- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.obok prymusa, na liściu klonowym - arbuz i kozi ser. Na rozciągniętym sznurku wisiało świeże pranie. Wszystko było skromne, ale tak naturalne, że miałem wrażenie, jakby czekał tam na mnie od lat. Zrzuciłem plecak na podłogę i w ubraniu położyłem się spać. Cykuta i baldaszki podchodziły aż do okien, otwartych na letnie niebo. Gwiazdy błyszczały niesamowicie. Leniuchowanie w nowym otoczeniu to najbardziej absorbujące zajęcie. Między dużym łukiem mostu na Sawie a jej ujściem do Dunaju przedmieście pyliło się w letnim skwarze. Swoją nazwę: Sajmiszte (targowisko), zawdzięczało pozostałościom wystawy rolniczej przekształconej przez nazistów w obóz koncentracyjny. Przez cztery lata marli tam setkami Żydzi, partyzanci i Cyganie. Gdy zapanował pokój, władze miejskie pobieżnie otynkowały te ponure budynki i przeznaczyły je dla artystów na stypendiach państwowych. Nasz - wypaczone drzwi, wybite szyby, zepsuta spłuczka - liczył pięć pracowni zamieszkanych zarówno przez skrajną nędzę, jak przez nadzianą cyganerię. Najubożsi z lokatorów, ci z pierwszego piętra, spotykali się codziennie rano, z pędzlem w dłoni, przy umywalce na korytarzu, gdzie dołączał do nich dozorca - inwalida wojenny w kaszkiecie przyrośniętym do czaszki - któremu trzeba było naciągać skórę na brodzie, podczas gdy on swą jedyną ręką przesuwał po niej ostrożnie brzytwą. Był to człowiek chorowity, nieufny, który nie miał nic innego do roboty poza pilnowaniem dziewczęcia w wieku, gdy łatwo zejść na złą drogę, i zbieraniem w ubikacjach - tureckich klozetach, w których przed kucnięciem trzeba opróżnić kieszenie - różnych drobiazgów: chusteczek do nosa, zapalniczek, wiecznych piór, które pogubili roztargnieni użytkownicy. Milovan, krytyk literacki, Anastazy, ceramik, i Vlada, malarz ludowy, zajmowali pracownie na parterze. Zawsze gotowi nam pomóc, służyć za tłumaczy, pożyczyć maszynę do pisania, odłamek lustra, garść gruboziarnistej soli albo - gdy sprzedali akwarelę lub artykuł - zaprosić wszystkich domowników na gwarną ucztę: białe wino, papryka, ser, po której następowała zbiorowa sjesta na gołej i nasłonecznionej podłodze. A przecież Bóg jeden wie, że żyli w niedostatku, lecz mroczne lata okupacji i wojny domowej nauczyły ich cenić drobne przyjemności, toteż Sajmiszte, w braku wygód, odznaczało się swojską serdecznością. Była tu dżungla maków, chabrów, chwastów, które pięły się po tych niszczejących budynkach i pogrążały w zielonej ciszy magazyny żywności oraz prowizoryczne obozowiska, które wyrosły wokół. W pawilonie sąsiadującym z naszym mieszkał rzeźbiarz. Z niechlujnym zarostem, młotkami zatkniętymi za pas jak kolty, spał na sienniku u stóp posągu, który właśnie wykańczał: partyzanta z obnażonym torsem i pięścią zaciśniętą na karabinie maszynowym. To był najbogatszy człowiek w okolicy. Czasy mu sprzyjały: pomniki poległych, gwiazdy z czerwonego granitu, wizerunki partyzantów zmagających się z wiatrem o prędkości dwustu kilometrów na godzinę - zamówień miał przynajmniej na cztery lata. Taka była naturalna kolej rzeczy; rewolucje wykluwają się w tajnych komitetach, po czym powszednieją, kostnieją i szybko stają się własnością rzeźbiarzy. W kraju takim jak Serbia, gdzie wciąż wybuchały powstania i toczyły się walki, rozporządzają oni już szerokim repertuarem heroicznym - spienione konie, obnażone szable, komitadżi - do którego wystarczy sięgnąć. Ale tym razem sprawa była trudniejsza. Wyzwoliciele zmienili styl, zeszli z rumaków i stali ostrzyżeni, zatroskani, odpychający, a łyżeczka konfitur, którymi rzeźbiarz częstował nas, zgodnie z serbskim zwyczajem, gdy się go odwiedzało, sugerowała świat łagodniejszy i mniej wojowniczy. Na drugim krańcu dzikiego terenu lodziarnia z przylegającym do niej szynkiem służyła za skrzynkę pocztową i miejsce spotkań tych, którzy żyli tutaj, między niebem a zaroślami wśród swoich kur i kociołków. Chodziło się tam po ciężkie ziemiste bloki gruboziarnistego lodu i sorbety z koziego mleka, których kwaskowaty smaczek pozostawał w ustach aż do wieczora. Knajpka miała tylko dwa stoliki. Szmaciarze z okolicy - starcy z czerwonymi rozbieganymi oczami, którzy węsząc pospołu za śmieciami, przybrali wygląd łasic, wychowanych w jednym worku - obsiadali je w najgorętszych godzinach, aby przy nich spać lub sortować swoje żniwo. Za lodziarnią ciągnęła się posesja ukraińskiego handlarza starzyzną, który mieszkał w schludnej budce pośród swoich skarbów; człowiek ten, cieszący się poważaniem, w nieodłącznej czapce z uszami, miał jedną górę butów nienadających się do użytku, drugą - przepalonych lub pękniętych żarówek, i prowadził swój biznes z rozmachem. Stos dziurawych baniek i przebitych dętek uzupełniał jego zasoby. Najbardzie
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść podróżnicza |
Wydawnictwo: | Noir Sur Blanc |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 338 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.