- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ni byłoby zatem niczym wydanie jaszczurki na pastwę wrony. Ukryłam więc znalezisko w garderobie Majowych Kwiatów, choć żyłam przez to w ciągłym strachu, że znajdzie je tam któraś ze sprzątaczek. Zastanawiałam się, czy nie oddać go do biura, udając, że znalazłam to obrzydlistwo na podłodze. Kilka razy już nawet brałam je i ruszałam korytarzem, lecz z jakiegoś powodu zawsze zawracałam. Im dłużej zwlekałam, tym bardziej podejrzany wydałby się jego zwrot. Pamiętałam niezadowolone spojrzenie Mamy podczas naszego tańca; może pomyślałaby, że jestem złodziejką, tylko poniewczasie wolałam oddać łup. A może sam palec krył w sobie jakąś ciemną magię, która sprawiała, że trudno mi było się go pozbyć - błękitny wodnisty cień, przez który szklana fiolka wydawała się zimniejsza niż powinna być. Oczywiście powiedziałam o wszystkim Hui, która w odpowiedzi jedynie skrzywiła pulchną, ładną buzię. - Fuj! I nie brzydzisz się dotykać tego palca? Zasadniczo dotykałam wyłącznie szklanego pojemniczka, w którym był zamknięty, ale Hui miała rację - naprawdę wytrącało mnie to z równowagi. Palec był poczerniały i wyschnięty, przypominał suchą gałązkę. Tylko zgięty staw i pożółkły paznokieć zdradzały, czym naprawdę jest. Na metalowym wieczku fiolki znajdowała się naklejka z numerem 168: szczęśliwa kombinacja cyfr, która po kantońsku brzmi jak ,,pełne powodzenie". - Zamierzasz go wyrzucić? - zapytała Hui. - Sama nie wiem. Może ten człowiek jeszcze po niego wróci. Jak dotąd nie zauważyłam ani śladu po handlarzu, jednak znał on moje prawdziwe imię, Ji Lin. To ,,Ji" nieczęsto można było spotkać w dziewczęcych imionach: zapisywało się je znakiem zhi oznaczającym wiedzę, jedną z pięciu cnót konfucjańskich (,,Ji Lin" to wymowa kantońska - po mandaryńsku nazywano by mnie ,,Zhi Lian"). Pozostałe cnoty to: humanitarność, cnotliwość, zgodność z rytuałem i lojalność. Chińczycy mają szczególne zamiłowanie do kompletowania zestawów, zaś Pięć Cnót to zestaw cech mężczyzny doskonałego. Było więc nieco dziwne, że mnie - dziewczynkę - nazwano od jednej z nich. Gdyby nadano mi jakieś subtelne, kobiece imię w rodzaju Drogocenny Nefryt lub Wonna Lilia, może wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. BARDZO OSOBLIWE IMIĘ jak na dziewczynkę. Miałam wtedy dziesięć lat i byłam zwykłym chudzielcem o wielkich oczach. Pewna starsza kobieta, miejscowa swatka, przyszła z wizytą do mojej owdowiałej matki. - Ojciec jej takie nadał - uśmiechnęła się nerwowo matka. - Zapewne spodziewaliście się syna - stwierdziła swatka. - No, w takim razie przynoszę dobre wieści: może jeszcze będziesz go miała. Działo się to trzy lata po tym, jak mój ojciec zmarł na zapalenie płuc. Trzy lata tęsknoty za jego cichą obecnością, trzy lata trudnego wdowieństwa dla mojej matki. Jej krucha budowa predestynowała ją raczej do leżenia na szezlongu niż szycia i prania dla innych ludzi. Skóra na jej niegdyś ładnych dłoniach teraz się łuszczyła, była szorstka i czerwona. Do tamtej pory matka nie chciała rozmawiać o ponownym zamążpójściu, ale tego dnia chyba wreszcie się poddała. Było bardzo gorąco i duszno. Fioletowa bugenwilla na zewnątrz drżała w skwarnym powietrzu. - To pośrednik w handlu cyną, pochodzi z Falim - powiedziała swatka. - Wdowiec z jednym synem. Młodzieniaszkiem to już nie jest, ale i z ciebie niemłoda dziewczyna. Matka zaczęła skubać ledwo widoczną nitkę na rękawie i wreszcie skinęła lekko głową. Swatka wyglądała na zadowoloną. W Dolinie Kinty, w której mieszkałyśmy, znajdowały się największe złoża cyny na świecie, toteż w okolicy były dziesiątki kopalń, zarówno dużych, jak i małych. Handlarze cyną dobrze zarabiali - mężczyzna, o którym opowiadała swatka, mógłby posłać po kandydatkę na żonę choćby i do Chin, lecz zasłyszał gdzieś o urodzie mojej matki. Oczywiście miał też inne propozycje. I to lepsze. Propozycje kobiet, które nigdy nie były zamężne. Lecz swatka uważała, że warto spróbować. Kucając, przysunęłam się bliżej, żeby lepiej słyszeć. Wypełniła mnie rozpaczliwa nadzieja, że ów człowiek wybierze sobie jedną z tamtych kobiet - miałam jednak złe przeczucia. SHIN I JA - przyszłe rodzeństwo przyrodnie - poznaliśmy się, kiedy jego ojciec przyszedł w odwiedziny do mojej matki. Spotkanie było bardzo konkretne. Nikomu nie chciało się bawić w jakiekolwiek pozory romantyzmu. Przynieśli ze sobą owinięte w papier chińskie biszkopciki z miejscowej piekarni. Potem jeszcze przez wiele lat te miękkie, gotowane na parze ciastka stawały mi w gardle. Ojciec Shina wyglądał groźnie, lecz na widok matki jego twarz złagodniała. Mówiono, że jego zmarła żona również była pięknością. Miał słabość do atrakcyjnych kobiet, choć oczywiście - jak zapewnia
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Poradnia K |
Wydawnictwo - adres: | lukasz.grabowski@poradniak.pl , http://www.poradniak.pl , 00-544 , Wilcza 25 /6 , Warszawa , PL |
Rok publikacji: | 2020 |
Liczba stron: | 504 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.