- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Wreszcie przestała machać truchłem we wszystkie strony. Przytuliła zwierzaka do piersi, jakby był jej dzieckiem. Mogłoby to wyglądać jak gest pełen troski i matczynej niemal miłości, ale tak naprawdę chodziło pewnie o to, że ręce zaczęły ją boleć. Kocio był... puszysty. Poza tym miał też sporo nadprogramowego sadła, a jakoś nigdy nie spieszyło mu się do ćwiczenia z Chodakowską. W tym jednym akurat dogadałby się z Zosią bez problemu. Z tym, że ona patrzyła na panią Ewę z odrobiną zazdrości. Raz nawet próbowała wykonać zestaw zaleconych przez nią ćwiczeń, żeby pozbyć się wyimaginowanej oponki i już po czterech minutach doszła do wniosku, że babka jest genialnym trenerem. W ciągu tak krótkiego czasu udało jej się dokonać tego, czego matka Zosi próbowała, odkąd jej córka ukończyła podstawówkę -- dziewczyna bez większego zastanowienia uznała, że w pełni akceptuje swoje ciało. Wszystko, byle tylko nie słuchać dłużej tych motywacyjnych gadek w stylu: ,,Dobrze! Dalej! Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!". Może nie miała figury modelki, ale bez problemu wpisywała się w standardy szczupłości. Odrobinę sadełka i grube uda była w stanie przełknąć. Lubiła za to swoje kruczoczarne proste włosy, które po deszczu zakręcały się w delikatne fale. Choć z rana miała wrażenie, że lustra będą pękały, gdy w nie spojrzy, to wieczorem potrafiła obdarzyć swoje odbicie uśmiechem. Przede wszystkim była jednak w miarę inteligentna. A przynajmniej na tyle bystra, żeby wiedzieć, że dalsza dyskusja z sąsiadką nie miała większego sensu. -- Ta rozmowa zmierza donikąd. -- Westchnęła, przewróciła oczami i zamknęła drzwi przed nosem sąsiadki. -- Nie daruję ci tego! Spotkamy się w sądzie! -- słyszała zza nich. Później poleciała cała wiązanka na temat tego, że zginie z czeluściach piekła, a biesy będą ją łamały kołem. Przestała jednak słuchać. Zamknęła się w łazience, żeby odreagować wszystkie bolączki minionego dnia i pośpiewać pod prysznicem ,,Pieski małe dwa". Rozdział 2 Niefortunny incydent z papugą Komisariat Policji na ulicy Jaworowej poza stylowo odrapaną kamienicą koloru wypłowiałego jajka, cechowała przede wszystkim zwarta i zawsze gotowa do akcji ekipa. Zaraz po wejściu każdy delikwent mógł przywitać się z uroczym aspirantem Mareczkiem, który praktycznie nigdy nie wstawał ze swojego fotela. Wyjątek stanowiła pora obiadowa. Ruszał wtedy swe krągłości do kuchni i żadna siła nie była w stanie go stamtąd wyciągnąć przez pół godziny, choćby się waliło, paliło, albo budynek postanowili opanować islamscy imigranci. Te trzydzieści minut stanowiło dla niego nienaruszalne sacrum, a dla wszystkich innych ludzi na świecie, bramkę możliwości wejścia lub wyjścia z komisariatu bez pozostawienia po sobie najmniejszego śladu. Oczywiście poza nagraniem z monitoringu, którego i tak nikt nigdy nie przeglądał. Woźny, zajmujący się tego typu sprawami znany był z zamiłowania do gier hazardowych, więc w pracy zwykle odsypiał nocne wojaże w kasynie. Kiedy delikwent już przemknął się przez tę barierę (zwykle) nie do przejścia, trafiał na człowieka ze stali -- komendanta Pokrzywę. Na jego ustach nigdy nie pojawiał się uśmiech. Był chyba jedynym człowiekiem, który potrafił powiedzieć: ,,bąbelki" z kamiennym wyrazem twarzy. Po posterunku kręciła się również jego żona -- ostra laska. Platynowa blondynka nosiła wyłącznie białe koszule i krótkie spódniczki, a przy tym uznawała się za detektywa. Codziennie można tam było spotkać także kilku pomniejszych posterunkowych, którzy byli wiecznie zajęci udawaniem, że są zajęci, co niezmiernie ich męczyło. Jedyne, na co zawsze mieli siłę, to wymyślanie coraz to nowszych żartów na temat swojego kolegi. Co prawda Zatyka miał stopień starszego posterunkowego, ale nawet nowicjusze nie mieli oporów przed wywijaniem mu najgłupszych psikusów. Tak też Bernard niejednokrotnie znalazł oklejone taśmą klejącą stanowisko pracy, kolorową papugę misternie wyklejoną z karteczek samoprzylepnych na monitorze, albo biurko obłożone kartonami, z których formował się kształt klatki. Praca w tak sielankowej atmosferze niejednokrotnie kojarzyła mu się z wakacjami w Mordorze. Wszystko zaczęło się dwa miesiące wcześniej. Zatyka był uczestnikiem grupy wezwanej do włamania. Z dwoma kolegami stawił się na miejscu i kiedy oni przesłuchiwali mieszkańców, Bernard sam wbiegł na piętro i zaczął tropić rabusiów. Miał na tyle szczęścia, że nawet ich zauważył. Problem w tym, że oni dostrzegli jego i zaczęli uciekać, nim zdążył krzyknąć: ,,Stać! Policja!". Rozpoczął pościg, jednocześnie przez krótkofalówkę wzywając wsparcie kolegów. Sprzęt nie był pierwszej nowości i trochę się zacinał, więc kiedy próbował go naprawić, niepostrzeżenie wpad
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | Ridero |
Rok publikacji: | 2017 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.