Kronika podboju - Nim wstanie dzień Vladimir Wolff
Lektura dla czytelników 16+
Sądzę, że każdy z nas zastanawia się co będzie w przyszłości. Tutaj nie jest ona aż tak odległa, bo to nie wiele ponad 15 lat. Nie mniej można sobie już coś uzmysłowić, a dokładnie to co może się zmienić. Nasz świat nieustannie się sam przekształca, ale nie tylko, bo i poprzez nasze działania.
Autor bardzo mnie zaciekawił swoją wizją świata. Mało jest książek z tej kategorii, a zwłaszcza dotyczących podróży kosmicznych.
Możemy trochę porównać te planty i stworzenia jakby powrót/zbliżenie do "Gwiezdnych wojen" lub "Strażników galaktyki". Tutaj był taki dziwny i niebezpieczny stwór, który z opisu wyglądem trochę przypominał dobrze znaną postać "Groota". Jeszcze inny wątek, który mi się z czymś skojarzył podczas czytania, to broń obcych, która w stopniu zaawansowania była taka jak w trzeciej części " Wierna" z trylogii "Niezgodna", wtedy gdy Cztery był na peryferiach.
Trochę czytałam o autorze i ma on zawsze użytą jedną charakterystyczną cechę w swoich książkach, a mianowicie zawsze jego główną postacią jest Polak. Z tego powodu mamy tu trochę przekleństw, oraz typowe dla naszych rodaków nastawienie do życia. Drugim tematem są militaria przedstawione w bardzo ciekawy sposób.
Dla przykładu to maszyna, czy też broń są przedstawione nie tylko nazwy, ale również pokrótce są one opisane także z wyglądu. To wszystko pozwoliło mi się lepiej wczuć w klimat książki.
Dostaliśmy historię podzieloną na sześć rozdziałów, a każdy z nich był taką chwilową przerwą, aby na spokojnie można było ochłonąć i dalej zatopić się w lekturę książki. Końcówka piątej części była lekko zagmatwana i w końcu nie wiadomo było kto jest tym złym, a kto tym dobrym. Przez większy procent czytaliśmy głosem Alana Tarnowskiego, ale pod koniec powieści główne skrzypce przejęli Walter Homer, Jiil Harper oraz Jacqueline Wilson.
Dostaliśmy aż cztery otwarte wątki i oczywiście będzie ciąg dalszy, gdyż już wiedziałam, że autor uwielbia tworzyć sagi. Dawno nie czytałam takiej historii, gdzie tyle postaci zostało uśmierconych. Nie było to zależne od pozycji postaci w tej historii, ponieważ ginęli nie tylko ci - drugo, - trzecioplanowi, ale także i postacie pierwszoplanowe. Smutno mi się zrobiło przy jednej osobie, gdy główny bohater, jak to się mówi potocznie "wykrakał" przyszłość mówiąc, że niewiadomo jak wiele mają jeszcze czasu dla siebie...
Niektóre fragmenty sprawiały, że można było się zanudzić, ale nie rzutowało to na całokształt. Całość trzymała w napięciu, były momenty powagi i radości.
Na tym zakończę swoją myśl, bo można byłoby się tu naprawdę mocno rozpisywać, ale nie temu to ma służyć. Najważniejsze jest to, aby nie zdradzić za dużo fabuły.
Gorąco polecam wszystkim fanom powieści dystypijnych/s.f.
Moja ocena 9/10
Cytaty z książki:
"Lepiej już nie będzie, a on zdechnie, gapiąc się na produkowane elementy, których przebaczenia nie znał. W marazmie tkwił od tak dawna, że już nawet nie próbował wyobrazić sobie innego życia. Ależ przecież nikt nie obiecywał, że będzie miło, łatwo i przyjemnie."
"- O brzytwie Ockhama słyszałeś?
- Jasne. - Jill wciąż trzymała się o trzy kroki od Alana i zwłok. - Najprostsze wyjaśnienie jest najczęściej słuszne, czy jakoś tak."
"- Do raju wpieprzamy się z butami.
- Teraz to ty masz problem.
- Jakie to ludzkie."
"- Zawsze podobał mi się twój optymizm.
- Przesadzasz. Jestem urodzonym ponurakiem. Urodziłem się z genem wiecznej melancholii.
- Lepsze to niż zgrywanie wesołka."
"Zamiast bohaterem - stał się wrogiem. Jak widać, jedno od drugiego dzielił tylko krok."
Opinia bierze udział w konkursie