- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.tywał na głos ćwiczenia, a ja byłem dumny z tego, że - najmłodszy w klasie - czytam jak dorosły. Często sam się zgłaszałem, żeby wyjaśnić coś reszcie klasy. Pomagałem pani - byłem stworzony do tej roli. Nie interesowało mnie, co myślą na mój temat koleżanki i koledzy. No może niezupełnie wszyscy, ale większość na pewno. Zależało mi na opinii jednej Hani, która mi się podobała, i jednego Andrzeja, który nosił okulary, ale mimo to chciałem, żeby został moim kolegą. Nawet jeżeli nie będę mógł go zaprosić do domu. Zakolegowaliśmy się w końcu dzięki wspólnej rozróbie. Nie wolno było biegać w czasie przerwy, groziło to surowymi karami, takimi jak uwaga w dzienniczku, a nawet wezwanie do pani dyrektor. Jedno i drugie brzmiało strasznie, ale tamtego dnia Andrzeja i mnie ogarnęła wielka radość. Coraz częściej spędzaliśmy razem czas na przerwach i wyglądało na to, że zostaniemy kolegami. Rozochoceni biegaliśmy jak szaleni. Ganialiśmy się po szkolnym korytarzu niepomni zakazów, co nie mogło trwać długo. Zatrzymała nas w końcu nieznana nauczycielka, nie mieliśmy z nią lekcji. Nawet nas nie zwymyślała, ale kipiała gniewem, trochę jak Ba. Wyjęła notes i zapytała, z której jesteśmy klasy. Odpowiedzieliśmy, po czym kazała nam podać nazwiska. Wtedy, ku mojemu zdumieniu, Andrzej powiedział: ,,Ja jestem Danek Wyszogrodzki". Przejrzałem jego chytrą grę i podchwyciłem: ,,A ja nazywam się Andrzej Trojanowski". Wykołowaliśmy ją. Obaj dostaliśmy uwagi w dzienniczkach, ale zostaliśmy z Trojanem prawdziwymi kumplami, na dobre i na złe. A tamta okropna nauczycielka nigdy nie odkryła naszej sztuczki. Cudowna podróż Telewizor rzadko mnie przyciągał. Czytałem. O krasnoludkach i o sierotce Marysi - bardzo smutne, bardzo. Cudowną podróż, szwedzką książkę o niedobrym chłopcu, który zmniejszony za karę do rozmiarów skrzata leciał na szyjach dzikich gęsi - to też było chwilami smutne, ale za to piękne. To miała być kara? Chciałbym lecieć tak jak on, odbyć daleką podróż, może nawet taką, z której się w ogóle nie wraca, która trwa bez końca. Miałem też w domu Podróże Guliwera z kolorowymi rysunkami, najbardziej podobał mi się ten, na którym Guliwera związali maleńcy Lilipuci. Czytałem Baśnie Andersena, najpierw w jednym tomie z ilustracjami Szancera (Ba mówiła, że to najlepszy ilustrator), a potem w trzech oprawionych w płótno, i zawsze płakałem przy śmierci dziewczynki z zapałkami. Była to najsmutniejsza historia, jaką przeczytałem - do czasu kiedy znalazłem w domu Nowele Sienkiewicza. Kosmonauta Na chłopca z trójkątną twarzą, który tak ładnie zaśpiewał hejnał mariacki, wszyscy wołali Trefniak. Zdaje się, że było to przezwisko z podwórka, bo przyszedł z nim do szkoły. A może to ono za nim przyszło? W każdym razie ten chłopiec wszystkich denerwował. Zgłaszał się do odpowiedzi na każde pytanie i nie chciał się z nikim bawić. Wydawało mu się, że jest lepszy od innych, a mnie wydawało się tak samo. Z tym, że to ja naprawdę byłem lepszy. Kiedy koleżanki i koledzy uczyli się liter, czytałem powieści przygodowe - także na lekcjach. Pani udawała, że tego nie widzi, bo musiała nauczyć inne dzieci liter, a mnie uczyć nie musiała. Czytałem wtedy - poza W pustyni i w puszczy, do której mogłem wracać co miesiąc - wszystkie znalezione w domu powieści podróżnicze, głównie Ferdynanda Ossendowskiego, tych było najwięcej. Po mojej mamie. Trefniakowi daleko było do mnie, jeśli chodzi o czytanie, ale raz, że miał coś do powiedzenia na każdy temat, a dwa, że zawsze mówił coś innego, niż ja bym powiedział. Pani zapytała nas kiedyś, czym się interesujemy tak dla siebie, poza szkołą. Dziewczynki mówiły okropne rzeczy o lalkach i sukienkach i tylko jedna Hania, ta, która mi się podobała, powiedziała, że po lekcjach chodzi do szkoły muzycznej. Ja od razu podniosłem rękę i powiedziałem, że moją wielką pasją (tak powiedziałem: ,,wielką pasją") są podróże, egzotyczne podróże do dalekich krajów, i że kiedyś pojadę do Afryki. Nie zrobiło to większego wrażenia na koleżankach i kolegach, co najłatwiej było wytłumaczyć ich nieznajomością geografii. Tymczasem Trefniak zaskoczył wszystkich. ,,Interesuję się techniką - powiedział. -Zamierzam zostać konstruktorem i skonstruować rakietę, którą polecę na Księżyc". Nawet nie usiadł po tych słowach, skubany, tylko się rozglądał. Moja pierwsza myśl była taka, że ja kiedyś naprawdę pojadę do Afryki, a on opowiada bajki o Księżycu, ale nikomu to nie przeszkadzało. Trefniak awansował na kosmonautę. Klarnet basowy Raz w tygodniu bałem się telewizora. Dziadkowie oglądali serial, w którym była przerażająca muzyka. Kładli mnie spać w moim pokoju, zamykali drzwi do swojego i gasili światła. Robiło się strasznie. Przez mat
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść biograficzna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Marginesy |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.