- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Andrea Camilleri PAPIEROWY KSIĘŻYC Przełożyła Monika Woźniak Noir sur Blanc Spis treści Karta redakcyjna 1 Tytuł oryginału: LA LUNA DI CARTA Opracowanie redakcyjne: KLEMENS GÓRSKI Korekta: BEATA WYRZYKOWSKA, MAGDALENA HORNUNG Projekt okładki: TOMASZ LEC Opracowanie graficzne serii: OLGIERD CHMIELEWSKI Skład i łamanie: DINKOGRAF Copyright (C) 2005 Sellerio Editore, Palermo For the Polish edition Copyright (C) 2011, Noir sur Blanc, Warszawa Wydanie I elektroniczne Warszawa 2013 ISBN 978-83-7392-424-6 Oficyna Literacka Noir sur Blanc Sp. z ul. Frascati 18, 00-483 Warszawa e-mail: Księgarnia internetowa: Konwersja: eLitera 1 - Panie komisarzu, oj, panie komisarzu! - Co się dzieje, Catar?? - Jest jakaś pani i ona czeka. - Na mnie? - Że na pana osobiście we własnej osobie, to ona nie powiedziała, powiedziała, że potrzebuje rozmawiać z kimś z policji. - Nie mogłeś ty z nią porozmawiać? - Panie komisarzu, ale ona powiedziała, że potrzebuje rozmawiać z kimś ważniejszym ode mnie. - Nie ma komisarza Augella? - Nie ma, panie komisarzu, telefonił, że późno się spóźni, bo się już spóźnił. - Dlaczego? - Bo mówi, że dzisiaj w nocy dzieciak źle się poczuł i dzisiaj rano ma przyjść doktor lekarski. - Catar?, nie ma potrzeby mówić doktor lekarski, całkiem wystarczy powiedzieć po prostu doktor. - Nie, nie starczy, panie komisarzu. Zamieszanie jest. Bo czasem jest taki, co się nazywa doktor, a wcale lekarzem nie jest. - No a matka? Beba? Czy ona nie może poczekać na wizytę lekarza? - Tak, tak, panie komisarzu, pani Beba jest. Ale mówi, że chce, żeby i on był w obecności. - A Fazio? - Fazio jest u chłopaka. - Co zrobił ten chłopak? - On nic, panie komisarzu. Umarł. - Jak umarł? - Przedawkował, panie komisarzu. - Dobrze, to zróbmy tak. Ja pójdę do swojego pokoju, ty poczekaj dziesięć minut, a potem wpuść panią. Był wkurzony na Mim? Augella. Odkąd urodził mu się dzieciak, przylepił się do niego, tak jak wcześniej przylepiał się do dziewczyn. Stracił głowę dla tego swojego Salva. A tak, bo nie tylko poprosili Montalbana na ojca chrzestnego, ale jeszcze zrobili mu niespodziankę, dając dziecku jego imię. - Mim?, nie możecie mu dać imienia twojego ojca? - Daj spokój, nazywa się Eusebio. - No to imię ojca Beby. - Jeszcze gorzej. Ma na imię Adelchi. - Mim?, wyjaśnij mi coś. Dajecie mu moje imię, bo inne imiona wydają się wam dziwne? - Oj, nie pieprz! Przede wszystkim chodzi o przywiązanie do ciebie, jesteś dla mnie jak Ojciec? Z synem takim jak Mim?? - Do chuja z takim gadaniem! Natomiast gdy Livia się dowiedziała, że niemowlę otrzyma imię Salvo, wybuchnęła płaczem. Takie szczególne okazje zawsze ją wzruszały. - Jaki to piękny dowód przywiązania ze strony Mim?. A - Przywiązania? A wiesz, kto to Eusebio i Adelchi? Od kiedy urodził się dzieciak, Mim? zaglądał tylko do komisariatu i zaraz znikał, bo Salvo (junior, ma się rozumieć) miał biegunkę albo czerwone plamki na tyłeczku, albo refluks, albo nie chciał ssać Poskarżył się przez telefon Livii. - Ach tak? Czego chcesz od Mim?? To świadczy o tym, że jest kochającym i odpowiedzialnym ojcem. Nie wiem, czy ty na jego Odwiesił słuchawkę. Przejrzał poranną korespondencję, którą Catarella zostawił mu na biurku. Ponieważ zdarzało się, że całymi dniami nie wracał do domu, miał umowę z pocztą, żeby prywatne listy, adresowane na Marinellę, dostarczali mu na komisariat. Tym razem były tylko listy urzędowe, których nie chciało mu się czytać, i odłożył je na bok, żeby przekazać Faziowi, gdy tylko wróci. Zadzwonił telefon. - Panie komisarzu, jest pan Latte z ,,s" na końcu z tej strony. Lattes, szef gabinetu kwestora. Jakiś czas temu Montalbano odkrył z przerażeniem i zaskoczeniem, że Lattes miał sobowtóra w postaci rzecznika rządu, który pojawiał się stale w telewizji, pokazując taką samą minę pobożnisia, wygoloną, świńskoróżową twarz i usteczka w kształcie dupy, tak samo obleśny i świętoszkowaty, identyczny we wszystkich szczegółach i gestach. - Drogi komisarzu, co słychać, co słychać? - Wszystko w porzą - Rodzina? Dzieci? Wszyscy zdrowi? Montalbano tłumaczył mu chyba z milion razy, że nie jest żonaty ani nie ma nieślubnych dzieci, ale na Lattesa nie było rady. - Wszystko w porządku. - Chwała Bogu, chwała Bogu. Proszę posłuchać, pan kwestor chciałby z panem porozmawiać dzisiaj po południu, o siedemnastej. Dlaczego chciał z nim rozmawiać? Kwestor Bonetti-Alderighi zazwyczaj unikał Montalbana, wolał wzywać zamiast niego Mim?. Musiało chodzić o jakąś grubszą sprawę. Drzwi otworzyły się gwałtownie, uderzając z hukiem o ścianę. Montalbano podskoczył na krześle. Pojawił się Catarella. - Proszę mi przebaczyć, panie komisarzu, wymknęły mi się z ręki. Dziesięć minut właśnie minęło, tak właśnie jak pan komisarz powiedział. - Tak? Minęło dziesięć minut? To czemu mi dupę zawracasz? - Ta pani, panie - Fazio nie wrócił? - Nie jeszcze, panie komisarzu. - To wpuść ją. Miała pod czterdziestkę i wyglądała prawie jak zakonnica: spuszczone oczy za okularami, włosy ściągnięte w kok, ręce zaciśnięte na torebce, obszerna szara sukienka, która nie pozwalała się domyślić kryjących się pod nią kształtów. Jednak nogi, mimo iż odziane w grube rajstopy i buty bez obcasów, były długie i zgrabne. Stanęła niezdecydowana na progu, wpatrując się w pas marmurowej posadzki, oddzielający płytki podłogi korytarza od płytek w pokoju Montalbana. - Proszę do środka, proszę. Niech pani zamknie drzwi i siądzie. Posłuchała, usiadłszy na brzegu jednego z dwóch krzeseł stojących przed stołem. - A zatem, - Panna. Michela Pardo. Rozmawiam z komisarzem Montalbano, prawda? - Poznaliśmy się? - Nie, ale widziałam pana w telewizji. - Słucham panią. Zmieszała się jeszcze bardziej. Usadowiła pośladki głębiej na krześle, popatrzyła na czubki swoich butów, przełknęła dwa razy ślinę, otworzyła usta, zamknęła, znowu otworzyła. - Chodzi o mojego brata, Angela. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki na
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał |
Wydawnictwo: | Noir Sur Blanc |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 258 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.