- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rozpoczął żmudne sprawdzanie numerów, jakie kontaktowały się z denatką. W ostatnim tygodniu dość często odbywały się rozmowy z numerem stacjonarnym z Warszawy, który dzwonił średnio cztery razy w ciągu dnia. Okazało się, że należał do sieci Orange, wewnętrzni telemarketerzy, Tajler więc go wykreślił. Doradcy z call center potrafią być upierdliwi, na szczęście on sam nigdy nie miał z nimi do czynienia. Państwo opłacało jego telefon komórkowy, wybierało operatora, negocjowało umowy. Pozostało jeszcze sprawdzić cztery numery z ostatniego tygodnia. Figurował wśród nich także Piotr Czekaj. Kontaktował się tylko raz, kilka dni temu wysłał parę esemesów. Drugą osobą była Katherine Werner której numer pojawiał się na liście równie często jak doradcy z call center, tylko że rozmowy przeprowadzane z Werner były dłuższe, potrafiły trwać od pół godziny do dwóch. Tajler wziął długopis i tuż pod nazwiskiem zanotował: ,,Koleżanka od plotek, sprawdzić". Kolejny numer należał do Włodzimierza Nowaka, ojca denatki. Kontaktował się z nią tydzień temu. Ostatni z numerów na liście to telefon Arkadiusza Bilskiego. Kim mógł być, skoro kontaktował się z denatką kilkakrotnie w ciągu tygodnia, zazwyczaj w godzinach wieczornych i popołudniowych? Tajler domyślał się, ale dla pewności sprawdził w wyszukiwarce. Wpisał ,,Fresh Food Company Opole", po czym wszedł na stronę internetową firmy, a potem w zakładkę ,,O nas - zarząd firmy". Zarząd składał się z prezesa głównego, według informacji na stronie był nim właśnie Arkadiusz Bilski. Po chwili kursorem przesunął w dół, ponieważ interesował go dział finansowy. Znalazł dział ,,Rachunkowości i finansów", którego kierownikiem był Andrzej Musiał. Tajler zapisał adres firmy. Po przeanalizowaniu bilingów ofiary udał się do gabinetu Rozlewskiego. * Rozlewski usiadł w swoim skórzanym fotelu na kółkach. Do ręki wziął dzisiejsze wydanie ,,Nowej Trybuny Opolskiej". Przeglądając nagłówki, śmiał się w duchu z powodu ciszy przed burzą. Burza rozpęta się dopiero jutro. W myślach układał przykładowe tytuły: ,,Morderstwo na Chabrach" lub bardziej soczyste ,,Brutalne morderstwo sto metrów od posterunku policji". Jeszcze trzydzieści lat temu, kiedy pierwszy raz przekroczył progi milicji obywatelskiej, morderstwo wywoływało aferę na całe województwo. Nagle dziewięćset dziewięćdziesiąt pięć tysięcy mieszkańców najmniejszego województwa w Polsce żyło śmiercią obcego im człowieka i bestialstwem drugiego. Z zamyślenia wyrwało go wejście Tajlera. Spojrzał znad gazety. - Mogłeś zapukać - powiedział. - Wiesz, w godzinach pracy nie miałbym po co pukać, szparki-sekretarki nie masz, wódy w pracy nie łoisz, więc nie masz co przede mną ukrywać. Rozlewski odłożył gazetę i się roześmiał, po czym jego twarz spoważniała. - A jeśli w tym momencie przyjmowałbym łapówkę, mógłbym stracić autorytet u podwładnego. - Nie ma autorytetów, są tylko przełożeni - skwitował Tajler. - Dobra, dosyć pierdolenia, bo trup stygnie. - I zbliżamy się do sedna sprawy. Kto prowadzi sprawę Czekaja o dilerkę? - Narkotykowi, cały zespół, chyba pięć osób. Połączę się z ich dowodzącym. Jeśli dobrze pamiętam, to nadkomisarz Bień - powiedział Rozlewski, po czym chwycił telefon i skontaktował się z linii zewnętrznej. - Tu Rozlewski, poproszę nadkomisarz Bień. Nie na telefon, chodzi o jednego z figurantów w waszej sprawie. Podczas rozmowy kiwał głową, stukając koniuszkami palców o blat biurka. Tajler nie słyszał rozmowy. Po minucie Rozlewski odłożył słuchawkę. - Okej. Zaraz tu przyjdzie, oczywiście musiała walnąć tekst o zwykłym lenistwie i że traci czas na zapieprzanie schodami, ale jak najbardziej się stawi, jeśli może to pomóc w ich sprawie. - Jakiej sprawie? - Pewnie jak zwykle ten sam problem. Są narkotyki, są ci, co zażywają, jest ten, co sprzedaje, ale nie można znaleźć tego, kto rozprowadza na większą skalę niż pod liceum czy tam dyskotekami. - I w takich momentach cieszę się, że nie pieprzę się z tematem, kto bierze, kto sprzedaje - powiedział Tajler. - Wiesz, Janek, to jest trochę jak ośmiornica, rozbijamy jedną szajkę, pojawia się kolejna, to zwykła walka z wiatrakami. Rozmowę przerwał stukot do drzwi. Rozlewski, przeczuwając, kto za nimi stoi, wstał zza biurka i podszedł otworzyć. - Witam koleżankę Bień - powiedział. Oczom Tajlera ukazała się około czterdziestoletnia kobieta, wysoka blondynka. Włosy miała spięte, na sobie służbowy ubiór. - W jakiej sprawie? - spytała. - W sprawie waszego śledztwa z narkotykami. Chodzi nam o jednego gościa, Czekaja - wyjaśnił. - Dokładnie mojemu człowiekowi. Bień, poznaj Jana Tajlera z zabójstw. - Jan Tajler - przywitał się z nieznajomą. - Nadkomisarz Maria Bień. - Co ma
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Promocje: | najlepsze kryminały |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał |
Wydawnictwo: | Novae Res |
Rok publikacji: | 2020 |
Liczba stron: | 386 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.