- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.dzie olbrzymią szmaragdową, kołyszącą się wodną równinę, roztapiającą się w blaskach słońca i błękitach nieba. Słonawy jej oddech i szum fal opadających na brzegi czuć było i słychać nieustannie nawet w wązkich dolinach, wypełnionych polami ryżowemi, ubogiemi wioskami i czarnemi skibami, wpełzającymi wysoko na strome zbocza. Kim-ki słuchał z rozkoszą tych znanych mu od kołyski szmerów i myśl, że wkrótce zawróci w głąb lądu i pożegna się z nimi na długo, psuła mu radość młodości, po raz pierwszy wyruszającej samodzielnie w szeroki, nieznany świat. Długie smutki nie leżały wszakże w jego naturze. Zwycięska, rozwichrzona wiosna drąc i zrzucając resztę szat zimowych, leciała nad ziemią. Śniegi pozostały jedynie na szczytach gór. Doliny zieleniały, oziminy w wielu miejscach już zwijały się w dutkę, pęki kwiatów - żółtych, czerwonych, fioletowych, białych - niby języki podziemnych ogni, tryskały z przydrożnej murawy. Ciemne gaje sosnowe połyskiwały młodą śniedzią pędów smolistych. Konary ogromnych kasztanów, opłynięte dymem różowego kwiecia, zionęły zapach słodki, mocny, niby wielkie kadzielnice ziemi. Stalowe gałązki drobno-łuszczastych ilm obrastały blado-zielonym puchem. Błękitny blask, bijący od nieprzejrzanych pól ryżowych, zalanych wodą, rozświetlał niebo, ziemię, powietrze i gaje, topiąc kolorowe plamy chmur siwych, niebosiężnych wiszarów, kępy drzew, zieleń rozłogów i bukiety kwiatów w powodzi jasnej i lśniącej poświaty. Wielkie, czerwonolistne klony gorzały wśród blado-zielonych lasów, jak ogromne ogniska. Z dziobów skał, niby z nachylonych dzbanów lały się zimne, kryształowe potoki pieniących się wód i ginęły rozbite w tęczowych mgłach przepaści. Srebrne węże rzeczułek i niezliczonych kanałów sunęły z szelestem w łożyskach. Wśród wód, wśród pól majaczyły ogromne kapelusze, pochylone, bronzowe plecy pracujących półnagich wieśniaków lub kołysały się nizko nad zagonami jaskrawe chusty i kaftany ich żon i córek. Po drogach i ścieżynach ciągnęły sznury przechodniów w białych powłóczystych szatach i czarnych, przejrzystych cylindrach. Skrzypiały nieliczne wozy, szły rzędy objuczonych wołów i koni. Zbliżali się do Uon-sana, miasta otwartego dla handlu z cudzoziemcami. Kim-ki pilnie się rozglądał i wytrzeszczał oczy, spodziewając się co chwila zobaczyć >>zamorskiego dyabła<<. Jechał konno, jak przystało na szlachcica a przodem szedł wierny Chakki. - Słuchaj, Chakki, czy to nie oni, ci z prawej strony drogi w opiętych ubraniach? - Nie, panie, to są japońscy żołnierze. Oni też chodzą - odpowiadał niewolnik, przyjrzawszy się przechodniom z pod dłoni. - Kiedyż ich zobaczymy? - Kto szybko je, ten się dławi. Zejdź, dziecko, z konia i daj sobie i zwierzęciu wypocząć!... Widzisz jak się zdyszał... A Chakki O, Chakki dobre jeszcze ma Chakki jeszcze się Zobaczysz, panie, iż nie będziesz żałował, że wziąłeś starego sługę... - O, Chakki, jak możesz o tem mówić?!... Przecie po ojcu i matce ciebie najczęściej widziałem obok - Byłeś zawsze nieposłuszny i porywczy, ale miałeś dobre Widzisz tę górę u drogi z obnażonym bokiem? W jej szparze za czasów Korio żyła pół-stonoga, pół-kobieta. Co rok mieszkańcy okoliczni składali jej w ofierze młodą dziewczynę. Dziewczyna znikała bez śladu, poczem na kraj spływało wielkie powodzenie. Gdy zabroniono obyczaju, lud pogrążył się w nę - I nie wstyd ci, Chakki?! Czyżbyś istotnie chciał, aby i teraz zabijano młode dziewczęta? Pozostaw ich lepiej Niech żyją dla radości i Gawędzili, siedząc z fajeczkami na brzegu gościńca, koń puszczony na długiej tręzli, skubał sobie trawę. - Ty, ńęg-kam (młody panie), słyszałem, że sprzyjasz nowym poglą Sam byłem niegdyś taki, marzyłem o zniesieniu niewolnictwa. Uciekłem z burzycielami w gó Twój dziad uśmierzał w naszej okolicy powstanie, schwytał mię wraz z innymi, ale ulitował się nad młodością i głupotą moją, kazał mi tylko obciąć ucho i darował mi ż Odtąd poczułem głęboką mądrość Pana Niebios, który stworzył jan-baniów (szlachtę) i niewolników, panów i sł Nakreślił po wsze wieki w księdze przeznaczeń, aby służyli Zestarzałem się w rodzinie Ojciec twój był mi jako syn a ty jesteś jako Swoich nie miał Starzec umilkł i w zamyśleniu patrzał szklistym wzrokiem na wijącą się daleko wstęgę drogi, po której szli. Kim-ki siedział bokiem na koniu i kiwał się do taktu z jego krokami. - Jak myślisz, mój stary - zapytał po chwili - czy na przyszły rok o tej porze już będę miał urząd?... Chciałbym z Sim-czen spotkać się na wiosnę, kiedy kwitną kwiaty i ptaki śpiewają młodym głosem!... Stary czas jakiś nie odpowiadał, poczem zrównał się z koniem, położył mu rękę na
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść podróżnicza |
Wydawnictwo: | Armoryka |
Rok publikacji: | 2017 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.