- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.kę, a potem umoczyłam palec w wodzie z cukrem i wypisałam na parapecie swoje inicjały. Czekałam, aż moje imię zostanie wypisane mrówkami: żywa legenda. 3 Kiedy obudziłam się nazajutrz rano, nie było śladu po mojej euforii. Nie żebym miała kaca, ale wstałam z trudem. Butelka po cinzano stała na stole - pusta; groźne w tym wszystkim wydało mi się to, że nie pamiętałam, abym ją kończyła. Artur mi mówił, żebym tyle nie piła. Sam pił niewiele, ale od czasu do czasu przynosił do domu jakiś alkohol i zostawiał w widocznym miejscu. Myślę, że byłam dla niego czymś w rodzaju małego chemika: w głębi ducha lubił przyprawiać mnie o zmieszanie, bo sądził, że wyniknie z tego coś ciekawego. Chociaż nigdy nie wiedział, co ani czego w gruncie rzeczy oczekuje; gdybym przynajmniej ja to wiedziała, wszystko byłoby łatwiejsze. Na dworze mżyło, a ja nie miałam płaszcza od deszczu. Mogłam sobie kupić w Rzymie, ale tutejszy klimat zachowałam w pamięci jako niezmącony błękit i ciepłe noce. Nie wzięłam ani płaszcza, ani parasolki, ani wielu innych rzeczy, ponieważ nie chciałam zostawiać po sobie zbyt oczywistych śladów pakowania. Teraz zaczynałam żałować mojej garderoby: czerwono-złotego sari, haftowanego kaftana, morelowej aksamitnej sukienki z oberwanym zakładem. Tylko gdzie ja bym to wszystko tutaj nosiła? W każdym razie leżałam w łóżku, tęskniąc za wachlarzem z pawich piór, w którym brakowało tylko jednego pióra, za wieczorową torebką z niebieskimi paciorkami - prawdziwym antykiem. Artur miał dziwny stosunek do mojej garderoby. Żałował mi pieniędzy na ubranie; uważał, że nas nie stać, więc początkowo mówił, że to czy tamto nie pasuje do moich włosów albo że wyglądam w czymś za grubo. Później, kiedy w akcie samoudręczenia zaczął popierać Ruch Wyzwolenia Kobiet, wmawiał mi, że nie powinnam nosić tego rodzaju ciuchów, że to woda na młyn wyzyskiwaczy. Ale było w tym coś więcej - traktował moje ubieranie się jako afront, coś w rodzaju osobistej obrazy, będąc tym jednocześnie zafascynowany, tak jak wszystkimi innymi związanymi ze mną sprawami, których nie akceptował. Podejrzewam, że moje ciuchy musiały go podniecać, i to go irytowało. Wreszcie doprowadził do tego, że prawie przestałam nosić długie sukienki w miejscach publicznych. Zamykałam więc drzwi do sypialni, owijałam się jedwabiami i aksamitami i wyciągałam wszystkie wiszące złote kolczyki, łańcuchy i bransolety, jakie tylko mogłam znaleźć. Perfumowałam się, zdejmowałam pantofle i tańczyłam przed lustrem, obracając się powoli w walcu z niewidzialnym partnerem - wysokim mężczyzną w stroju wieczorowym, pelerynie i z płonącym wzrokiem. Kiedy tak ze mną wirował, od czasu do czasu potrącając o róg toaletki czy łóżka, szeptał zwykle: ,,Zabiorę cię stąd. Będziemy tańczyli razem, na zawsze". Bardzo mnie to kusiło, mimo że nie był prawdziwy. Artur nigdy nie chciał ze mną tańczyć, nawet kiedy byliśmy sami. Twierdził, że nie umie. Leżałam w łóżku, patrząc, jak pada. Z jakiegoś zakątka miasta dochodziło żałosne muczenie, schrypnięte, metaliczne, niczym głos żelaznej krowy. Zrobiło mi się smutno, a w mieszkaniu nie znajdowałam niczego na pocieszenie. Mieszkanie - właściwe słowo. W dziale ogłoszeń na ostatniej stronie angielskiej gazety nazwaliby to willą, ale były to zaledwie dwa pokoje i ciasna kuchnia ze ścianami pokrytymi surowym tynkiem, poplamionym i pożyłkowanym przez wilgotne zacieki. Przez sufit biegły gołe drewniane belki - pan Vitroni najwyraźniej uważał, że są po wiejsku malownicze - dając schronienie stonogom, które z nich czasem spadały, zwykle w nocy. W szczelinach pomiędzy ścianami i podłogą, a nierzadko i w małej wannie, gnieździły się średniej wielkości brunatne skorpiony, podobno niejadowite. Lał deszcz, było ciemno i zimno, gdzieś ciurkała woda, co odbijało się echem jak w grocie - dwa mieszkania nade mną w dalszym ciągu były puste. Dawniej mieszkała nad nami rodzina z Ameryki Południowej; do późna w nocy grali na gitarach, zawodzili i tupali, tak że kawałki tynku spadały nam na głowy jak grad. Nieraz miałam ochotę iść na górę pośpiewać z nimi i potupać, ale Artur uważał, że takie nawiązywanie znajomości to namolność. On wychował się w Fredericton w Nowym Brunszwiku. Przewróciłam się na łóżku i goła sprężyna wbiła mi się w kręgosłup. Sterczała pośrodku, ale wiedziałam, że jeśli odwrócę materac na drugą stronę, czekają tam na mnie cztery inne. Był to ten sam materac, z tymi samymi górami, dolinami i zasadzkami, które nie uległy zmianom przez rok używania go przez innych. Kochaliśmy się na nim w pośpiechu przywodzącym na myśl pokoje w motelach. Artura podniecały stonogi, którym zawdzięczaliśmy atmosferę zagrożenia (dobrze znany afrodyzjak, czego dowodem cza
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść psychologiczna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Wielka Litera |
Wydawnictwo - adres: | dystrybucja@wielkalitera.pl , http://www.wielkalitera.pl , 02-952 , ul. Wiertnicza 36 , Warszawa , PL |
Rok publikacji: | 2018 |
Liczba stron: | 384 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.