- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Jessica Matthews Nieoczekiwany dar Tłumaczenie: Julita Mirska PROLOG ,,Trzy osoby poniosły śmierć w wypadku helikoptera ratunkowego". Chociaż nienawidziła takich informacji, Sara Whittman przeczytała artykuł. ,,Z niewiadomych przyczyn helikopter lecący z Oklahoma City do Enid rozbił się pięćdziesiąt kilometrów od celu. Trzy osoby znajdujące się na pokładzie - pilot James Anderson z Dallas, siostra Ruth Warren z Tulsy i siostra Lilian Gomes z Norman - zginęły na miejscu. Okoliczności wypadku wciąż są niejasne". - Co masz taką ponurą minę? - Cole wszedł do kuchni ubrany w ciemne spodnie i brązową koszulę. Pocałował żonę w policzek i skierował się do ekspresu z kawą. Bez niej nie wyobrażał sobie rozpoczęcia dnia. Sara wskazała na gazetę. - W Oklahomie rozbił się helikopter. Zginęły dwie pielęgniarki i pilot. - Fatalnie. - Cole wypił łyk kawy i wsunął kromkę do tostera. - Znaliśmy ich? - Nie. Ale jedna pochodzi z twoich rodzinnych stron. - Z Tulsy? - Zawsze podziwiałam twoją bystrość - zażartowała Sara. Uśmiechnął się. Przez rok chodzili ze sobą, przez dwa lata mieszkali razem, od trzech byli małżeństwem, mimo to kiedy się uśmiechał, serce biło jej szybciej. - Tulsa to duże miasto. - Wiem. Mała szansa, żebyś akurat znał Ruth Warren. W gazecie nie podają jej wieku. - Ruth Warren? - Cole zastygł w bezruchu. - Nie mów mi, że znałeś kogoś o tym imieniu i nazwisku. - Owszem, ale moja Ruth Warren była nauczycielką biologii. Chociaż... - Zamyślił się. - Wspominała, że chciałaby skończyć szkołę pielęgniarską. - Może więc to ona? - Wątpię. Ruth, którą znałem, miała lęk wysokości. Mówiła, że nigdy nie wsiądzie do samolotu. - Cóż, to popularne imię, zresztą nazwisko też. - Fakt. - Tym niemniej dla rodziny to straszna tragedia. - Straszna. - Zwłaszcza gdy śmierć bliskiej osoby następuje tuż przed świętami. - Świę Sara zorientowała się, że mąż jej nie słucha; zapewne myślał o pacjentach i operacjach, które go czekały. - Fajnie, że zamykają dziś szpital o dwunastej - rzekła. - Fajnie. - I że dyrekcja podwaja wszystkim pensje. - Co? Sara roześmiała się. - Nie słyszałeś ani słowa? - Najwyraźniej - przyznał skruszony. - Wybacz. - Wybaczam. Bylebyś nie zapomniał o wyjeździe. - Nie zapomnę. Mamy zarezerwowany na weekend hotel w Bisbee. Wylatujemy w czwartek rano. Nie rozumiem, dlaczego kusi cię śnieg, skoro i tu zacznie wkrótce padać. Nie lepsza byłaby słoneczna plaża? - Słoneczną plażę mieliśmy w zeszłym roku. A w tym liczę na duchy. Podobno w naszym hotelu straszy. - Nagle rozległ się alarm w zegarku. Nie patrząc na godzinę, Sara dopiła kawę. - Lecę, bo się spóźnię. Cmoknęła męża w policzek. Cole objął ją w pasie. - Mamy jakieś plany na wieczór? - Nie. Bo co? - Może uda nam się zmajstrować dzidziusia - szepnął jej do ucha. - Dziś na pewno nie - oznajmiła smętnie. - Głowa do góry. Może podczas najbliższej Dlaczego nie mogła zajść w ciążę? Od półtora roku zadawała sobie to pytanie. - Jasne. - Unikając wzroku męża, usiłowała się oswobodzić. - Hej. - Pogładził ją po twarzy. - Doczekamy się dziecka. Cierpliwości. - Moja cierpliwość jest na wyczerpaniu, Cole. Powinniśmy znaleźć innego lekarza. - Wreszcie powiedziała to, o czym myślała od miesiąca. - Kochanie, przecież wiesz, że Josh Eller jest najlepszym położnikiem w tej części Stanów. - Wiem, - Będąc pod jego opieką, już raz zaszłaś w ciążę. Minęło dopiero dziewięć miesięcy. Poszła do lekarza, podejrzewając, że ma grypę żołądkową. Dowiedziała się, że jest w ciąży. Poroniła kilka dni później. - Ale od tej pory nic się nie dzieje! - Organizm musi się zregenerować. Josh mówił, żebyśmy odczekali rok - przypomniał Sarze Cole. - Chyba we dwoje nie jest nam źle, co? Przed ślubem mieli drobny kryzys i rozstali się na dziesięć dni - ona chciała mieć dom i rodzinę, a Cole nie kwapił się z oświadczynami - ale odkąd się ponownie zeszli, na nic nie mogła narzekać. - Masz rację, ale kiedy ludzie się kochają, to dziecko jest jak przysłowiowa wisienka na torcie. - Zaufaj Joshowi. Skoro twierdzi, że nie ma powodu do obaw, to znaczy, że nie ma. Denerwowało ją podejście męża. Czy nie rozumiał, jak bardzo ona pragnie dziecka? Nie zdawał sobie sprawy, że z każdym miesiącem maleje jej pewność siebie i poczucie własnej wartości? Z drugiej strony nie dziwiła się Coleowi. Bał się zmian. W młodym wieku stracił rodziców; po licznych turbulencjach marzył o stabilizacji. - Myślałam, że zależy ci na powię - Zależy. - Nic na to nie wskazuje. - Wolałabyś, żebym wyłamywał sobie palce i raz na tydzień dzwonił z awanturą do Josha? - Nie. - Psiakrew, on ma rację. - Po prostu chciałabym czuć twoje wsparcie. Czasem odnoszę wrażenie, że zgodziłeś się na dziecko, żebym przestała marudzić. - Och, Saro. - Przytulił żonę. - Przyznaję, podoba mi się nasze dzisiejsze życie. Ale będę równie szczęśliwy, kiedy zajdziesz w ciążę. Córeczka z twoim zadartym Dała mu kuksańca w bok. - Wcale nie mam zadartego nosa! - Ale tak serio, stres nie wyjdzie nam na dobre. A Joshowi powinniśmy ufać. Wkrótce będziesz narzekać na poranne mdłości, spuchnięte kostki i ból w krzyżu. - Oby. - Uśmiechnęła się. - Lecę, bo się spóźnię. Po jej wyjściu w domu zapanowała cisza. Coleowi żal było żony, która całe życie marzyła o rodzinie, najlepiej z czwórką dzieci; właśnie w takiej dorastała. On sam czuł strach na myśl o czwórce pociech, ale gotów był zrobić wszystko, aby spełnić życzenie Sary. Uśmiechnął się, przypomniawszy sobie ostatni raz, kiedy się kochali: zaczęli w kuchni, przenieśli się do olbrzymiej wanny i w końcu wylądowali w łóżku. Uwielbiał takie wieczory we dwoje. Rzadko im się zdarzały, bo oboje ciężko pracowali. Kiedy pojawi się dziecko, będzie ich jeszcze mniej. Sara traktowała niemożność poczęcia w kategoriach osobistej porażki. Oczywiście nie powinna, bo dopiero niedawno zaczęli starania o dziecko. Zaszła w ciążę pół roku po tym, gdy przestali się zabezpieczać. Poroniła, ale od tamtej pory minęło zaledwie dziewięć miesięcy. Nawet jeszcze nie zrobili testów płodności. Wierzył w to, co powiedział żonie: że jej organizm musi się zregenerować. I że Josh pokieruje nimi, kiedy uzna, że trzeba podjąć leczenie. Pijąc kawę, zerknął na gazetę, którą Sara zostawiła. Niepokój, który poczuł, gdy wspomniała o wypadku, powrócił ze zdwojoną siłą. Ruth To chyba nie mogła być ta Ruth, z którą chodził do szkoły. Ta, która przyjechała na zjazd szkolny z okazji piętnastolecia matury. Na tym zjeździe wypił za dużo: topił smutek po rozstaniu z Sarą. Jednak szybko zrozumiał swój błąd: mimo strachu przed małżeństwem nie wyobrażał sobie życia bez niej. Po tygodniu oświadczył się. Sara nie pytała, dlaczego zmienił zdanie. Pobrali się pół roku później. Za kilka tygodni mieli obchodzić trzecią rocznicę ślubu. Odkąd skończył osiem lat, nie czuł się tak szczęśliwy. Ruth Czy mogła to być ta sama Ruth, z którą często siadywał w jednej ławce? Podczas zjazdu wspomniała chyba o zmianie zawodu. Słabo pamiętał te dwa Z kuchni udał się do swojego gabinetu. Włączył komputer. Po chwili znalazł nekrolog: ,,lat osierocona we wczesnym dzieciń ukończyła pedagogikę na Uniwersytecie uczęszczała na kursy pielę Pozostawiła syna, przyjaciół oraz dawnych ucznió". Syna? Nic o nim nie mówiła, w ogóle niewiele mówiła o swoim życiu prywatnym. Na pewno podczas zjazdu pytał, co u niej słychać, ale był zbyt skupiony na sobie, aby cokolwiek zapamiętać. Ciekawe, co z ojcem chłopca. W nekrologu nie było o nim ani słowa. ,,Pogrzeb odbędzie się w środę o 10:00 na cmentarzu Oaklawn". Miała ciężkie życie, ale zawsze żartem potrafiła rozładować napięcie. A teraz nie żyje. Cole westchnął. Nie rozmawiali od czasu zjazdu. Szkoda, że nie zadzwonił; radziła mu, aby stawił czoło swoim demonom i posłuchał głosu serca. Może domyśliła się, że tak postąpił? Psiakość, byli rówieśnikami, dlatego tak trudno było mu uwierzyć, że Ruth już nie ma. Jej śmierć uzmysłowiła mu, jak kruche jest życie. Przez moment wahał się, czy nie wybrać się na pogrzeb. Ale chyba nie. Nie wiedział, ile lat ma syn Ruth, a składanie dziecku Lepiej wyśle do chłopca list; napisze, że chodził z jego mamą do szkoły, że się przyjaźnili. Chociaż wierzył, że Ruth nikomu by nie zdradziła, że spędzili razem jedną noc, w głębi serca czuł ulgę, że ten fakt na zawsze pozostanie tajemnicą. Tytuł oryginału: The Child Who Rescued Christmas Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2011 Redaktor serii: Ewa Godycka Opracowanie redakcyjne: Ewa Godycka Korekta: Roma Sachnowska (C) 2011 by Jessica Matthews (C) for the Polish edition by Harlequin Polska sp. z , Warszawa 2012 Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie. Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu z Harlequin Enterprises II Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych - żywych lub umarłych - jest całkowicie przypadkowe. Znak firmowy Wydawnictwa Harlequin i znak serii Harlequin Medical sa zastrzeżone. Harlequin Polska sp. z 02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25 ISBN 978-83-238-9136-9 MEDICAL - 524 Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, romans |
Wydawnictwo: | Harlequin Enterprises |
Wydawnictwo - adres: | info@harpercollins.pl , http://www.harpercollins.pl , 02-672 , ul. Domaniewska 34A , Warszawa , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 31.12.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.