- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.jego uchu - to ty? - Grgh. Dłoń puściła gardło i Wilczarz nabrał powietrza w płuca. Ktoś pociągnął go za płaszcz, pomógł mu wstać. - W mordę, Wilczarz! Byłbym cię zabił! Rozpoznał teraz głos, dobrze go znał. Czarny Dow, sukinsyn. Wilczarz był na wpół wściekły, że prawie dał się udusić, i na wpół głupio szczęśliwy, że nadal żyje. Słyszał teraz, że Dow śmieje się z niego. To był chrapliwy śmiech, jak wrzask wrony. - Nic ci nie jest? - Bywałem milej witany - wychrypiał Wilczarz. Nadal z trudem oddychał. - Możesz uważać się za szczęściarza. Mogłem ci zafundować jeszcze chłodniejsze powitanie. O wiele chłodniejsze. Wziąłem cię za jednego ze zwiadowców Bethoda. Myślałem, że jesteś tam wyżej, w dolinie. - Nie jestem - wyszeptał Wilczarz. - Sam widzisz. Gdzie reszta? - Na wzgórzu, powyżej tej zasranej mgły. Rozglądają się po okolicy. Wilczarz skinął głową w kierunku, z którego przyszedł. - Leżą tam trupy. Całe mnóstwo. - Mnóstwo, powiadasz? - zapytał Dow, jakby uważał, że Wilczarz nie wie, co to znaczy mnóstwo trupów. - Ha! - Sporo. Z Unii, jak myślę. Wygląda na to, że ktoś tu walczył. Czarny Dow znowu się zaśmiał. - Walczył? Tak uważasz? Wilczarz nie bardzo wiedział, co Dow ma na myśli. * * * - Psiakrew - powiedział. Stali na wzgórzu całą piątką. Mgła się rozwiała, ale Wilczarz wolałby, żeby tego nie robiła. Teraz dobrze widział, co Dow miał na myśli. Cała dolina była dosłownie usłana zwłokami. Pokrywały stoki, leżały wciśnięte między skały, wystawały z kolcolistów. Leżały na trawiastym dnie doliny jak gwoździe wysypane z worka, powykręcane i połamane na ciemnej bitej drodze. Leżały w stosach nad rzeką, leżały w stosach na brzegach. Ręce, nogi i połamana broń wystawały z ostatnich strzępów mgły. Zwłoki walały się wszędzie. Poprzeszywane strzałami, zadźgane mieczami, porąbane toporami. Skrzeczące wrony skakały od jednego posiłku do drugiego. To był dobry dzień dla wron. Minęło trochę czasu, odkąd Wilczarz widział pole bitwy z prawdziwego zdarzenia, i ten widok przywołał nieco przykrych wspomnień. Potwornie przykrych. - Psiakrew - powtórzył. Nic innego nie przychodziło mu do głowy. - Tak sobie miarkuję, że Unia maszerowała tą drogą. - Trójdrzewiec marszczył mocno brwi. - Po mojemu śpieszyli się. Próbowali dopaść Bethoda przez zaskoczenie. - Najwyraźniej nie przeprowadzili zwiadu dostatecznie ostrożnie - zadudnił Tul Duru. - Najwyraźniej to Bethod ich zaskoczył. - Może była mgła - wtrącił Wilczarz. - Jak dzisiaj. Trójdrzewiec wzruszył ramionami. - Może. Taki czas. Tak czy inaczej, szli drogą, kolumną, zmęczeni po całym dniu marszu. Bethod zaszedł ich od tej strony i od tamtej, z grzbietu. Najpierw strzały, żeby ich rozproszyć, potem wolni zbiegli z wysoka, z wrzaskiem, żądni krwi. Myślę, że Unia szybko się posypała. - Naprawdę szybko - powiedział Dow. - A potem zaczęła się rzeź. Rozproszeni na drodze, przyparci do rzeki. Tu nie bardzo jest gdzie uciec. Jedni próbowali zdejmować zbroje, drudzy przepłynąć rzekę w pancerzach. Rzucili się hurmem, jeden lazł przez drugiego, a zewsząd sypały się strzały. Niektórzy mogli dobiec aż tam, do lasu, ale znając Bethoda, miał w odwodzie paru konnych, gotowych wylizać półmisek. - Psiakrew - powiedział Wilczarz, czując lekkie mdłości. Sam kiedyś znalazł się po niewłaściwej stronie pogromu i tamte wspomnienia nie należały do szczęśliwych. - Schludnie i sprawnie - powiedział Trójdrzewiec. - Jedno trzeba Bethodowi przyznać: skurwiel zna się na swojej robocie. - Czyli to koniec? - spytał Wilczarz. - Bethod już wygrał? Trójdrzewiec pokręcił głową, powoli, z namysłem. - Południowców jest zatrzęsienie. Mrowie. Większość z nich mieszka za morzem. Mówi się, że jest ich tam tylu, że niepodobna zliczyć. Więcej niż drzew na północy. Trochę potrwa, zanim tu przybędą, ale w końcu przybędą. To dopiero początek. Wilczarz spojrzał na wilgotną dolinę, na wszystkich martwych ludzi, stłoczonych, wyciągniętych i powykręcanych na ziemi. Teraz byli tylko żerem dla wron. - Dla nich to kiepski początek. Dow charknął i splunął głośno. - Zapędzeni w kozi róg i wyrżnięci jak stado owiec! Chcesz tak zginąć, Trójdrzewiec? Hę? Chcesz trzymać z takimi jak ci tutaj? Jebana Unia! Nie mają zielonego pojęcia o wojnie! Trójdrzewiec pokiwał głową. - Wobec tego miarkuję sobie, że będziemy musieli ich nauczyć. * * * Przy bramie panował wielki ścisk. Były tam kobiety, wychudłe i wygłodniałe. Były dzieci, brudne i w łachmanach. Byli mężczyźni, starzy i młodzi, zgarbieni pod ciężkimi tobołami albo ściskający różne graty. Niektórzy mieli muły albo wózki, które pchali załadowane wszelkimi na oko nieużytecznymi rupieciami: drewnianymi krzesłami,
ebook
Wydawnictwo Mag |
Data wydania 2019 |
z serii Pierwsze prawo |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, epicka fantasy |
Wydawnictwo: | Mag |
Wydawnictwo - adres: | J.Rodek@mag.com.pl , http://www.mag.com.pl , PL |
Rok publikacji: | 2019 |
Liczba stron: | 708 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.