- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rą padają potępieni i co najmniej jeden demon w służbie namiestnika. Żadnych gróźb, deklaracji, żądań... w każdym razie o niczym takim nas nie poinformowano. Markoff patrzył na nią, mrużąc oczy. - Ty lepiej znasz Guldenhorna i tego drugiego. Myślisz, że nie zdradzili nam wszystkiego, co sami wiedzą? - Trudno powiedzieć. Ale jedno jest pewne. Demon, który prosi o pomoc śmiertelników, zamiast się zwrócić do pobratymców, to bardzo ogłupiały demon, Werner. - Albo bardzo chytry demon. - Ale do czego moglibyśmy im być potrzebni my i nasze śledztwo, i jeszcze tych dwóch żałosnych typków, których też wynajęli? Nie. Nie sądzę, by to miała być aż tak piętrowa intryga. Wracając do ataków, co ci się rzuca w oczy w pierwszej kolejności? - Jak na razie nie widać w nich żadnej logiki. - Markoff łyknął jeszcze whisky. - I są mało niszczycielskie, tak naprawdę. - Fakt. Ale, cholera, ten ktoś uderzył w Palazzo Dolore. Nie byle jaki wyczyn. - Demonstracja siły? Wyzwanie rzucone namiestnikowi? - Maleforos i Guldenhorn podejrzewają chryję polityczną, nakręconą przez przeciwników Lape Zodire. Ja nie jestem taka pewna. - Sangre w zamyśleniu wpatrywała się w blade niebo widoczne ponad krawędzią murów. - Coś mi się w tym wszystkim nie zgadza, Werner. Coś nie pasuje. - Czemu? - Za mała skala. Tak jak mówiłeś, za mało zniszczeń. Za mało ofiar, żeby wywołać zamieszki. W Szeolu? Na Molocha, nawet w świecie żywych terroryści starają się troszkę bardziej. A z drugiej mamy atak na Palazzo Dolore. Jedno z najlepiej strzeżonych miejsc w mieście. - No dobrze. A jeśli coś z własnej inicjatywy przybyło z niższych piekieł, tak jak sugerował Guldenhorn? I uderza, gdzie popadnie? Sangre machinalnie obracała w palcach zakrętkę od manierki. - Przychodzi mi do głowy jeszcze jedna możliwość - powiedziała powoli. - Że ktoś lub coś tymi wybuchami zaciera za sobą ślady, absorbuje naszą uwagę, a o tym, co naprawdę szykuje, dopiero się przekonamy. - Co podejrzewasz? - Nie wiem, co konkretnie. Może faktycznie intrygę polityczną. - Potarła czoło. - Więzienie, a potem sklep z bronią, Werner. I do tego ta przepowiednia pani Mendez. Miecz groźny niczym gniew Pana, płonące wieże - Nie wiem, co się stało Bernardicie - mruknął Markoff. - Zwykle przepowiada z sensem. Ale on też wyglądał na zaniepokojonego. W następnej chwili niebo rozbłysło czerwienią i rozległ się huk, od którego zadrżały mury. *** Tym razem nieznany sprawca zaatakował na przedmieściu i gdy dotarli na miejsce, pożar dopiero przybierał na sile. Potępieni uciekali w panice z zagrożonych domostw. - Nic tu po nas, cholera! - Sangre cofnęła się w głąb najbliższej bramy, chroniąc się przed stratowaniem. - Czekaj! - Markoff trącił ją w ramię. - Patrz. Wskazał przeciwległą stronę ulicy. Ignorując pędzące na oślep dusze, na stertę połamanych desek i śmieci wspięła się postać w czarnej opończy z kapturem. Z tej odległości nie dało się poznać, czy to człowiek, miszling czy demon. Postać uniosła ramiona. Ponad zgiełkiem spanikowanego tłumu i hukiem płomieni poniósł się niesamowity, wibrujący okrzyk czy zaśpiew. Zabrzmiał przeraźliwy syk, jakby na płonące domy chlusnęła niewidoczna fala wody. Ogień przygasł i wszystko zasnuła chmura dymu. - Niech mnie Belial - szepnął Niemiec. Poskramiacz ognia opuścił ręce i wpatrywał się w swoje dzieło. Markoff otrząsnął się z osłupienia. - Bierzemy go - oświadczył. - Trzeba sprawdzić, co to za jeden. - Po co? To nie jego tropimy. - Włada ogniem! - Owszem, i to dobry powód, żeby z nim nie zadzierać bez potrzeby. - Ja też mam w zanadrzu parę sztuczek. - Niemiec uśmiechnął się paskudnie. - Jestem od niego szybszy, chcesz się założyć? - To nie jego tropimy - powtórzyła stanowczo Sangre. - Boisz się? - Po prostu logicznie rozumuję. Markoff patrzył na nią przez chwilę, potem wzruszył ramionami. - Dobra. Tylko z nim pogadamy. A nuż coś wie. Przeszli przez ulicę, pokasłując, bo dym zgęstniał jeszcze bardziej. W ruinach jednego ze spalonych domów ktoś krzyczał - rozpaczliwie, nieludzko. - Hej, ty! - zawołał Markoff w kierunku odzianego w czerń nieznajomego. Ten odwrócił się, a Sangre drgnęła na widok bladej twarzy o delikatnych rysach, w której tliły się czerwone szparki oczu. Dopiero teraz zauważyła również długi ogon wijący się wokół nóg postaci. - Czego chcecie? - spytała kobieta miszling głosem przypominającym syk płomieni. - Kim jesteś? - Nazywam się Surjit, ale mówią na mnie Feuersprache. - Powiedziała to tonem, w którym brzmiała duma i leciutkie ostrzeżenie. - A wy kim jesteście? - Prowadzimy śledztwo z rozkazu namiestnika. Co tu się stało? Surjit vel Feuersprache uniosła brwi. - Właśnie uratowałam dzielnicę, a może i całe miasto. Ale nie
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, podróże w czasie |
Wydawnictwo: | RW2010 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 05.10.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.