- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.d, był jej mąż, którego nie widziała od miesiąca. Widywali się, gdy jej potrzebował. Dzwonił wtedy z Paryża czy Londynu, gdzie załatwiał swoje sprawy -- Sylwia nigdy o te sprawy nie pytała. Nie musiała załatwiać nic; mogła wyjść z Sejmu z torebką, wsiąść do taksówki, która już czekała, pojechać na lotnisko, żeby stewardesa z honorami wprowadziła ją do samolotu. Lubiła nawet ten specyficzny wyraz, który pojawiał się na twarzach obsługi, kiedy zdawali sobie sprawę z tego, że to naprawdę żona jednego z najbogatszych Polaków. Cóż z tego, że trzecia. Ważne, że aktualna. Andrzej dbał nawet o jej garderobę: na miejscu czekała na nią idealnie skrojona suknia, odpowiednia do okazji, szyta przez paryską lub nowojorską krawcową, której Sylwia nie musiała nawet spotykać. Po kolacji mąż obdarzał ją jakąś drogocenną błyskotką. Traktował ją jak księżniczkę; na początku nawet myślała, że jest w niej zakochany. Teraz czasami sypiali ze sobą, chociaż zdarzało im się to coraz rzadziej. Nigdy go nie pytała, czy ją zdradza; było jej to doskonale obojętne. To była niepisana część ślubnej intercyzy. Ślub był, rzecz jasna, cywilny -- żadnych białych sukienek, żadnego rzucania bukietami. Jeden z najlepszych prawników przygotował intercyzę, w prezencie ślubnym od teścia dostała własne mieszkanie, gratis -- mandat poselski, i już. W biznesie nie ma miejsca na uczucia. Z westchnieniem przypomniała sobie ostatnią wizytę w Brukseli. Na lotnisko, pod same schodki, przyjechał po nią elegancki biały mercedes. Wersja kobieca: w barku było malibu, sheridans, passo?, ozdobna butelka grand marnier i jej ulubiony czekoladowo-miętowy baileys, a zamiast eleganckiego stołu pod laptopa -- równie elegancka toaletka. A teraz musi jechać metrem. Metrem! Metro zdecydowanie nie było ulubionym środkiem transportu Sylwii. Wolałaby na wieczorny bankiet pojechać taksówką, ale chłopcy wytłumaczyli jej, że zapłacą jak za zboże. Nie chciało jej się z nimi dyskutować, tłumaczyć, że tyle samo zazwyczaj wydaje na obiad albo na fryzjera. Nie chciała też jechać bez nich, żeby potem nie musieć ich szukać, więc ustąpiła. Dopiero kiedy w obcisłym wełnianym płaszczyku narzuconym na króciutką małą czarną zjechała schodami w czeluść metra, przez chwilę żałowała. Włożyła swoje ukochane szpilki, w których miała dobrze ponad metr osiemdziesiąt, i wszyscy gapili się na jej nogi. Nawyk zawodowy kazał jej spoglądać prosto w oczy nie licznym, którzy odważyli się na to wcześniej. Chłopcy mieli sporą frajdę, eskortując ją przez tłum na peronie. Prawdę mówiąc, nie spodziewała się takiego tłumu; liczyła na szybki przejazd w pustawym wagonie. Niezbyt przyjemnie zrobiło się już przy wsiadaniu: belgijscy dżentelmeni przepuścili ją w drzwiach, wykorzystując okazję do obejrzenia sobie jej nóg. Chłopcom nie poszło tak łatwo. Skończyło się na tym, że stali po dwóch stronach wejścia, oddzieleni od siebie grupką Arabów. ,,Pieprzone metro" -- myślała Sylwia, czując prawie, jak szpilki wbijają się w podłogę wagonu. W myślach liczyła przystanki: kiedy drzwi otworzyły się po raz siódmy i w metrze wreszcie trochę się poluzowało, poczuła, że ktoś łapie ją za tyłek. W pierwszym odruchu krzyknęła głośno, zwracając na siebie uwagę wszystkich. Odwróciła się. Zmierzyła wzrokiem obleśnie wyglądającego grubego Araba ze złotym sygnetem na palcu. Wzięła, na ile to było możliwe, zamach i -- trzasnęła go w twarz. Nauczy się nie zadzierać z Polkami. Arab był chyba kimś ważnym. Złapał się za twarz, krzycząc coś łamanym niderlandzkim, a Sylwia poczuła na ramionach ciężkie łapy dwóch ciemno ubranych mężczyzn z grupki, która oddzieliła ją wcześniej od chłopaków. Teraz też widok zasłaniało im dwóch potężnych Amerykanów -- sądząc po tuszy, żuciu gumy i niechlujnym ubiorze. ,,Nie jest dobrze" -- przemknęło Sylwii przez głowę. Jeden z przyjemniaczków odezwał się do niej łamaną francuszczyzną: -- Chyba nie wiesz, kim jest pan Walid, kobieto. Otworzyła usta, żeby powiedzieć mu coś do słuchu o molestowaniu, ale ciężkie ręce szybko znikły z jej ramion. Kiedy odwróciła się, żeby spojrzeć napastnikowi w oczy, zobaczyła Marcina. Zamrugała szybko. Popatrzyła jeszcze raz. Facet był do niego naprawdę podobny. Niesamowite. Rozmawiał teraz w jakimś dziwnym języku z Arabami. Zmyli się jak niepyszni, kiedy tylko otworzyły się drzwi. Pasażerowie udawali, że nic się nie stało. Sylwia zwróciła się ku swojemu wybawcy, szybko układając w głowie długie, ładne zdanie po francusku. Popatrzyła na faceta jeszcze raz. -- Widzę, że znowu spotykamy się w warunkach bojowych -- powiedział płynną polszczyzną. *** Charles, kelner obsługujący salę numer dwa, zawahał się. Rzadko się zdarzało, żeby ktoś,
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, thriller |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Rok publikacji: | 2014 |
Liczba stron: | 432 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.