- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ały te znalezione w pokoju narad. Jak się okazało, były to pozostałości po wpisach z pamiętnika, które czytałem wcześniej. Toteż, chcąc na moment zahamować mocne bicie serca i obniżyć ciśnienie, kucnąłem i począłem zapoznawać się z treścią. 24 kwietnia 1988 roku, godzina 16:43 Reaktor przestaje działać w sposób kompatybilny z pozostałymi. Pompy generowały zbyt dużą moc. Gessner nic nie mówi, nie zwraca uwagi na pytania. Czy ma coś z tym wspólnego? 25 kwietnia 1988 roku, godzina 8:54 Gessner mówi, że z reaktorem wszystko jest okej, ale nie można go obsługiwać. Nie wierzę mu. Po pewnym czasie znika na cały dzień i nikt nie jest w stanie go odnaleźć. W pomieszczeniu mieszkalnym pozostawia po sobie tylko pościelone łóżko. Coś jest dziwnego z tym miejscem. Tutaj kończy się wpis autora, natomiast pojawiają się inne notatki, które wniosły dosyć dużo do całego obrazu: Dzisiaj wybuchł pożar, dokładnie o godzinie 13:23 przy reaktorze numer 1 od strony laboratorium pracowniczego. Ewakuowaliśmy wszystkich pracowników z tego segmentu. Na szczęście nic nikomu się nie stało. Naprawa trwała kilkanaście minut (co wydaje się dosyć dziwne), ale wszystko wróciło do normy. Niestety, zaginął gdzieś inżynier Michael Gessner, który odpowiada za bezpieczeństwo i stabilne działanie reaktora numer 1. Wszczynamy poszukiwania. V. Czuję się niczym niedźwiedź rozbudzony zgłębokiego zimowego snu. Nie pamiętam, co wydarzyło się przed momentem, ale gdy otworzyłem oczy, wydawało mi się, iż ponownie padłem niczym zabite zwierzę na podłogę i oddałem się w objęcia Morfeusza. Czy to powietrze tak działa, ciśnienie, temperatura? A może ciemność spowita powiewem chłodnego wiatru, która po prostu powoduje zwiększone zmęczenie organizmu? Nie jestem tego pewien, nie znam odpowiedzi. Ocknąwszy się już w pełni świadomości, powstałem -- światło w pomieszczeniu zostało wyłączone (naprawdę, nie chcę wiedzieć dlaczego), toteż znowu zdany wyłącznie na niezawodne działanie latarki i własne -- w pełni okraszone dozą zgrozy -- zmysły, ruszyłem ku wyjściu. Okazało się jednak, że drzwi, będące moją ostatnią deską ratunku w chwili najdziwniejszych wydarzeń, zostały zamknięte. Strach rósł w siłę, gdy umysł podpowiadał emocjom, że istnieje prawdopodobieństwo obecności istoty podobnej do mnie; bo przecież, cóż mógłbym myśleć, gdy obudziwszy się ze snu, zostałem zamknięty jak więzień w najokropniejszych lochach opuszczonego przez Boga zamku? Na szczęście drzwi nie były zaryglowane, ani zamknięte na kłódkę. Gdy otworzyłem je powoli, a dosyć trudno było wprowadzić je w ruch (najprawdopodobniej ktoś chciał mnie uwięzić w tym pomieszczeniu, co, jak widać, na całe szczęście się nie udało), oczom moim ukazał się korytarz w pełnej okazałości, który w niczym nie przypominał poprzednich, którymi resztkami sił uciekałem. Skłamałbym, mówiąc, że nie czułem żadnej duszności atakującej moją psychikę, ani nie odczułem nutki ogarniającego całe moje ciało przerażenia, gdy ujrzałem potężne, napływające do zaślepionych oczu światło, dobywające się z końca korytarza, które w swoim dziwnym, tajemniczym ruchu przypominało sposób poruszania się istoty oświetlającej miejsce, w którym właśnie się znajduję. Światło stawało się coraz intensywniejsze. Pomyślałem, że osobnik kieruje się w moją stronę. Bacznie więc obserwując otoczenie wokół, bez chwili namysłu -- co okazało się zgubne -- wychyliłem się, przez co stałem się lepiej widoczny i narażony na większe niebezpieczeństwo -- po czym z jakąś dozą nieśmiałości, ale zupełnie nie przemyślawszy swojego zachowania, zawołałem do istoty. Postać, dostrzegłszy mnie z oddali, ruszyła żwawym, energicznym krokiem. Każdemu ruchowi towarzyszył ciężki, rozprzestrzeniający się w całym półmroku korytarza oddech, który wskazywał na zmęczenie osobnika (a może coś w rodzaju ,,głodu"?). Dodatkowo -- zapewne na moje nieszczęście -- pomiędzy głuchą, wszechogarniającą martwą ciszą a dźwiękiem stawianej potężnej stopy, moje zmysły zarejestrowały, że postać mówi coś w niezrozumiałym dla mnie języku, jęcząc przy tym i nienaturalnie nisko warcząc, niczym oszołomiony i rozwścieczony zwierz. Wyszedłem w ostateczności na korytarz, oświetliłem go wraz ze zbliżającym się stworem latarką -- dostrzegłem osobę odzianą w szarozielony płaszcz przeciwchemiczny, z maską gazową z ogromnymi czarnymi ślepiami, chlebakiem wiszącym na ramieniu dosyć dziwnym wykrzywieniem ciała w prawą stronę w samym pasie, jakby była pozbawiona kilku żeber, innych kości czy organów. Postać wydawała się w związku z tym nienaturalnie wygięta -- kulała na jedną, równie niefortunnie zdeformowaną, nogę. Przyjrzawszy się uważniej, zobaczyłem na stary
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, opowiadania |
Wydawnictwo: | Goneta |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 23.01.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.