- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.w osobach inżynierów Przewłockiego i Orzechowskiego, do Wilna z propozycją, by mój ojczym zechciał objąć kierownictwo towarzystwa akcyjnego Agromotor. Towarzystwo owo miało na celu dostarczanie do Polski przede wszystkim maszyn rolniczych i narzędzi oraz różnych innych maszyn i narzędzi - bo w Polsce w tym czasie wszystkiego brakowało. Ojczym, oszmiańczuk z dziada pradziada, był inżynierem i pracując w Wileńskim Towarzystwie Rolniczym, przeprowadził pierwszy spis statystyczny bydła na Wileńszczyźnie. Jednocześnie był sekretarzem Towarzystwa Pomologicznego. Zgodził się na propozycję Polaków z Ameryki. Nastąpiło uroczyste otwarcie placówki przy ulicy Wileńskiej 26 w Wilnie. Olbrzymi dziedziniec zapełnił się żniwiarkami i kosiarkami Massei Harris, kalifornijskimi traktorami, pierwszymi chyba na Wileńszczyźnie samochodami Dodga. Były też kosy i sierpy, od motyki do traktora - wszystko. Największym zainteresowaniem rolników i nierolników cieszyły się traktory. Pierwszy pokaz sprawności małego i zwrotnego traktora z pól Kalifornii odbył się na polach Kalwarii, zwanej Werkowską, bo położonej w pobliżu Werek, niedaleko Wilna. Na pokaz orki przybył również generał Lucjan Żeligowski, pełniący wówczas funkcję naczelnika państwa Litwa Środkowa. Urodzonego w Oszmianie generała nie nazywaliśmy inaczej, jak wielkim księciem litewskim, spadkobiercą Olgierda i Witolda. Naturalnie Agromotor dysponował wykwalifikowanymi kierowcami, ale uprosiłem ojczyma, by mnie pozwolił zademonstrować generałowi Żeligowskiemu przydatność kalifornijskiego traktora dla ziemi wileńskiej. Odrzucając skiby na szybkim i zwrotnym traktorze, miałem cały czas w pamięci swoją orkę przy użyciu sochy, a przed oczami - wuja Ignacego, spokojnie śpiącego na miedzy snem logicznie wyrozumowanym, opartym na twierdzeniu: teoria bez praktyki jest niczym. Tymczasem wuj Ignacy rósł zdrowo. Przystojny, o atletycznej budowie, był mówcą niepośledniej miary. Podczas pobytów u nas w Wilnie nie dopuszczał do głosu swych kuzynów czy wujów, adwokatów z zawodu. A cóż dopiero, gdy słuchaczami jego byli sąsiedzi z odległego o kilka kilometrów Kamiennego Łogu - Oleś i Bonieczka Wołożyńscy. Podczas okupacji niemieckiej w 1915 roku chadzaliśmy tam, naturalnie boso, by nie zniszczyć drogocennego obuwia. W miejscu, skąd byliśmy niewidoczni z okien domostwa, nakładaliśmy te ,,kosztowności" na nogi i tak ukazywaliśmy się czekającym na nas gospodarzom. Po nieodzownym traktamencie wuj Ignacy wygłaszał swe poglądy na sprawy życia, na poziomie, który obu Wołożyńskich przyprawiał z zachwytu o zawroty głowy. I tak kiedyś na temat języka polskiego i ortografii wyłuszczał taki pogląd: - Według mnie to CHIŃSZCZYZNA. Tylko że w Chinach mandarynowi za nauczenie się dziesięciu tysięcy znaków dają tytuł MANDARYNA O NIEBIESKIEJ GAŁCE i ma prawo noszenia na czapce NIEBIESKIEJ GAŁKI. A jeśli ja nauczę się dziesięciu tysięcy słów pisanych przez ,,rz", to nic z tego nie mam. Podziwiałem w takich chwilach Olesia i Bonieczkę Wołożyńskich. (Oleś był o dwa lata starszy od Bonieczki, a z wujem Ignacym dzieliła ich niewielka różnica wieku). Obu tym słuchaczom od skupienia, by ogarnąć mądrości wuja Ignacego, pot kroplisty zraszał czoła i szeptali w tonie największego uznania: - Pan Ignacy! Pan Ignacy! Prawda mówi! Prawda mówi! - Mandarynowi - wtajemniczał dalej Wołożyńskich wuj Ignacy - jeśli nauczył się pisania dalszych dziesięciu tysięcy znaków, zmieniają gałkę niebieską na czerwoną. A jeśli ja nauczę się pisania dziesięciu tysięcy słów przez ,,o" kreskowane, to nie mam za to nic! Pot strugami spływał z twarzy Olesia i Bonieczki Woło
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, opowiadania |
Wydawnictwo: | Bernardinum |
Rok publikacji: | 2011 |
Liczba stron: | 449 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.