- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rem wieka zysków i strat. Skróćmy jego męki, zatrzaśnijmy wieko wieku. Taka lekka siła Zmierzch, taki lekki zmierzch, w rytm krakowskich tramwajów ostatniej zmiany zjeżdżających do zajezdni. Taka lekka jazda, dym zasnuł wszystko, a może to noc niezauważalna. Taka lekka noc, znowu stoję na przęśle mostu Piłsudskiego. Coś mnie tu popycha i przyciąga do tego miejsca zamurowanego w pamięci jak Brama Wschodnia dla księcia, do tych jak żagiel wybrzuszonych struktur stalowych gna jakaś siła, może nie od razu tajemna i zła. Może to wiatr od rzeki albo raczej wewnętrzna potrzeba, taka lekka siła. Lubię z tego miejsca oglądać śmierć słońca i zmartwychwstanie gwiazd zamiast rzeki, zamiast miasta. Można wszystko dostrzec stąd, nawet Ostateczny Sąd, można nawet oceniać minione godziny bezpowrotnie stracone dla samego siebie i choć obok mnie staje tutaj zawsze Ezra, poeta ze szpitala wariatów, a nie Albert, brat z ogrzewalni dla takich jak ja, to wizje zmieniają się tu w proroctwa eschatologiczne, ot, taki most! Takie przęsło łączące Wielki Wschód z Wielkim Zachodem. Łuk żalu i Łuk miłosierdzia stopione w jedność, Jego Wysokość Skok w mrok, w tajemnicę lekkości, ma tu wstęp wzbroniony surowo. Bazylika odzyskała sacrum Kłótnie nad spalanym igliwiem, nie mirrą kadzielną, lecz pachnącym podobnie. Miała być miła woń, a nie jest, jest tylko nieznośny zapach ludzi lasu. Ich wielka kadzielnica uszkodziła ściany bazyliki -- oto cały ambaras. Są mocne słowa słabych mężczyzn odurzonych organicznym dymem, kwilenie zaszczutych piszczałek, podzwonne dla zmanierowanych sygnaturek kompletne już zamieszanie pośrodku głównej nawy. Pielgrzymów i żebraków nie ma w jej wnętrzu, emocjonalnych młodzieńców i starszych pań też, usunięto szopkę, żłóbek i grób. Ołtarz z tabernakulum przesunięto do nawy bocznej, by zrobić więcej miejsca dla wymiany poglądów, w istocie kadzenia totalnego i pełnowymiarowego. Oto wchodzi orszak -- prawie jak procesja -- całkiem bizantyjski, aczkolwiek republikański, kroczy przez środek kościoła, baldachim na czele. Prawie procesja rozdziela kłócących się zaciekle, zapach z kadzielnicy nie zabił nawet obcej muchy, zapach nie zabił fetoru z przybyłych podsądnych i sędziów, gdyż rozbujano emocje bardziej niż kadzielnicę, więcej mężczyzn do niej potrzeba pod feretronami politycy, na feretronach też. Pod baldachimem fałszywy biskup bez monstrancji i cesarz racjonalnej Europy kroczą ramię w ramię. Zażenowane witraże stopiły się jak wosk, nawet dzieci w komeżkach uciekły za mur, jest dzień świętych wyborów. Beznodzy żebracy powstali i kręcą somnambuliczne filmy przed frontonem kościoła, maszkarony i chimery gotyckie, a jakże, ożyły, wyjęły smartfony z uśmiechem i tweetują dla sprawy narodu oświecenia. Jak flesz grom spadł z jasnego nieba, ogłoszono, że spory i wybory w Polsce decyzją mistrza kolegium przeniesiono do pobliskiego centrum dialogu. Zadymiona bazylika wreszcie odzyskała sacrum. Bez sumienia Nie ma śladu po skrzywdzonych ptakach miłości, które w sumieniu wiły gniazda. Spalono je. Widzowie misterium ognia w kajdanach klaskali i bawili się dobrze przy tym, a gniazda z mirry uwite były nieziemskie, pachnące i nieskazitelne. Jakkolwiek sumienia pozostały, ptaki spalono z gniazdami. Nad wszystkim świeci słońce jaźni i zamienia się w bóstwo, personifikuje się samotność geniuszu, dzioborożce, niby pelikany łask, usiadły wyżej, pohukując i złorzecząc. Nie wiesz, że słowa skruchy nie dotrwają do letargu, nie dotrwają do snu, nie dotrwają do przemiany słońca w bóstwo. Ostatni władco ptaków, poderwij służby, poderwij samoloty gaśnicze, niech nabiorą wody w kary słonych jeziorach, niech na słońce zrzucą te bomby wodne, zanim się w nie zmienisz bez sumienia, gasnąc nieodwracalnie. Spektrum Są słońca i są polaroidy. Wyjmij swoją twarz z jednego i drugiego. I co? Zrobiłeś to? Czarna plama? -- A jednak! Są kwiaty uśmiechające się na oknie w donicy i kolorowe twarze zadumanego bukietu na stoliku, w dzbanie. Wyjmij swoją z jednego i drugiego. I co? Zrobiłeś to? Biała plama? -- A jednak! Są twarze jak plamy i są kolory jak twarze. Wyjmij czerń i biel ze wszystkich. I co? Zrobiłeś to? No widzisz -- tak wygląda twoja osoba! Zbyt tęczowo niestety! Utrwal to spektrum, zachowaj ten wynik do analizy rozszczepialności twojej fotograficznej wolności. Bóg, sł wszystko Można być notariuszem w Hrubieszowie jak Leśmian albo jak Antoniewicz Jezuitą przez wszystkich najbliższych odumarłym. To nie ma znaczenia dla Boga, to nie ma znaczenia dla słowa. Można być majętnym albo nędzarzem, sekretarzem potężnego króla na Wawelu jak Kochanowski albo jak Norwid głodować w po
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | poezja |
Wydawnictwo: | Ridero |
Wydawnictwo - adres: | isbn.ext@ridero.eu , http://ridero.eu/pl , PL |
Rok publikacji: | 2018 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.