedział pisarz i wójt. Pisarz, figurka mała i ruchliwa, przeglądał papiery, a wójt, chłop siwy i krępy, opowiadał wesołą historją o tem, jak go niegdyś naczelnik przez omyłkę kijem obił. Ale okrzyk: ,,Kontrabandy szukają!" -- padł między nich, jak bomba. Wójt zbladł, nie rozumiejąc, o co chodzi, ale w każdym razie domyślając się czegoś niezwykłego, a więc strasznego. Pisarz zaś zerwał się od stolika i wbiegł do pokoju żony, wołając: -- Ot, masz!... Szukają w mieście kontrabandy!... Chowajże teraz te sztuki jedwabiu w piec, albo do studni!... Narobiłaś mi kwasu twojemi znajomościami!... Pani pisarzowa, ubrana w aksamitny kaftan i czarną rypsową suknią z długi ogonem, na razie oniemiała. -- Com ja ci narobiła?... -- Ano to, że przyjmujesz od szwarcowników kontrabandę do przechowania, a ja głową nałożę. Nie bój się, wiem ja o wszystkiem! -- mówił mąż. Pani odzyskała energją. -- A któż to pierwszy wziął na przechowanie towary: ja czy ty? -- zapytała gniewnie, ujmując się pod boki. -- Ja wziąłem raz i tylko dlatego, ażeby tobie sprawić jedwabną suknią, której ci się zachciało -- odparł mąż. -- Przez twoją głupią ambicją mogę miejsce stracić... marnie zginąć... Pyzata twarz pani oblała się ciemno-burakowym rumieńcem. -- Ty chamie jakiś!... ekonomski synu!... To ja mam głupie ambicje? -- zawołała. -- A czy już zapomniałeś, z jakiego ja domu pochodzę?... Tyś mnie, chamie, w złotogłów powinien ubierać, proch za mną językiem zmiatać, żem ci zrobiła taką łaskę i za ciebie wyszł Pisarz, zaatakowany z tej strony, utopił obie ręce we własnych naturalnie włosach i szybko wrócił do kancelarji, zatrzaskując drzwi. Ale pani nie dała za wygranę i przez dziurkę od klucza wołała: -- Toś ty zapomniał, że mój ojciec był obywatelem ziemskim, a stryj matki senatorem?... To ty już nie pamiętasz, jak mnie, trzy lata temu, ten stary kolonista nazywał ja-śnie pa-nien-ką i mówił, że służył u nas za Pisarz pobiegł ku drzwiom i nachyliwszy się do klamki, począł krzyczeć: -- Gadaj sobie, gadaj!... Ja już zatkałem uszy i nic nie słyszę... Tra ta ta
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, nowele |
Wydawnictwo: | Avia Artis |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.