- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.dzić dotkliwy ból promieniujący w górę głowy, i patrzył spod przymrużonych oczu na mężczyznę wciąż stojącego na tle okna. - Czekam, aż będzie się pan nadawał do rozmowy, panie majorze - odezwał się wreszcie Wiedziałem, że kawalerzyści tęgo piją, ale żeby aż - Kim pan, do cholery, jest? - powtórzył Michał. Zamknął oczy. Promienie słońca zadawały ból. Najwyraźniej cierpiał na światłowstręt. - Kazał pan mnie wezwać. Nie przypominał sobie takiego polecenia, ale to go nie zdziwiło. Próba odtworzenia wydarzeń z ostatniej nocy wydawała się nadmiernie uciążliwa, aby podejmować taki wysiłek. Usłyszał ciche kliknięcie gałki radia stojącego na stoliku przy oknie, potem szuranie odsuwanego krzesła, trzask zapalanej zapałki i chwilę później poczuł smród papierosowego dymu. Z głośnika popłynęła marszowa muzyka, nazbyt często w ostatnich tygodniach nadawana przez niemieckie rozgłośnie. - Nie, tego już za dużo! - Michał podniósł się ponownie i, przezwyciężając niechęć, wstał z łóżka, okrywając się kołdrą. - Zygmunt! - krzyknął w stronę korytarza. Krew mocniej napłynęła do głowy, wzmagając przenikliwy ból w skroniach i z tyłu czaszki. Postanowił nie podejmować już żadnego wysiłku i z rezygnacją poddać się biegowi wydarzeń. Usiadł na łóżku. - Nie ma go - wyjaśnił spokojnie nieznajomy. - Wysłałem go do apteki. Specyfiki, które przyniesie, bez wątpienia pomogą panu, ale naprawdę nie jestem tu po to, aby panu łagodzić męki, jakie wywołuje przebieg minionej nocy. Podszedł do radia i ponownie przekręcił gałkę, tym razem zwiększając siłę głosu, co Michał skwitował skrzywieniem niezadowolenia, jakie wywołała zbyt hałaśliwa muzyka. - Jestem doktor Schöffer. Wezwał mnie pana służący, widząc, jak bardzo pan cierpi, i słusznie podejrzewając, że konieczne będzie odtrucie organizmu. Wrócił do stołu i ponownie usiadł na krześle. - A muzyka to początek terapii? - zapytał Michał, usiłując zdobyć się na uprzejmość, choć miał ochotę wywalić bezczelnego gościa. Przyglądał mu się spod półprzymkniętych powiek. Mężczyzna podający się za doktora Schöffera miał koło sześćdziesięciu lat i rzeczywiście wyglądał na lekarza: gładko zaczesane rzadkie włosy, siwe wąsy krótko przystrzyżone, oczy dobrotliwie patrzące spoza okularów w cienkich złotych oprawkach, starannie wypielęgnowane dłonie z wielkim sygnetem z rubinowym oczkiem na małym palcu prawej ręki. - Nie - Schöffer pokręcił głową. - Zagłuszam podsłuch, chociaż nie podejrzewam, żeby zdołali założyć tutaj mikrofony. Wyjął z kieszeni portfel i wydobył dziesięciomarkowy banknot. - A, to - Michał zawiesił głos. Schöffer uśmiechnął się i przesunął banknot bliżej Michała. - Ostatnie cyfry serii to siedem zero trzy - powiedział cicho. - Odczytuję na wypadek, gdyby miał pan kłopoty z ostrością widzenia, a przyjmuję, że tak może być. Michał kiwnął głową. - Nie sądziłem, że będzie to - powtórzył. - Chciał pan powiedzieć, że spodziewał się kogoś młodszego - wciąż uśmiechał się dobrotliwie. - Nie lekceważyłbym jednak zalet, jakie daje mój wiek i zawód. Podszedł do okna i ukrywając się za kotarą, wyjrzał na ulicę. - No cóż, gdyby ktoś obserwował pana dom, to do głowy mu nie przyjdzie, że mam tu coś innego do załatwienia niż tylko lekarską pomoc w wypadku skrajnego opilstwa, z czego jest pan znany. Od dawna, panie majorze. Michał uśmiechnął się blado i wstał z krzesła, szczelnie otulając się kołdrą. - Szczerze mówiąc, nie czuję się najlepiej tak ubrany w pana towarzystwie, doktorze. Proszę zostać tu chwilę, a ja postaram się doprowadzić od ładu. Wsunął pantofle na bose stopy i wymaszerował do łazienki, słysząc, jak na dole ktoś otwiera drzwi wejściowe. Uznał, że to ordynans wraca z apteki, i ta świadomość sprawiła wyraźną ulgę w cierpieniu, jakie było efektem minionej nocy, gdy rzeczywiście wypił za dużo wódki na przyjęciu w pałacu Kurta von Schrödera, wydającego kawalerskie przyjęcie dla najbliższych przyjaciół, do których zaliczał się major Michał Sosnowitz. Napełnił umywalkę zimną wodą i zanurzył w niej twarz. Spodziewał się, że kontakt nastąpi tego dnia, 11 lipca 1938 roku, ale uważał, że będzie miał rutynowy przebieg: na stacji S-Bahn przechodzący obok mężczyzna wypowie półgłosem nazwę ulicy i kawiarni, a brak słowa ,,pilne" oznaczałby, że do spotkania z łącznikiem dojdzie następnego dnia o godzinie szóstej wieczorem. Zazwyczaj w takiej sytuacji miał za zadanie upewnić się, że nie śledzą go agenci Abwehry. Niebezpieczeństwo takie było czysto teoretyczne, gdyż Michael Sosnowitz był dobrze przyjmowany w kręgach niemieckiej finansjery i arystokracji, a naziści patrzyli na niego łaskawym okiem, gdyż
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna, sensacja i literatura grozy, thriller |
Wydawnictwo: | Wołoszański |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 31.05.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.