Nigdy nie słyszałam o pani Ewie Praduń. Pewnie publikuje po raz pierwszy... A szkoda. Pomimo wszystkich pomyłek i niedoskonałości (widać, że autorka zrobiła wszystko sama, domyślam się, że z braku środków) jest to dobra literatura. Przynajmniej - w większości. Czyta się jednym tchem!
To co szczególnie mnie ujęło, to jej słuch do dialogów. Czy to są rozmowy starszego pana, czy przedwojennej chłopki, czy podpitych współczesnych wyrostków, wszystkie te dialogi tchną życiem. Zero fałszu, tak częstego, zwłaszcza u początkujących autorów. Widać, że psiarka zna swoich bohaterów, i że się z nimi, w jakiś sposób, utożsamia. Najfajniejsze jest to, że Ewa P. nie sili się na jakąś nowoczesność, dotrzymywanie kroku nowomodom literackim, schlebianiu gustom. Po prostu - pisze. I jest w tym odważna. Przydałby się jednak fachowy korektor, oj! przydał!
PS. Nie chcę startować w konkursie recenzji, bo i tak wiem, ze nie mam szans.