Opis produktu:
Autor niniejszego studium stara się obalić dogmat o francuskim pochodzeniu autora Kroniki polskiej, dowodząc, że brak jakichkolwiek dowodów przemawiających za francuskim pochodzeniem Galla Anonima. Tomasz Jasiński, nawiązując do ustaleń Tadeusza Wojciechowskiego i Danuty Borawskiej, dowodzi, że Galla Anonima łączyły ścisłe związki z Wenecją. Autor dostarcza wielu nowych dowodów przemawiających za powiązaniami Galla z północnowłoskim kręgiem kulturowym, ale wskazuje też na jego związki z Dalmacją i Chorwacją, z dwoma krajami, które pozostawały w kręgu oddziaływań kulturowych i gospodarczych Wenecji. Tomasz Jasiński opowiada się za identyfikacją Galla Anonima z Mnichem z Lido, autorem Translacji św. Mikołaja, ostatecznie jednak nie przesądza, czy pochodził on z Wenecji, czy też z jednego z miast dalmatyńskich, np. z Zadaru Dalmatyńskiego.
"Na temat pochodzenia Galla Anonima było wiele różnych tez. Teza włoska wcale nie jest nowa i nie ja jestem jej autorem. Już w połowie XIX wieku, uczeni niemieccy, którzy wydali Kronikę polską Galla Anonima, powiedzieli: on był najprawdopodobniej Włochem. Potem wybitny polski mediewista z początków XX wieku, Tadeusz Wojciechowski, napisał wprost: Anonim był z Wenecji. Ale też nie poparł tej tezy żadnymi dowodami. Pewien przełom przyniosły badania pani Danuty Borawskiej w 1965 roku, która zrobiła to, czego nie zrobił Wojciechowski: zapoznała się z dziełami, które powstały w Wenecji i znalazła Translację św. Mikołaja i jego towarzyszy. Ale zrobiła kardynalny błąd - odrzuciła połowę tekstu. Tekst składał się z Translacji i opisu cudów. Z drugiej części wynikało czarno na białym, że autor Translacji to mnich klasztoru św. Mikołaja w Lido, czemu zaprzeczała Danuta Borawska. Lido to taka mała laguna naprzeciwko Canale Grande w Wenecji. Otóż w tej drugiej części Translacji można zaleźć wiele argumentów przemawiających za utożsamianiem jej autora z Gallem. Borawskiej przyszedł też do głowy zupełnie kuriozalny pomysł. Jej zdaniem autorem był biskup krakowski Maur. Co więcej, uznała, że Maur był Wenecjaninem i został tam kiedyś wygnany z Wenecji. To twierdzenie było tak fantazyjne, że gdy opublikowała o tym artykuł, historycy nie wiedzieli, co z tym fantem zrobić. Z jednej strony mieli ciekawy materiał, z drugiej wnioski były takie, że lepiej było się nie odzywać. Upłynęło 20 lat i głos zabrał dopiero prof. Marian Plezia, który nawet napisał, że wnioski Borawskiej trącą romansem kryminalnym. Prof. Plezia był filologiem łacińskim i gdy spojrzał na pełen tekst Translacji i na Kronikę polską Anonima, od razu doszedł do wniosku, że był to najprawdopodobniej ten sam autor. Ale trudno było mu się rozstawać z młodzieńczą tezą, więc powiedział, że Gall pewnie kształcił się we Francji. Ale ponieważ prof. Plezia nie przyjął w końcu argumentów o weneckim pochodzeniu Galla, ostateczne ustalenia znowu zostały odsunięte w czasie." (Tomasz Jasiński)