- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.IAŁ 1 NIKT NIE WIE, CO ROBIĄ POD ŚLEPYMI ARKADAMI FOTOGRAF: Przez pierwsze dwa tygodnie służby w Wydziale IX miałem wrażenie, że ktoś chyba robi sobie ze mnie jaja. Umówione było, że będę się tam zajmować moją ukochaną fotografią, a tymczasem kazano mi zaprzyjaźniać się ze szperakami, takimi specjalistycznymi narzędziami do otwierania zamków. Do wydziału trafiłem bezpośrednio po skończeniu szkoły oficerskiej na początku lat osiemdziesiątych. Wcześniej pracowałem w Biurze ,,B", czyli w obserwacji. Wiadomo - był jakiś figurant, chodziło się za nim, jeździło samochodem, rowerem. Przy okazji robiło się mu mnóstwo zdjęć i ja właśnie zajmowałem się tam fotografią, wywoływaniem, wszystkim, co z tym związane. Dziś mogę sobie pstryknąć zdjęcie aparatem cyfrowym i wysłać błyskawicznie na komputer, a wtedy musiałem siedzieć w ciemni, dbać o to, żeby niczego w niej nie zabrakło, konserwować całą masę sprzętu. Specyfikę tej pracy znałem bardzo dobrze, bo w betce, tak nazywaliśmy Biuro ,,B", pracował też mój ojciec. Byłem jeszcze malutkim dzieckiem, gdy w naszym mieszkaniu zorganizowano punkt zakryty - czyli miejsce, z którego można było prowadzić dyskretną obserwację jakiegoś budynku, ulicy. W moim domu codziennie byli koledzy i koleżanki taty, którzy siedzieli i patrzyli przez okno, bo vis-?-vis mieszkał jakiś zachodni dyplomata. Ja oczywiście nie wiedziałem, o co chodzi, dla mnie to byli wujkowie i ciocie. Wiadomo, atrakcja, coś się działo. Moja mama bardzo chorowała, dużą część życia spędziła w szpitalu. To był wczesny Gomułka, zupełnie inne czasy, więc jak mamy nie było w domu i tata nie miał mnie z kim zostawić, to po prostu zabierał mnie ze sobą do pracy. Jeździłem samochodem po mieście z nim i różnymi wujkami, byłem bardzo zadowolony. Całe dzieciństwo słyszałem, że tata pracuje w służbach, tyle że tych, co pożary gaszą. Co prawda nie jeździł czerwonym autem, ale nie wchodził w aż takie szczegóły, a ja wierzyłem. O co w tym wszystkim tak naprawdę chodziło, dowiedziałem się dopiero wiele lat później, już jako pełnoletni człowiek. Ojciec ,,Fotografa" w należącym do Biura ,,B" samochodzie Warszawa M-20, przełom lat 50. i 60. Przez dużą część swojej kariery ojciec był w tak zwanej sekcji mercedesowej, która zajmowała się obserwacją japońską. Polegało to na tym, że jeździło się za dyplomatami, ale w sposób jawny - tak, aby mieli świadomość, że ma się ich na oku. Nieraz funkcjonariusze mówili im nawet dzień dobry, a potem jedni i drudzy wsiadali do swoich aut i jazda. Czasem obcokrajowcy chcieli się urwać, a że mieli niezłe maszyny, to i my musieliśmy mieć co nieco pod maską. Sekcję taty nazywano mercedesową właśnie dlatego, że w większości jeździło się tam dobrymi, niemieckimi samochodami. Poza tym był też citroën DS, ale do niego nikt akurat nie chciał wsiadać, bo prawie nie miał hamulców. Fotografia wykonana w trakcie prowadzenia tzw. obserwacji japońskiej - funkcjonariusze Biura ,,B" podążają bezpośrednio za znajdującymi się w pierwszym samochodzie dyplomatami. Lata 60. W połowie lat siedemdziesiątych w betce wylądowałem i ja, tyle że głównie siedziałem w laboratorium i zajmowałem się tą całą fotografią. Znajdujący się tam sprzęt obsługiwałem, że hej. Wszystko miałem w jednym palcu. Byłem naprawdę wartościowym pracownikiem i w pewnym momencie stało się to moją zmorą, bo paradoksalnie przez to nie mogłem dostać awansu. Odwiecznym problemem służb jest to, że naczelnicy nie chcą wypuszczać ze swojego wydziału ludzi znających się na rzeczy. Ja nie dość, że miałem o robocie pojęcie, to jeszcze byłem wyjątkowo dyspozycyjny. Wówczas jeszcze kawaler, w dodatku niebalujący - jedynym moim nałogiem były papierosy, bo alkoholu nigdy za bardzo nie lubiłem. W domu był telefon, więc mój szef wiedział, że jak się do mnie w środku nocy zadzwoni, to właściwie w ciągu paru minut mogę być gotowy do wyjścia. Dlatego ile razy prosiłem o przeniesienie do innego wydziału, tyle razy szefostwo coś kombinowało, żebym tylko został. Raz, jak chciałem iść do szkoły oficerskiej w Legionowie, to grając na zwłokę, wymyślili mi, że najpierw muszę zrobić szkołę chorążych Biura ,,B". To było w Warszawie, na Okrzei. Siedziałem tam ze dwa, może trzy miesiące i wynudziłem się jak mops, bo przecież wszystko, co tam było, doskonale wiedziałem już z pracy. Po skończeniu wróciłem do wydziału, więc szef wygrał. Znów poprosiłem o skierowanie do Legionowa i jak dostałem odmowę, to już nie wytrzymałem. Dyrektor zakładu kryminalistyki obiecał mi, że jeśli złożę wniosek o przeniesienie do niego, to on zrobi wszystko, abym został przyjęty, i od razu wyśle mnie na studia. Miałem już ten plan realizować, ale w tym czasie mój tata odchodził ak
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Agora |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.