- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
jak usta. Otwieram furtkę ze sztachet i mijając frontowy trawnik, idę dalej, do bramy głównej. Na podjeździe jeden z przydzielonych nam Strażników myje samochód. To znaczy, że Komendant jest w domu, w swojej części mieszkania, w głębi za jadalnią, gdzie spędza większość czasu. Samochód jest luksusowy, tornado, lepszy od rydwanu, znacznie lepszy od przysadzistego, praktycznego behemota. Jest oczywiście czarny - kolor prestiżowy lub pogrzebowy - długi i smukły. Szofer z wielką miłością pucuje go irchą. To się przynajmniej nie zmieniło: pełen miłości stosunek mężczyzn do dobrych samochodów. Ma na sobie mundur strażnika, ale czapkę włożoną na bakier, zawadiacko, i rękawy podwinięte do łokci - widać smagłe ręce, porośnięte ciemnymi włoskami. W kąciku jego ust tkwi papieros - najwidoczniej i on ma co wymienić na czarnym rynku. Wiem, jak ten mężczyzna ma na imię: Nick. Wiem, bo słyszałam, jak rozmawiały o nim Rita z Corą, kiedyś znów słyszałam, jak mówił do niego Komendant: ,,Wóz mi nie będzie potrzebny, Nick". Nick mieszka tu na miejscu, nad garażem. Ma niski status: nie przydzielono mu kobiety, ani jednej. Nie kwalifikuje się, ma jakiś defekt, może zresztą brak mu znajomości. Ale zachowuje się tak, jakby o tym nie wiedział albo jakby było mu wszystko jedno. Jest zbyt naturalny, za mało służalczy. Może to głupota z mojej strony, ale ja wcale tak nie myślę. Coś mi tu śmierdzi, jak to się mówi: czuję pismo nosem. Mimo woli zaczynam się zastanawiać, jak on może pachnieć. Pachnieć - nie śmierdzieć. Może na przykład pachnieć jak wyprawiona skóra, zmoczona, w słońcu, przesiąknięta dymem. Wzdycham, wciągając powietrze. Spogląda na mnie i widzi, że na niego patrzę. Ma twarz francuską, pociągłą, kapryśną, same płaszczyzny i kąty, z bruzdami wokół ust, powstałymi od uśmiechu. Po raz ostatni zaciąga się papierosem, rzuca go na ziemię, przydeptuje. Zaczyna pogwizdywać, a następnie mruga do mnie porozumiewawczo. Spuszczam głowę i odwracam się tak, żeby białe skrzydła zasłoniły mi twarz; idę dalej. Zaryzykował, ale po co? A gdybym tak na niego doniosła? Może po prostu chciał mi okazać życzliwość? Może zauważył wyraz mojej twarzy i źle go zrozumiał? A mnie po prostu chodziło o papierosa. Może to była próba - żeby zobaczyć, jak się zachowam. Może jest Okiem. Otwieram bramę frontową i zamykam ją za sobą, patrząc w dół, byle nie za siebie. Chodnik jest z czerwonej cegły. Oto krajobraz, na którym się skupiam: pole prostokątów, lekko pofałdowane tam, gdzie przez całe dziesięciolecia działania zimowych mrozów pozapadała się ziemia. Cegły są stare, a jednak świeże i czyste. Chodniki są znacznie lepiej utrzymane niż dawniej. Dochodzę do rogu i czekam. Zawsze czekanie było dla mnie trudne. ,,Czekać, stać, to przecie też służba"[*] - mawiała Ciotka Lidia. Wbiła nam to do głowy. Mówiła także: nie wszystkie to wytrzymacie. Niektóre upadną na twardą ziemię albo w ciernie. Niektóre z was są słabo zakorzenione. - Miała na policzku pieprzyk, który poruszał się w górę i w dół, kiedy mówiła. - Pomyślcie o sobie jako o nasionach. - W tym miejscu jej głos nabierał miękkich, konfidencjonalnych tonów, jakby była nauczycielką tańca, która mówi dzieciom: ,,A teraz podnosimy ręce do góry i udajemy, że jesteśmy drzewami". Stoję na rogu, udając, że jestem drzewem. Ceglanym chodnikiem zbliża się do mnie postać - czerwona, z białymi skrzydłami przy twarzy, postać podobna do mnie, nijaka kobieta ubrana na czerwono, z koszykiem. Podchodzi bliżej, wpatrujemy się w siebie nawzajem, posyłając spojrzenia białymi tunelami płótna otaczającego nasze głowy. Tak, to ta. - Niech będzie błogosławiony owoc - wypowiada formułę przyjętego wśród nas pozdrowienia. - Niech Bóg otworzy - brzmi właściwa odpowiedź. Odwracamy się i razem idziemy wzdłuż dużych domów, w stronę centrum miasta. Wolno nam tam chodzić tylko parami. Jakoby dla naszego bezpieczeństwa, chociaż to absurd, i tak jesteśmy dobrze strzeżone. A prawda jest taka, że ona ma szpiegować mnie, a ja ją. Jeśli któraś z nas wymknie się z sieci z powodu czegoś, co się zdarzyło podczas jednego z naszych codziennych spacerów, odpowiada za nią tamta druga. Ta kobieta jest moją partnerką od dwóch tygodni. Nie mam pojęcia, co się stało z poprzednią. Po prostu pewnego dnia się nie zjawiła, a na jej miejsce przyszła ta. O takie rzeczy na wszelki wypadek nie pytamy, lepiej nie wiedzieć. A zresztą i tak nikt by nam nie powiedział. Nowa dziewczyna jest trochę pulchniejsza ode mnie. Ma piwne oczy. Nazywa się Glena, i to jest wszystko, co o niej wiem. Idzie ponuro, ze wstydliwie spuszczoną głową, z dłońmi w czerwonych rękawiczkach splecionymi przed sobą, stawiając drobne kroczki jak tresowana świnka chodząca na zadni
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Promocje: | ebooki na ekranie |
Kategoria: | literatura piękna, powieść psychologiczna |
Wydawnictwo: | Wielka Litera |
Rok publikacji: | 2017 |
Liczba stron: | 368 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.