- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.czterogodzinnym czasie. Obóz 3. był przedostatnim punktem orientacyjnym na szlaku prowadzącym na szczyt, a do tego zdecydowanie najmniej wygodnym, usytuowanym na kilku niewielkich platformach, specjalnie wyrąbanych w nadzwyczaj stromej pochyłości zbocza. Koczujący tu himalaiści zwykle zamykają się w namiotach (wyjąwszy niezbędne wyjścia za potrzebą), ponieważ poruszanie się na zewnątrz bez zabezpieczenia liną jest niebezpieczne. Zdarzyło się już, że ktoś zrobił fałszywy krok i spadł z Lhotse z wysokości 2500 stóp wprost do Bergschrundu i roztrzaskał się na miazgę w leżącym poniżej Zachodnim Kotle. Niemniej, jeśli chcieliśmy dotrzeć na szczyt, możliwie długi odpoczynek i zjedzenie czegoś miały wielkie znaczenie. Po dojściu do Obozu 3. Adam, mój współlokator w namiocie, i ja na długo przed zachodem słońca staraliśmy się czym prędzej urządzić i zaaklimatyzować. Gdy jednak zluzowałem uprząż, by wśliznąć się do śpiwora, poczułem, że nie jest dobrze. Ból i sztywność bowiem wręcz w mgnieniu oka stały się jeszcze bardziej dokuczliwe niż wcześniej. Zacząłem sobie powtarzać, że bardzo potrzebuję snu. Potem będę mógł podjąć kolejną próbę i rankiem ruszyć na szczyt. Czułem taki ból, jakby ktoś kroił moje dolne kręgi nożem Rambo. Ból nadchodził falami, nieco słabł i znów narastał, a ja wiłem się w śpiworze. I tak na przemian, aż trudno mi było oddychać. Wprawdzie bardzo dbałem o kondycję fizyczną, lecz, co tu kryć, byłem przecież starzejącym się astronautą, a misje kosmiczne nie okazały się zbyt życzliwe dla mojego kręgosłupa. Wyobrażam sobie, że przypomina on wieżę z klocków w grze jenga[2], w miarę upływu czasu coraz bardziej niestabilną i chwiejną. Na kręgi przeciętnego człowieka, poprzedzielane chrząstkami stanowiącymi amortyzatory, bardzo niekorzystnie wpływa przyrodzona nam konieczność poruszania się w postawie wyprostowanej. W następstwie niewiarygodnych nacisków na kręgosłup ciśnienie wywierane na dyski osiąga wartość nawet 230 funtów na cal kwadratowy[3]. Ja jednak jestem idealnym kandydatem do poważnych schorzeń kręgosłupa nie tylko z powodu względnie zaawansowanego wieku - tego nie ubywa. Swoje robi też mój wzrost - w postawie wyprostowanej mierzę 6 stóp i 3 cale, czyli ponad 190 centymetrów - a dodatkowo trzeba uwzględnić wysokie przeciążenia, jakich doświadczałem, uprawiając saneczkarstwo i pilotując samoloty o wysokich osiągach. Wreszcie, co jest przypuszczalnie nawet ważniejsze, moje wielokrotne loty i spacery kosmiczne spowodowały, że problemy z kręgosłupem stały się u mnie niemal równie nieuchronne jak upadek zbyt wysokiej, a przez to chwiejnej wieży z klocków, po którym staje się ona stertą bezładnie rozrzuconych elementów. W przestrzeni kosmicznej kręgosłup wyprostowuje się, a krążki międzykręgowe zwiększają objętość, ponieważ przestaje na nie oddziaływać siła grawitacji. Toteż mój wzrost w takich warunkach osiągał imponujące sześć stóp, pięć i pół cala (197 cm), niemal kwalifikujące mnie do gry w NBA (lecz niestety, talentu nie starczyło). No i pięknie, tyle że przeniesienie w sferę ziemskiego przyciągania oznaczało dla mnie również powrót do poprzedniego, stałego wzrostu, czy nawet z jakimś niewielkim ubytkiem. Dla większości astronautów wydłużanie się kręgosłupa w warunkach stanu nieważkości jest typowym zjawiskiem, dlatego dopasowując skafandry kosmiczne do ich rozmiarów, uwzględnia się to przejściowe powiększenie wzrostu. Przynajmniej w teorii. Specjaliści z NASA dodają około jednego cala do długości części tułowiowej skafandra, ale i tak zaraz po włożeniu ubioru ma się wrażenie, że rozmiar powinien być większy. Lecz po kilku minutach ciało przywyka, co zapewne wynika z tego, że pod wpływem nadciśnienia kręgosłup się kurczy, a wzrost astronauty wraca do normy. Tutaj, pod szczytem, bóle pleców stają się dla mnie ogromnym problemem. Mój czas jednak ucieka, a gra jest warta świeczki. Planowanie wyprawy na Mount Everest przypomina tasowanie kart w taki sposób, żeby ich układ ci sprzyjał. Większość himalaistów stara się wchodzić na ten szczyt w porze przedmonsunowej, czyli nim spadnie śnieg, ponieważ temperatura jest wtedy zwykle nieco wyższa. W maju otwiera się najczęściej jedno- lub dwutygodniowe okienko pogodowe, kiedy warunki stają się najlepsze. Jednak nawet wtedy temperatura nie przekracza minus 25 stopni Celsjusza przy wiatrach, które w zły dzień potrafią osiągnąć prędkość nawet 50 mil na godzinę. Większość osób nie wie, że wierzchołek Everestu wznosi się tak wysoko, że niemal zahacza o stratosferę. Przyjmuje na siebie całą siłę prądu strumieniowego, który potrafi tłuc w ścianę tego szczytu z prędkością bliską 175 mil na godzinę. Dla porównania: sztorm tropikalny uważany je
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura popularnonaukowa |
Wydawnictwo: | Bellona |
Rok publikacji: | 2019 |
Liczba stron: | 376 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.