- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.yniósł w życiu naszym wielkie zmiany. W 1913 roku brat nasz, Henryk, miał objąć Mołodów, brat starszy, Konstanty, pracował od 1909 roku w Radzie Państwa w Petersburgu, siostra moja, Marynia, prowadziła w Mołodowie od 1908 roku doskonale idącą szkołę gospodarczą, ja miałam zimy spędzać w Warszawie z ojcem, który coraz bardziej potrzebował opieki; pragnęłam też bardzo mieć swój własny kawałek ziemi. I tak bardzo dotąd zwarte nasze życie rodzinne w innych odtąd miało płynąć warunkach. W październiku 1913 roku ruszyłam z ojcem do Warszawy. Na stacji Horodce czekała nas Rodziewiczówna, która jeszcze parę tygodni miała spędzić w domu, ale obiecywała, że wkrótce przyjedzie i cieszyłyśmy się obie, że będziemy się ciągle widywać, wspólnie pracować, bardzo blisko siebie mieszkając. Zaraz po jej przyjeździe dostałam zajęcie w Stowarzyszeniu Ziemianek i życie warszawskie ułożyło mi się miło i pogodnie. Ranki spędzałam w sklepie Przemysłu Ludowego Stowarzyszenia Ziemianek, popołudnia i wieczory z ojcem, który z przyjemnością odwiedzał ze mną różnych znajomych, sam miał dużo odwiedzających i dobrze się czuł w nowych warunkach życia. Zaraz po kolacji udawał się na spoczynek, a ja zwykle szłam do Rodziewiczówny, która mieszkała bliziutko. Tak nam minęła cała zima 1913-14 roku. W moim życiu ta jeszcze nastąpiła zmiana, że nabyłam wtedy własny kawałek ziemi w powiecie garwolińskim, mały, bardzo miły i ładny folwarczek, zwany ,,Emerytką". Kupiła go była dwa lata przed tym Rodziewiczówna, chcąca mieć w Królestwie swoją małą posiadłość, ale wiedząc, że tego pragnę i że mi się ta ,,Emerytka" bardzo podoba, odstąpiła mi ją z całą gotowością. Wiosną 1914 r. odwiozłam ojca do Mołodowa z tym zamiarem, że po kilku tygodniach zabiorę go na lato do swojego domku. Ale kochany ojciec nigdy już nie miał mego domku poznać; zdrowie jego zaczęło się psuć, przyszło cierpienie sercowe, tak że nie miał odwagi wyjeżdżać i ja sama więcej tego roku byłam w Mołodowie niż w ,,Emerytce". I byłam właśnie w Mołodowie, kiedy wybuchła wojna 1 sierpnia 1914 r. Rozdział II Po miesiącu, kiedy pierwsze wrażenia minęły, pojechałam do Warszawy, gdzie mnie już u Ziemianek czekano do roboty; ojciec miał do mnie potem na zimę przyjechać, ale się na to nie zdecydował. W Warszawie czekała już mnie Rodziewiczówna, a Ziemianki postanowiły urządzić swój szpital, który też wkrótce został otworzony na ul. Miodowej pod nr 6. Zaczęłam w nim pracować, mając sobie oddany dział ofiar, które płynęły bardzo obficie, bo ofiarna Warszawa w tym wypadku okazała się godna siebie. Potem zostałam tak zwaną starszą siostrą, a Rodziewiczówna była intendentką szpitala. Zaczęły się dla nas czasy usilnej pracy w szpitalu, ja przy rannych i opatrunkach, ona w biurze przy ogólnych szpitalnych sprawach. Kiedy mogłyśmy, wychodziłyśmy razem na miasto załatwić potrzebne sprawunki, a później, pod wiosnę, ciągnęło nas do pobliskiego ogrodu kapucynów popatrzeć na to, co było zawsze naszą ulubioną pracą, pracą przy ziemi; dobrze nam było czuć, jak ta ziemia kochana pachnie - wspominałyśmy, jaki pogwar ptasi musi się już rozlegać w naszych Czaharach! Zachodziłyśmy też często do Katedry i przed cudownym Krucyfiksem lewego ołtarza modliłyśmy się za nadchodzącą Polskę, i polecałyśmy Bożej opiece nasze dalekie rodzinne gniazda - i naszą przyjaźń. W październiku był pierwszy alarm podejścia wojsk niemieckich pod Warszawę, ale to prędko minęło. Pamiętam, że w tych właśnie dniach wezwano nas telefonicznie o godzinie pierwszej w nocy do szpitala, bo przywieziono dużą partię rannych; i został mi w oczach obraz tej nocy i ciągnących przez miasto na zagrożony bliski front wojsk syberyjskich małych syberyjskich koników i charakterystycznych małych wozów. Zima przeszła względnie spokojnie, ale z wiosną, wobec stałego cofania się frontu, stawało się prawdopodobne, a później jasne, że wojska rosyjskie wycofają się z naszego kraju. Pomimo niepewności, w jakich warunkach to nastąpi, i pomimo perspektywy, że kraj zaleją inne wrogie armie, myśleliśmy o tym z radością; czuliśmy, że to też minie - a zostanie Polska! W lecie wobec zbliżania się wojsk niemieckich stanęła przed nami groźba, że przy prawdopodobnym zajęciu Warszawy będziemy odcięte od naszych stron - ja od rodziny, a obie z Rodziewiczówną od naszych domów. Trzeba było wyjeżdżać, póki to jeszcze było możliwe. Naprzód wyjechała Rodziewiczówna, a potem ja, po zdaniu na jedną ze współpracownic moich obowiązków szpitalnych. Zajechałam do Hruszowej uspokoić Rodziewiczównę, że już jestem i odcięta nie będę, i już razem z niepokojem czekałyśmy na wieści z Zachodu, drżąc o losy kochanej Warszawy. I pamiętam, jakie wra
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, biografie, wspomnienia |
Wydawnictwo: | MG |
Rok publikacji: | 2012 |
Liczba stron: | 240 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.