Powietrze, którym oddycha to kolejna wspaniała i wzruszająca powieść na moim koncie. I choć nie jest idealna, historia ta i tak mną wstrząsnęła.
Zacznę może od tego, że książka wciąga jak narkotyk. Jak już zaczniemy czytać, to trudno się od niej uwolnić. Oczywiście ma kilka mankamentów - odrobinę przewidywalną fabułę oraz nie do końca przekonującą początkową relację Elizabeth i Tristana. Przynajmniej mnie ona nie przekonała. Zupełnie nie potrafiłam i nadal nie potrafię zrozumieć pewnych wyborów dokonywanych przez głównych bohaterów. Oboje kogoś stracili, on - żonę i synka, ona - męża. I jakby zdaję sobie sprawę z tego, iż każdy inaczej radzi sobie z tego rodzaju przeciwnościami, ale mimo wszystko, to w jaki sposób zabrali się do tego bohaterowie mnie osobiście wydaje się naiwne i bardzo głupie. Jednak przy wszystkich cudownościach tej książki te dwie wady wydają się właściwie nie istnieć.
To co bardzo mi się spodobało, to na pewno to, że książka wzbudzała we mnie tak silne i skrajnie różne emocje. Autorka genialnie przeplatała wątki rozdzierające serce, z tymi bawiącymi do łez.
Powietrze, którym oddycha opowiada o stracie oraz bólu, jaki ona za sobą niesie. Mimo to pani Brittainy potrafiła sprawić, że nie jest to typowy wyciskacz łez, za co ją ogromnie podziwiam. Po za tym styl jakim autorka się posługuje jest naprawdę zachęcający, nie dość, że książkę czyta się w zawrotnym tempie, to jeszcze z ogromną przyjemnością.
Jeśli chodzi o wykreowane przez nią postacie, cóż mogę rzec? Rewelacja! Tristan - przy pierwszym spotkaniu gburowaty, nieprzyjemny, ale szybko da się wyczuć, że to sprawka piętna odciśniętego przez tragedię jaka go spotkała. W głębi duszy, jak się później okazuje, jest fantastycznym facetem, czułym, troskliwym i z poczuciem humoru. Elizabeth - ogromnie silna i współczująca, z fantastyczną, słodką Emmą u boku. No i Faye - przyjaciółka Elizabeth. Totalnie zakręcona, mega zabawna dziewczyna, nadająca tej powieści humoru. To głównie przez nią co rusz z naszych ust wydobywa się głośny śmiech. Jeśli o mnie chodzi - uwielbiam ich wszystkich razem i każdego z osobna. Pani Brittainy odwaliła kawał dobrej roboty.
Jak już wcześniej wspomniałam, książka po trosze przewidywalna, ale nie do końca. Jest tu pewien element zaskoczenia, wątek, którego w ogóle się nie spodziewałam. Niektórzy mówią, "że słaby" , "że niepotrzebny" , "że tandetny" a ja uważam, że to fajne urozmaicenie powieści.
Czy polecam? No jasne! Jeśli jeszcze nie czytałaś Powietrze, którym oddycha to jak najszybciej leć do biblioteki albo księgarni i bierz się za czytanie! A jeśli jesteś z tych szczęśliwców, którzy są już po lekturze tej książki, to koniecznie daj znać, jakie masz po niej odczucia. ;)
Czasami najtrudniejsze w życiu bez ukochanych było to, by pamiętać o oddechu.
Dlaczego ludzie się zakochują, skoro istnieje szansa, że będą czuli się w ten sposób? Co, do diabła, jest z tymi ludźmi nie tak? Są popieprzeni i chorzy! No bo, rozumiem, to jest fajne, co nie? Zakochanie się, szczęście. (...) Ale kiedy magiczna opaska zostanie zerwana z twoich oczu, wraz z nią odchodzi całe szczęście i wszystkie dobre uczucia. A twoje serce? Po prostu pęka. Pęka i się rozsypuje. Kruszy się na milion kawałeczków, pozostawiając cię otępiałym, wpatrującym się pustym wzrokiem w te okruchy, ponieważ cała twoja silna wola, cały rozsądek, który kiedyś miałeś, przepada. Zaprzedałeś wszystko dla tej gównianej rzeczy zwanej miłością, więc zostajesz zniszczony.
Czasem warto (...) Warto mieć złamane serce dla tych kilku chwil szczęścia, a okruchy w naszej piersi można na nowo połączyć. To znaczy, zawsze będą rysy i blizny, czasami też palące wspomnienia, ale ten ból? To tylko przypomnienie, że żyjesz. Ten ból to twoje odrodzenie.
Ludzie mówią wiele rzeczy, dają wszelkie niechciane rady i wskazówki, jak powinno się przeżywać żałobę. Wmawiają, że przez lata nie wolno ci się z nikim umawiać, ale dla miłości czas nie ma znaczenia. Miłość odlicza się jedynie uderzeniami serca.
Ponieważ tak naprawdę nie chodzi o karty tarota, kryształy czy specjalne napary ziołowe. To nie w nich żyje magia. Magia zawarta jest w chwilach. W delikatnym dotyku, lekkich uśmiechach, cichych słowach. Magia jest w życiu dniem dzisiejszym, w oddechu, w szczęściu. Mój chłopcze, magia jest w miłości.
- Nie musisz cały czas czuć się dobrze. W porządku jest czasem cierpieć. To nic złego zagubić się jak dziecko we mgle. To złe dni sprawiają, że dobre są takie cudowne.
Myślałem że mam więcej czasu, ale czasami jutro nigdy nie nadchodzi, a tobie pozostają tylko wspomnienia dni wczorajszych.
- Kiedy życie przestanie boleć?- Kiedy każemy mu się walić i znajdziemy powód, by się uśmiechnąć.
W każdej sekundzie. W każdej minucie. W każdej godzinie. Każdego dnia.
Zawsze tu będziemy, gdybyś nas potrzebował." Prawda była jednak taka, że słowo "zawsze" miało datę ważności.
Tracąc kogoś najtrudniejsze jest to, że tracimy również siebie.
Każdy zasługiwał na to, by mieć choć jednego przyjaciela, któremu mógłby powierzyć swoje tajemnice i lęki. Wyrzuty sumienia i szczęście. Każdy zasługiwał na osobę, która spojrzałaby mu w oczy i powiedziała: "Jesteś idealny". "Jesteś doskonały, ze wszystkimi swoimi bliznami i cała resztą".
(...) zrozumiałem, że życie nie może się do końca roztrzaskać. Czasami możemy zostać zranieni, ale rany kiedyś zaczną się goić.
Opinia bierze udział w konkursie