-
Książki
Książki -
Podręczniki
Podręczniki -
Ebooki
Ebooki -
Audiobooki
Audiobooki -
Gry / Zabawki
Gry / Zabawki -
Drogeria
Drogeria -
Muzyka
Muzyka -
Filmy
Filmy -
Art. pap i szkolne
Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ent, który będzie miał na celu wykazanie, czy jest między nami chemia, czy też jej nie ma. Jillian przez kilka sekund w milczeniu wpatrywała się w niego, wyraźnie rozpracowując uzyskaną informację. Kiedy udało jej się tego dokonać, błyskawicznie zrobiła dwa kroki w tył, a jej policzki spurpurowiały. - Nie życzę sobie żadnych eksperymentów! Zwłaszcza z tobą! Ted westchnął, po czym oznajmił: - W porządku, jeśli taka twoja wola, ale tylko pomyśl, Jake. Jeśli nie lubisz eksperymentować, nasze małżeństwo, o ile do niego dojdzie, będzie bardzo nieciekawe. - Nie obchodzi mnie to! I przestań w końcu nazywać mnie Jake! Przecież to imię dla chłopaka! - Dla mnie jesteś Jake. - Ted omiótł spojrzeniem niedużą postać w wystrzępionych dżinsach, szarym rozciągniętym swetrze i butach z czubkami wygiętymi ze starości ku górze. Długie jasne włosy Jill upięte były ściśle na czubku głowy, na twarzy ani śladu makijażu. - Kiedyś na takie coś mówiło się ,,chłopczyca"! - dokończył oskarżycielskim tonem. Jillian natychmiast umknęła spojrzeniem w bok. Wiedziała doskonale, że nie wygląda jak dama. Tyle że naprawdę miała powody, by nie podkreślać swojej kobiecości. Theodore tych powodów nie znał, a ona nie miała najmniejszego zamiaru roztrząsać tematu ani z nim, ani z kimkolwiek innym. On zaś wyczuwał, że jego uwaga obudziła w niej bardzo niemiłe refleksje. Czyżby ukrywała coś przed nim? Chyba Ochota do żartów przeszła jak ręką odjął. - Jake, a może chciałabyś ze mną o czymś pogadać? - spytał łagodnym tonem, jakim zwracał się zwykle do dzieci. - Nie, nie - mruknęła, nadal unikając jego wzroku. - To i tak w niczym nie pomoże. - Może jednak warto spróbować? - Nie, Theodore. Za mało cię znam, żeby ci o pewnych sprawach opowiadać. - A więc odkładamy to na później. Kiedy już się pobierzemy, będziesz miała okazję poznać mnie naprawdę dobrze. - Pobierzemy się? Czy do ciebie jeszcze nie dotarło, że na to nie dostaniesz mojej zgody? - A, rzeczywiście. No cóż... Biedna Sammy! Skończy - Theodore, przestań w końcu mnie dręczyć! Przecież wiadomo, że w razie potrzeby znajdę ludzi, którzy ją przygarną. Chociażby Callisterowie. - Przecież hodują tylko bydło czystej rasy. - Moja Sammy ma w sobie szlachetną krew i po ojcu, i po matce. Matka była rasy hereford, ojciec rasy angus. - Czyli Sammy jest zwyczajną krzyżówką! - Wszystko zależy od punktu widzenia. To prawda, jest krzyżówką, ale w jej żyłach płynie tylko szlachetna krew, i to aż dwóch ras! A ty nie udawaj głupka, bo tak się składa, że dobrze wiem, czym się dodatkowo zajmowałeś, kiedy służyłeś w wojsku. Studiowałeś fizykę! Kruczoczarne gęste brwi Teda przemieściły się nieco w górę. - Mam być zadowolony? - Niby z czego? - Z tego, że jednak interesujesz się moją osobą. - Och, bez przesady, przecież o tej twojej fizyce wie całe miasto! Tylko osobiście trochę mnie dziwi, że mając takie wykształcenie, zdecydowałeś się zostać małomiasteczkowym szeryfem. - Och, już ci to wyjaśniam. Po prostu nie ciągnie mnie do badań naukowych, no i, co najważniejsze, w laboratorium nie wolno bawić się bronią! - Broń, ach, ta broń... - Jillian westchnęła. - Nie ruszasz się bez niej, a przecież zawsze można kogoś niechcący postrzelić. Właśnie to przydarzyło się jednemu z twoich funkcjonariuszy, który w sklepie z paszą upuścił pistolet na ziemię, a on wypalił. - Niestety, tak było - przyznał Ted z ponurą miną. - Facet skończył służbę i wsunął trzydziestkędwójkę do kieszeni, a kiedy sięgnął po drobne, rewolwer wysunął się, upadł na podłogę i wypalił. Błąd, wielki błąd. Na pewno nigdy już czegoś takiego nie zrobi. - To samo mówi jego żona. Aha, mówiła coś jeszcze. To mianowicie, że jak się wkurzysz, stajesz się po prostu straszny! - Dziwisz się? Całe szczęście, że pocisk trafił w regał z puszkami. Trzeba było zapłacić za szkody, to wszystko. A pomyśl, co by było, gdyby trafił w człowieka?! Mogło dojść do tragedii! W końcu nie bez powodu wymyślono kabury! W tym momencie Jillian odruchowo spojrzała na kaburę przypasaną do biodra komendanta. Była z jasnobrązowej skóry, ozdobiona została bardzo pięknym wytłoczonym wzorkiem i srebrnymi guzami. Miała nawet frędzle. - A twoja kabura jest bardzo ładna. - Podoba ci się? To prezent od kuzynki. Sama ją zrobiła. - Tanika? Twoja kuzynka Czejenka, która mieszka koło Hardin? - Tak, to jej dzieło - potwierdził z uś - Tanika uważa, że nawet coś tak praktycznego jak kabura powinno być piękne. - Ma rację. - Jillian również się uśmiechnęła. - A ty masz bardzo uzdolnioną kuzynkę. Widziałam zrobione przez nią indiańskie torby parfleche. Były wystawione na sprzedaż w punkcie handlowym w Hardin, niedaleko Pola Bitwy nad Little Bigho
ebook
Wydawnictwo Harlequin Enterprises |
z serii Gwiazdy Romansu |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, romans |
Wydawnictwo: | Harlequin Enterprises |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 26.09.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.