- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.dbałość o szczegóły, siłę mentalną, pozytywne nastawienie, pasję i myślenie niekonwencjonalne. Nie wystarczały odwaga i sprawność (choć na pewno były pomocne). Kandydat do SAS musiał być ,,myślącym żołnierzem" - myśleć zamiast impulsywnie wykorzystywać siłę. Od zawsze chciałem należeć do wojskowej elity. Czym innym było ochraniać zamek Balmoral, a czymś całkowicie odmiennym ratować zakładników przetrzymywanych w twierdzy w Iraku. Jak każdy, kto czerpie dumę ze swojego fachu, chciałem pracować na najwyższym poziomie i zostać uznanym za członka elity. Podobnie jest w innych zawodach: ambitny makler giełdowy chciałby pracować dla jednej z największych firm w Londynie czy Nowym Jorku. W armii brytyjskiej jest tylko jedno miejsce, w którym musisz się znaleźć, żeby być uważanym za członka elity - siły specjalne. To chluba nie tylko armii, ale także marynarki i lotnictwa. Wstąpiłem do wojska w wieku piętnastu lat. Mama powiedziała, że chce, bym wyniósł się z domu, kiedy skończę szesnaście, więc dwa tygodnie wcześniej zapisałem się do armii. Na początku byłem zszokowany. Ta praca momentami mnie przerażała i czułem się osamotniony. Bywałem mokry, brudny, nakładałem na siebie farbę maskującą, a wszystko to za pięć funtów tygodniowo. Dostałem się do Royal Scots i ukończyłem szkolenie przygotowujące do pierwszej wojny w Iraku. Później dowiedziałem się, że z naszej jednostki od pokolenia nikt nie przeszedł selekcji (nikt inny nie przeszedł jej także, odkąd dołączyłem do sił specjalnych). SAS otaczała atmosfera tajemnicy i - jak wielu kumpli - czytałem słynne książki o SAS, na przykład Kryptonim Bravo Two Zero Andyego McNaba, które tylko nasiliły moją fascynację, a myśl o innym sposobie życia w wojsku była ekscytująca. Praca na najwyższym poziomie pociągała mnie dużo bardziej niż maszerowanie wokół pól południowego Armagh czy patrolowanie ulic Belfastu, co było naszym regularnym zajęciem podczas konfliktu z IRA. Żeby zapisać się na selekcję, musiałem się zgłosić przez Royal Scots. Niektóre jednostki mają własne ,,przedbiegi" - miniselekcję, która sprawdza, czy na pewno się nadajesz. W Royal Scots takiej nie było. Chłopaki nie ganiały do dowództwa z prośbą o dołączenie do SAS, więc nikt nie pomyślał, żeby zorganizować jakikolwiek kurs wstępny. Kiedy zgłosiłem moją decyzję w 1998 roku, było to coś niespotykanego. Dostałem kilka tygodni wolnego przed selekcją, żeby móc poćwiczyć nawigację i solidnie potrenować, ale pierwszy dzień selekcji zniszczył wszelkie wyobrażenia o przynależności do grupy najlepszych. Kiedy wszedłem do kuchni polowej w Brecon Beacons, wojskowym obozie w górach na południu Walii (czyli całkiem blisko siedziby głównej regimentu w Hereford), jednej z lokalizacji niesławnej fazy wzgórz, zebrało się prawie dwieście osób. Byli w różnej kondycji: niektórzy olbrzymi, wszyscy umięśnieni. Jeden czy dwóch miało na sobie koszulki z triatlonu bądź maratonu. W mojej jednostce uchodziłem za raczej wysportowanego, ale tego dnia poczułem się przeciętniakiem. Wyglądało na to, że dołączyć do SAS będzie trudniej, niż sobie wyobrażałem. FOXY: Uwielbiałem życie żołnierza. Byłem pewny siebie i zdeterminowany. Lubiłem podejmować przemyślane ryzyko, więc uznałem, że całkiem nieźle poradzę sobie w siłach specjalnych. Pochodzę z rodziny wojskowych i wstąpiłem do Royal Marines w wieku szesnastu lat. Mój pradziadek służył w marynarce, mój tata w piechocie morskiej, zresztą mój brat także, więc ich wpływ i opowieści zachęciły mnie, żeby się zapisać. Po dwóch latach służby zgłosiłem się na selekcję, naczytawszy się o siłach specjalnych w książkach i czasopismach. ,,Oni są zajebiści - myślałem. - Chcę tam być". Siły specjalne zdawały mi się łotrzykowskie. Wstąpienie do nich pozwoliłoby mi robić sporo zajebistych rzeczy, o których chłopaki często marzą. Kiedy już się dostałem, pracowałem jako ekspert od antyterroryzmu i materiałów wybuchowych w SBS. Czasami praca dawała sporo frajdy. Uwielbiałem fakt, że chłopaki w siłach specjalnych mają więcej odpowiedzialności. Był tam też większy stopień niezależności, co lubiłem, a poza tym doceniano pomysły i opinie każdego żołnierza. W siłach specjalnych ranga niewiele znaczyła. Ale jeżeli chodzi o selekcję, to ją zlałem. Zamierzałem startować w styczniu, co oznaczało, że miałem cały okres świąteczny, żeby się przygotować. Ale zamiast ciężko trenować, opierdalałem się i obżerałem. ,,Co za różnica - myślałem, próbując przekonać samego siebie, że nie muszę się przykładać - ludzie przetrenowują się przed selekcją i potem szybko doznają kontuzji". Kiedy selekcja się zaczęła, szybko wyszło, że nie jestem w najlepszej formie. Przez pierwsze dwa tygod
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | SQN Sine Qua Non |
Rok publikacji: | 2020 |
Liczba stron: | 288 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.