- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Abu-Ali: nie mógłby wyrzucić Dżabira z domu, nie obrażając tym samym swoich krewniaków. W dodatku Dżabir był najlepszym kolegą jednego z synów Abu-Alego, ucznia w wieku około szesnastu lat. Byli nierozłączni, chodzili z rękami zarzuconymi na ramiona drugiego, chichocząc albo ukradkiem poszeptując. Abu-Ali nijak nie mógł się go pozbyć; wskutek rodzinnych zobowiązań musiał co dzień zalewać się żółcią, słuchając o meczach, które Dżabir z synem oglądali po sąsiedzku. - Co ludzie widzą w tej piłce? - wybuchał co jakiś czas Abu-Ali. - Czy nie ma na świecie pracy? Allahu! Czy świat będzie żył z piłki? Co stanie się Mimo że zaspał w sprawie telewizji, Abu-Ali stał się niewątpliwie pierwszym w Latajfie posiadaczem zmotoryzowanego środka lokomocji - lekkiego japońskiego mopedu, który wyglądał na kruchy, ale był wyjątkowo solidnej budowy. Zwykle wsiadał na niego jeden ze starszych synów, który jeździł codziennie do szkoły w Damanhurze. Zazdrośnie strzegł swojego stanu posiadania i nigdy nie pozwalał braciom ani kuzynom na używanie mopedu - jednak ojciec to naturalnie zupełnie inna sprawa. Co jakiś czas Abu-Ali zwlekał się z sofy, wołał na żonę, żeby przyniosła najlepsze ciemne okulary i żeby wyprowadzono moped na podwórze. Podkasywał galabiję, unosił nogę i wskakiwał na siodełko motoroweru, trzymanego w tym czasie przez jednego z synów. Mnie, przyglądającemu się temu wszystkiemu z dachu, zdawało się niemożliwe, że taka delikatna maszyna jest w stanie przewieźć osobę postury Abu-Alego po wyboistej drodze. Ku memu zdumieniu nigdy nie było z tym kłopotów: ruszał naprzód, za nim powiewał balon galabii, a widziany z profilu moped zmieniał się w wąską, ostrą kreskę - zupełnie jakby patrzeć na ogromny lizak wieziony przez patyk. Majątek Abu-Alego nie był dziełem przypadku: wszyscy zgodnie wskazywali na jego talent do wyciskania ze wszystkiego ostatniego piastra. Często się mówiło, że nie ma sensu targować się z Abu-Alim: w końcu i tak dostanie dokładnie to, czego żąda. Niedługo miałem się przekonać o tym na własnej skórze. Pewnego popołudnia, jakiś miesiąc od chwili mojego przyjazdu do Latajfy, Abu-Ali złożył mi wizytę w pokoju na górze. Było to zdarzenie niezwykłe, wymagające bowiem wspięcia się po wąskich schodach. Mieszkałem na dachu, w starym kurniku, gdzie jego żona trzymała kiedyś drób. Stado kaczek, kur, gołębi i gęsi zostało przeniesione do zagrody na drugim końcu dachu, a kurnik przerobiono na tymczasowy pokój dla mnie, z łóżkiem, biurkiem i krzesłem. Zdążyłem się już przekonać, że popołudniowe odwiedziny Abu-Alego nie wróżą nic dobrego. O tej porze leżał zwykle nieruchomo na sofie, odpoczywając po południowym posiłku; rzadko przekręcał się choćby na bok, a co tu mówić o wchodzeniu na schody? Dotychczas odwiedził mnie dwa razy i zawsze zależało mu na rozmowie na osobności, gdy dzieci były w pracy albo w szkole. Za pierwszym razem usiłował przywłaszczyć sobie tranzystor, mój ulubiony przedmiot, za drugim dał mi do zrozumienia, po długotrwałym kluczeniu, że kwota mojego czynszu go nie zadowala i że albo ja, albo ,,doktor", który mnie do niego przywiózł, musimy coś na to zaradzić. Do Abu-Alego przywiózł mnie doktor Ali Issa z uniwersytetu w Aleksandrii, jeden z najwybitniejszych antropologów bliskowschodnich. Znajomy podpowiedział mu Abu-Alego, który zakrzyknął: ,,Przysięgam, ja doktor, że będziemy opiekować się Hindusem jak własnymi synami, wszystko dla pana, ja doktor, tak bardzo pana szanujemy". Będąc człowiekiem wielkiej dobroci i szlachetności[1], doktor Issa wziął słowa Abu-Alego za dobrą monetę. Wszystko ustalono bardzo szybko - z wyjątkiem kwoty, jaką miałem płacić. Profesor zbagatelizował mój niepokój: - Załatwimy to bez trudności. Napiszę do niego list, proszę się nie przejmować. Tak też uczynił, lecz Abu-Alemu list profesora Issy nie przypadł do gustu. Po wejściu do pokoju usadowił się na brzegu łóżka, raz jeszcze wyjął z galabii zniszczoną kartkę i odczytał jej treść, mlaskając i marszcząc czoło. - Powiedz - zaczął - gdzie zatrzymałeś się w Aleksandrii? - W małym hotelu. - Ile kosztował? - Dwieście funtów za dobę. Skinął głową, zadowolony, i schował list. - Hotele są drogie - stwierdził. - Masz szczęście, że mieszkasz u nas. Będziemy ci gotować, prać ubrania i dbać o wszystko, czego ci potrzeba. Gdy tylko będziesz miał na coś ochotę, proś o to. Jesteś dla nas jak syn. Tak jest, możemy ci nawet dać pieniądze. Wyciągnął z kieszeni portfel i mi go pokazał, uśmiechając się, a jego oczy zniknęły w mięsistych fałdach skóry. - Możesz wziąć - oświadczył. - Możesz korzystać z naszych pieniędzy. Wpatrywałem się w portfel jak zaczarowany, nie wiedząc, czy obyczaj nakazuje mi go dotknąć a
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść podróżnicza |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 368 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.