- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.kę na powitanie. Istnieje poważne ryzyko, że wystraszę przyjazną dłoń. I co wtedy? Podpadnę i spuszczą mnie razem z papką obelg - ciągnęłam. Ciągnęłam, choć wiedziałam, że Joasia słyszy piąte przez dziesiąte, jeśli nie drugie przez dwudzieste i tak dalej. I nie ponosi za to winy jej hydrożelowa maseczka. Ani szminka Colour Trend. Ani wzburzone fale granitowych rzęs, jak by napisała konkurentka Grocholi, by sprzedać o sto egzemplarzy więcej, albo w ogóle sto egzemplarzy swojej książki. - Nieprawda! - zaprotestowała Joasia. - Może krótkie, ale są pełne, nic im nie grozi. - No nie wiem, - Przepraszam, moje nazwisko Porębski. Lekko ochrypły głos wbił się klinem w naszą pogawędkę. Jaka szkoda, usłyszałabym poradę Joasi, jaki zmywacz byłby najlepszy do moich żałosnych paznokci. Joasia najwyraźniej wystraszyła się, że to sam właściciel firmy przyszedł skontrolować, czy pracownicy nie trwonią czasu na bezproduktywne pogawędki na kosmetyczne tematy, bo podskoczyła, pisnęła, a jej loczki zaszumiały płochliwie, jak by napisał E, daruję sobie, może też nie jestem lepsza. - Czym możemy służyć? Był pan umówiony, - Porębski. Mariusz Porębski. - Pan Porębski mrugnął do mnie, wysilając się na żartobliwie przymilne oczko, ale wyszła z tego typowa postać tiku nerwowego, świadectwo jakichś podstępnych natręctw, które prześladowały ich właściciela w najmniej oczekiwanych jąkanie się neuronów, zacinanie się emocji, rozlewanie nadmiaru napięcia. Mnie jednak nie wystraszył. Zauważyłam go już wcześniej, wyglądał na znerwicowanego kuriera, który przyjechał po przesyłkę; co prawda zapomniał włożyć służbowy strój - niebieską koszulę i czapeczkę z logo firmy. Wszedł przygarbiony do holu wydawnictwa, kręcił się badawczo z tym swoim plecaczkiem, jakich używają kurierzy, rozejrzał się na wszystkie strony i niespodzianie przystanął w miejscu, jakby wdepnął w kałużę butaprenu. Jako czujna recepcjonistka miałam zamiar zapytać: ,,Czym mogę panu służyć?", ale rozproszyła mnie realizacja wewnętrznego połączenia na spółkę ze skargami Joasi. - Tak wię Pan Porębski zbierał najwidoczniej myśli, bo przyłożył dłoń do twarzy i przejechał nią po szczecinie. Nie wiadomo, czy się nie golił, bo chciał zapuścić sobie brodę, czy prowadził się niechlujnie z natury, goląc się raz na tydzień, w sobotę, jak żliwa Joasia miała już komentarz na czubku języka, nie słyszałam go, za to z łatwością wyczytałam z jej oczu: ,,O rany, bieszczadzki drwal w naszym wydawnictwie!". Poważny zarzut, gilotyna spada w dół, gilotyna laleczkowatego orzeczenia. Trzeba być kimś, reprezentantem lub pretendentem do świecznika, by odeprzeć takie porównanie. - Tak wię Ja, szanowne panie, umówiony jestem z panem redaktorem Kubackim. Zatrzymanie gilotyny, akt łaski ląduje w ręce dowódcy, egzekucja wstrzymana do odwołania lub ostatecznie. Tego nie wiemy. - - westchnęła Joasia. Na samym szczycie piramidy, której skromny podnóżek tworzyłyśmy z Joasią - między innymi z Joasią - jaśniało boskim blaskiem imię tego, który decydował, jakie książki zostaną wypuszczone na rynek, imię pana redaktora Michała Kubackiego. Wydawca zawsze liczył się z jego zdaniem, bo pan Kubacki był po prostu nieomylny. Pan trafione-zatopione. Wiedział, jaką książkę przetłumaczyć z angielskiego, niemieckiego, francuskiego i włoskiego, żeby okazała się bestsellerem na naszym rynku, wiedział także, któremu pisarzowi wręczyć zaliczkę i wymusić na nim wspomnienia albo dalszy ciąg sławnej powieści, wiedział też, z którym debiutantem zaryzykować i wydać jego książkę, promować ją, wywołać szeroki rezonans wśród krytyków, a ostatecznie umieścić ją na liście krajowych przebojów, nie tylko sezonu, trzeba zaznaczyć. Dla wszystkich pracowników naszego wydawnictwa pan Kubacki był dobrym aniołem, przewodnikiem wskazującym i wytyczającym właściwą, czyli bezpieczną drogę wydawania dobrej, poczytnej - zwłaszcza poczytnej - prozy, dzięki której pensje w wydawnictwie, kryzys, nie kryzys, każdego roku rosły o parę procent, a zwłaszcza pensja pana Kubackiego. Tak więc jeśli pan Porębski miał spotkać się z samym panem Kubackim, to znaczy, że miał jego prywatny telefon, to znaczy, że wcześniej odbył z nim rozmowę na temat swojej książki i teraz przyszedł ją omówić. Na ogół książki, które trafiały do redakcji, przechodziły przez nasze ręce. Jakoś nie zapamiętałyśmy nazwiska pana Porębskiego, widocznie łączyła go prywatna znajomość z naszym redaktorem. To tylko potwierdzało jego pozycję. Blask świecznika. Byle kto nie przyjaźnił się z panem Kubackim, więc patrzyłyśmy pełne podziwu na pana Porębskiego, a ja wyczytałam z oczu Joasi nowy sąd o sześciodniowym zaroście znajomego, a może nawet przyjaciel
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | Prószyński i S-ka |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 17.08.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.